Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2011, 20:59   #17
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Tam niżej przedstawiłem, że choć życie ludzkie jest bezcenne to jednak uważam, że walcząc mieli rację. Popieram może to argumentami o czasami wątpliwej jakości (próbując wczuwać się w ich sytuację, czy opisując alternatywnę rzeczywistości co by było, gdyby Powstania Warszawskiego nie było), ale wiem też (a ta wiedza jest oparta na znajomości historii, przodków i wierze), że ich decyzje nie tylko popierają kolejne pokolenia (akurat ja tu jestem przykładem na to), ale i przeszłe pokolenia. Niektórzy nazywają to masowym samobójstwem albo że przez śmierć tych ludzi naród poniósł niepowetowaną stratę, ale prawda jest taka, że przez śmierć każdej osoby (która nie zasługuje na sprawiedliwą karę śmierci) naród ponosi niepowetowaną stratę. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy nigdy stawiać oporu czy walczyć. Właśnie wtedy był czas kiedy trzeba było podjąć walkę.

malahaj - odczuwam, że kierujesz się mitem. Mitem, że tamci ludzie zmieniliby powojenną rzeczywistość. Część z nich by była wymordowana przez komunistów, część z nich wyłączyłaby się z partyzantki, część zostałaby w WiN. Nie widzę tego. Po prostu nie widzę, żeby ktokolwiek inny niż Lalek przetrwał dłużej niż do 1963 roku uczestnicząc w wojnie, która dla reszty świata zakończyła się 18 lat wcześniej. No to pomyślmy o czymś innym. Część z tych ludzi rzeczywiście dotrwałaby do 1989 roku... 45 lat później... któreś z dzieciaków miałoby 57-60 lat. III RP byłaby lepszym krajem? A kim by były te dzieciaki? Tak się składa, że miałem do czynienia z tymi ludźmi. Część z nich stanowiło dziwną syntezę Państwa Polskiego i PRL, dla innych III RP nie była żadnym świętem tylko po prostu kolejną częścią PRL, kolejną częścią, która publicznie poprzednie nazywa "czasem błędów i wypaczeń." No, ale może zróbmy bardziej fantazyjny scenariusz? Powstania Warszawskiego nie ma, wszyscy AKowcy, którzy by zginęli w PW nie porzucili konspiracji i walczyli od samego początku z PRL... Armia Radziecka morduje ich i przy okazji wszystkich, którzy by się temu sprzeciwili. Propaganda radziecka nie zatrzymuje informacji o tych morderstwach, ludzie się burzą. Dochodzi do kolejnych czystek ludności aż Polska nie jest niczym więcej jak poligonem, na którym wojna trwa nieustannie. Nikt nie przychodzi nam z pomocą, ale ZSRR zmuszona prowadzić nieustającą wojnę idzie na całość i atakuje zachód. Czy to możliwe? Tak, myślę, że tak. Psychopata Stalin miał pod swoimi rozkazami rzesze żołnierzy o ogromnych moralach w związku ze zniszczeniem III Rzeszy Niemieckiej. OK, to teraz inny scenariusz. Tym razem AKowcy, którzy zginęliby w Powstaniu Warszawskim zaszywają się tak sprytnie, że większość z nich przeżyła wraz ze swoim uzbrojeniem i kontaktami do 1953 roku. Robią powstanie w tym samym momencie co Niemcy. I kończy się tak samo. No dobra, no to może w roku 1968 razem z Czechosłowacją... tak, to też by się skończyło tak samo... hmm... no to... 1980 rok. To brzmi zachęcająco. 36 lat później. Dwudziestolatkowie 1944 roku mają teraz 56 lat. Nieźle. No to co oni tam robią... hmm... pracują w stoczni! No, ale paru więcej robotników nic by nie zmieniło... no to może pojawiają się jak wsparcie inteligencji! Ktoś z legitymacją AK, którego PRL wykształciła? No nie, to by nie wyszło skoro nawet ich dzieci nie mogły najczęściej... hmm... No dobra, no to rok później. Stan Wojenny! Tu by się przydali ci ludzie! Mogliby walczyć! Ale z kim? Z tymi żołnierzami, którzy w większości byli po prostu z zaciągnięcia? No dobrze, no ale tu rzeczywiście ci ludzie mogliby się pojawić. W 1981 roku. 37 lat później. 37 lat utrzymywania kontaktów, broni, de facto podwójnej tożsamości i jeszcze normalnego życia, posiadania dzieci...

Tymi teoriami, czy nawet fantazjami nie próbuję udowodnić, że życie tych ludzi było bezsensowne, ale to, że takie było przeznaczenie. O fantazjach dotyczących ingerencji w życie i śmierć i dalekosiężne skutki więcej w grze C&C Red Alert i odcinkach serialu Star Trek traktujących o podróżach w czasie. Oczywiście mogę się mylić, może wam chodzi o ich dzieci, wnuków, którzy nie będą musieli słuchać tekstów o bohaterskiej śmierci rodzica/dziadka. Nie zakładam tutaj, że któreś z nienarodzonych dzieci/wnuków mogło być nowym Piłsudskim, czy Dmowskim. No to jeszcze jedna fantazja, już ostatnia. Nie było Powstania Warszawskiego, cały okres PRL przebiegł tak jak przebiegł. Rok 2011, być może mamy kilka setek tysięcy więcej obywateli... wybory przebiegają tak samo, bo niby czemu miałyby przebiegać odmiennie? Tak samo, ale więcej nas. Jednak ich nie ma. To tylko fantazja i równie dobrze można byłoby mówić jakby świat inaczej wyglądał, gdyby rycerstwo europejskie nie postanowiło popełnić zbiorowego samobójstwa walcząc ramię w ramię z Zakonem Krzyżackim, gdy nie mieli absolutnie żadnych szans pod Grunwaldem z Polakami. Albo jakby świat wyglądał, gdyby Europa robiła wszystko, żeby mieć jak najwięcej ludności (minimum wojen między sobą, jedynie wojny obronne w razie zagrożenia azjatyckiego) w czasie Średniowiecza.

No to może przykład z innego miejsca i innego czasu. Plac Tiananmen, Pekin. Inna sytuacja, inni ludzie, a jednak byli tam. Protestowali. Nie bali się. I jednego z nich sfotografowano, który sprzeciwił się. Zatrzymał kolumnę czołgów po prostu zagradzając im drogę. Po prostu tam stanął. Nie miał absolutnie żadnych szans, ale jednak nie zmusili go do poddaństwa, do rezygnacji ze swojej wolności. Na tym właśnie polega człowieczeństwo.

No to skoro zaprezentowałem już również "martyrologiczno-mistyczną megalomanię narodową z poczuciem dziejowej misji i wyjątkowości Chińczyków" (gdybym chodził w koszulkach z napisami to bym sobie walnął taki napis z różnymi narodami świata zaczynając od "REBrezentuję!") to można przejść do kolejnej kwestii tej iście fascynującej dyskusji.

Ponownie wyrażam nadzieję, że tamte powyższe fantazje nie będą zrozumiane jako "ale fajnie, że oni zginęli", bo chodzi o "ale fajnie, że mieli okazję walczyć o swoją wolność i poczuć ją chociażby przez chwilę."

Polska i Polacy to nie są radzieccy towarzysze (bo z tym PRL to jednak... z jednej strony jestem przeciwnikiem PRL, z drugiej strony polska kultura i myśl jednak, mimo wszystko, rozwijała się w warunkach PRL i nie przekreślałbym jej ot tak, ale rozumiem, że tobie chodziło o tych wszystkich złych PZPRowców, UBowców, eSBeków, czy działających cicho WSW) - komu trzeba było to pokazywać? Tym na zachodzie? Serio? Co ich to obchodziło? W końcu najpierw nas tu zostawili, a potem zrobili wszystko, żeby odbudować potęgę Niemiec choć całe Niemcy miały być biedne jak NRD. Tym na wschodzie? A co ich to obchodzi? W końcu mieli własne problemy z kolonializmem, czy komunizmem. No to może północ, południe? Aha. Powiedzmy sobie szczerze, arena międzynarodowa to nie jest pokaz mody. Nikomu nie jesteśmy winni niczego i nikt nam nic nie jest winien. Robimy coś bo chcemy. Ciągle jednak ta kwestia jest mylona jakoby prawo międzynarodowe było czymś więcej niż "dżentelmeńską umową".

Co do zwycięstw, to takich materialnych też było mnóstwo w naszej historii tylko jakieś "gremliny" robią wszystko, żeby obrzydzić nasze bohaterstwo przy ciężkich próbach (np Powstanie Warszawskie), a nasze zwycięstwa obrzydzić chrzaniąc o nacjonaliźmie, czy zabraniając niektórym grupom społecznym czcić zwycięstw publicznie wyzywając ich od bandytów (Powstanie Wielkopolskie), czy oszołomów (Uchwała Lustracyjna).


Panicz - no to w jaśniejszych barwach zobaczyłeś to niż ja widzę los Powstańców, gdyby Powstania nie było. Nadal uważam, że nic by się nie zmieniło. No może powstałaby jakaś dodatkowa ogromna fabryka, czy jakieś przesiedlenia by się działy jak się zastanowić bardziej, ale w sensie politycznym minimum lub nic. Choć należy również pamiętać o tym, że samo życie Powstańców to tylko mała część w olbrzymiej ilości możliwych potomków, którzy mogliby teraz żyć. Tak, rzeczywiście to by mogła być olbrzymia różnica. Ale jeśli chodzi o tamtych ludzi w rzeczywistości komunistycznej to, według mnie, nie bardzo. Naprawdę ogromna ilość Polaków bardziej lub mniej walczyła z PRL czasem jedynie biernie "nie lubię PRL i nigdy nie będę go bronił" (dosłownie miliony bezimiennych obywateli), czasem wdrapując się jak najwyżej hierarchii PRL, żeby w pewnym momencie pokazać polski patriotyzm (Ryszard Kukliński), czy dokonując ostatecznego poświęcenia dla Polski i Polaków (Ryszard Siwiec, Walenty Badylak).

Może ja mam jakieś złe informacje, ale... z tego co wiem... hmm... dowódcy byli tam do końca. I teraz nie bardzo wiem o co właściwie wam chodzi jadąc tak po nich. To jakieś echo propagandy komunistycznej? No i ciężko też winić ludzi za to, że wierzyli w pomoc zagranicy. Wierzyli. Myślę, że ja bym nie wierzył, gdybym interesował się historią i współczesnością tak jak teraz się interesuję. Ale ciężko winić ludzi wychowanych w innych warunkach, że wierzyli.

Panicz - bardziej zapoznaj się z Akcją Burza i losem WiN. To nie jest takie proste jak to przedstawiasz. Nawet, gdyby Akcja Burza i Powstanie Warszawskie by odbyły się przeciwko Rosji Radzieckiej to i tak wynik by był podobny choć może i by się pojawił apokaliptyczny scenariusz, o którym wcześniej wspomniałem. TO dopiero by było poświęcenie naszego narodu, który by naprawdę miał ciężko później.

cohen - co prawda zainteresowało mnie jeszcze jedno zdanie oprócz tego, które tu zacytowałem i zmodyfikowałem i ostatniego, ale pozostańmy przy tym ostatnim: luz. Albo nie mogę się powstrzymać tak jak z tym "sowieci nie boją się niczego" to teraz nadszedł czas na... werble...

"Oczywiście, że te dzieci i młodzież, których pozabijano w powstaniu, gdyby przeżyły, gdyby wychowała ich nawet ta resztka przedwojennej inteligencji, byłaby gotowa do stawiania oporu komunistom, a po 89' mielibyśmy wykształaconą, prawdziwie patriotyczną warstwę przywódczą, gotową objąć władzę."

To przebija moje najdziksze scenariusze alternatywnych rzeczywistości. Przebija III Wojnę Światową wywołaną oporem Polaków przeciwko Armii Czerwonej... przebija wielką wojnę domową w czasie Stanu Wojennego... przebija wszystko. No bo przecież nie ma UB, nie ma prześladowań, nie ma sprawdzania i przesłuchiwania. Nie ma donosów, tajnych współpracowników i kolejnych wersji 30 srebrników. Nie ma. Nie ma zwalczania opozycji w PRL. Nie ma. Są za to sekretne sierocińce z setkami dzieci wychowywanymi przez nieskazitelną przedwojenną inteligencję, która przygotowuje te dzieci na koniec PRL. I w końcu w 1989 roku bez wychylania się wcześniej znikąd pojawiają się 55letni ludzie będący szczytowym osiągnięciem II RP! To jest niezły scenariusz na... nie wiem co, bo to jest kompletnie odrealnione. Dodaj do tego hibernatory i wyjdzie scenariusz popularnonaukowy. No dobra, to była dobra fantastyka. Reszta nie była tak zabawna dlatego pozwolam sobie odpowiedź na wszystko inne "aha" i do ostatniego zdania powtórzyć odpowiedź: "luz."

edycja:

A może ta młodzież zamiast na Powstanie by pojechała na 45 letnią zieloną szkołę do USA razem z przedstawicielami "przedwojennej inteligencji", a potem na spadochronach by wpadła do Polski w 1989 roku?


edycja2:

W między czasie poszedłem pogadać z człowiekiem, który był młody w tamtych czasach, ale nie był już dzieciakiem. I potwierdziło się to co podejrzewałem. Przedstawia się tu czystą stalinowską propagandę antypowstaniową opluwającą dowódców Powstania, Powstańców i AK w ogóle, która jest oparta na kłamstwach, przeinaczeniach i przemilczeniach. To nie była bezsensowna bitwa, a partyzantka (choć to oczywiste, ale najwyraźniej nie dla wszystkich) nie może trwać wiecznie.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 17-04-2011 o 22:30.
Anonim jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem