Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2011, 10:52   #14
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Cytat:
malahaj - i z tymi informacjami i bez nich to była dobra decyzja. A skoro nie wydałbyś nakazu walki z o wiele silniejszym wrogiem to tym samym przekreślasz sens istnienia jakiejkolwiek partyzantki kiedykolwiek. Rozumiem, że nie brałbyś po prostu w tym udziału? Nie wiem czy sam bym uczestniczył w takim przedsięwzięciu jak partyzantka, zależy od sytuacji.
Mylisz pojęcia. PW to nie była partyzantka, to był decyzja o wydaniu tej konkretnej bitwy/przeprowadzeniu operacji. Partyzantka polega właśnie na tym, że nie walczy się z silniejszym wrogiem, tylko podgryza go gdzie się da i chowa. Tymczasem PW był otwartą bitwą, której AK nie miał żadnych szans wygrać. Żadnych.

Czy wziął bym w nim udział? Cholernie osobiste i cholernie nie precyzyjne pytanie zadałeś. Uważam, że nie da się odpowiedzieć uczciwie na to pytanie. Taka decyzja wiąże się ze zbyt wieloma rzeczami i wbrew pozorom nie jest jedynie prostą kalkulacja „czy się opłaca” a tym bardziej nie jest to jak sugerujesz decyzja „boje się śmieci czy nie”. Jak napisałem powyżej, nie zawsze walczy się o zwycięstwo, nie zawsze kalkuluje się na zimno i nie zawsze to strach/odwaga ma decydujący wpływ na decyzje. Liczy się też przysięga, stan psychiczny danego człowieka i całej grupy konkretnych ludzi, tu żołnierzy AK. Liczą się indywidualne doświadczania, podejście i sposób reagowania na okrutną rzeczywistość w której musieli żyć. Liczy się w końcu irracjonalne, ale jednak zrozumiałe uczucie chęci zrobieni czegoś. Odpłacenia się i zabicia wroga, mimo, że realnie, nie ma się szans go pokonać, udowodnienia sobie pewnych rzeczy i całe mnóstwo innych spraw. Dlatego nie uważam abym Ja ale i Ty mógł tak prosto stwierdzić tak/nie na tak zadane pytanie.

Cohen ma racje, pisząc ze dowódca powinien być ponad to i realizować nadrzędne cele. U zwykłych żołnierzy, jeśli w ogóle można tak napisać o tych ludziach, to jednak wygląda inaczej.

Cytat:
To co widzisz jako klęski ja widzę jako zwycięstwo. Bo to wszystko co nas otacza to nic. Siła militarna? Odbuduje się. Budynki? Odbuduje się. Ludzie? Walczyli za Polskę, czy właśnie to nie jest ich zwycięstwo, że naprawdę odmienili świat?
To co opisuje jako klęskę, wynika z realnych, nie ideologiczno-moralno-filozoficznych, kalkulacji zysków i strat. Nie zyskaliśmy nic, straciliśmy gigantyczna liczbę ofiar i zniszczone miasto.

Budynki można odbudować ale nie ludzi. Ci ludzie mieli szanse stać się podwalinami pod polski patriotyzm, dlatego sowieci tak bardzo chcieli ich zniszczyć. Choć zabrzmi to brutalnie, to uważam, że Polska jako kraj i naród miał by o wiele więcej korzyści z żywych patriotów, niż z martwych bohaterów. Ich śmierć nie zapobiegła niczemu a sowici mieli ułatwione zadanie w niszczeniu polskości i odnieśli w tym spore sukcesy.

Cytat:
Napisałeś zniszczenie inteligencji i najbardziej oddanych patriotów, ale czyż właśnie Powstanie Warszawskie nie stworzyło inteligencji i najbardziej oddanych patriotów?
Nie, PW nic nie stworzyła. Stworzyło kolejnych martwych bohaterów, kolejny pomnik polskiej martyrologii i kolejny mit. Piękny, ale nie mogący zastąpić żywych ludzi.

Cytat:
Dodatkowo mówisz tak jakby wszyscy uczestnicy Powstania Warszawskiego polegli, a to nieprawda. I twoim zdaniem te dzieci miały stanąć na czele polskiego społeczeństwa? Nastolatkowie? A może dorośli, którzy mieli sporą szansę bycia zamordowanym przez komunistów? Czym różniły się dzieci, nastolatkowie i dorośli Warszawy od takich samych Polaków z miast i wsi?
AK było dużą, zorganizowana i mającą doświadczenie w konspiracji organizacją. PW ją złamało i przestała znaczyć cokolwiek. AK mała szanse przerodzić się w prawdziwą opozycję, w prawdziwe elity, których po wojnie brakowało a i w bliższych nam czasach ich mocno brakuje. Ci ludzie mieli szanse dać opór sowietyzacji społeczeństwa, mieli szanse przekazać tradycje i zasady molarne następnemu pokoleniu. Mieli szanse stworzyć pewną „ciągłość” z II RP, tą prawdziwą sprzed wojny, mieli szansę pokazać, że Polska i Polacy to nie PRL i radzieccy towarzysze. Bez nich polskie społeczeństwo było dużo uboższe i dużo łatwiej poddało się działaniom ruskich. Ich śmierć i zagłada miasta niczego nie zmieniły, żyjąc mogli czegoś dokonać i zostawić po sobie ślad w swoich potomkach, ślad tych wartości, przekonań i patriotyzmu, nie tylko pozostać w pamięci w kolejnym micie, kolejnej przegranej bitwy.

Polacy jak mało który naród lubią czcić i świętować swoje klęski. Brakuje nam za to zwycięstw i umiejętności cieszenia się z sukcesów.
 
malahaj jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem