Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2011, 23:52   #6
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Nie mogła się oprzeć. Po prostu. Ten błyszczący nóż ze zdobioną rękojeścią wyglądał tak kusząco. I zupełnie nie pasował grubemu, łysemu, spoconemu facetowi, którego kolorowy strój wskazywał na to, że jest co najmniej bogatym kupcem. Nie żeby ja to specjalnie obchodziło.
Skradzenie broni nie było niczym trudnym - nuuuda. Zakradła się cicho, wstrzymała oddech. Grubas nawet nie poczuł, kiedy błyszczące cacko wysuwało się zza jego paska, by za chwile wylądować w okolicach zgrabnego tyłka Sue.
Zadowolona z nowej zdobyczy z uśmiechem na ustach udała się w stronę targu. Typowy dla tego miejsca gwar, różnorodność barw, zapachów i kształtów proponowanych towarów przyprawić mogły o zawrót głowy niejednego śmiałka. Ona jednak czuła się tu całkiem nieźle z zaciekawieniem oglądając kolejne stoiska.

Słońce miało się ku zachodowi, gdy wkroczyła do portu. Było tu stosunkowo pusto, bo wszyscy niemal, jak jeden mąż zaszyli się już w knajpach, by oddać się osławionemu, nocnemu życiu.
Sussanah jakoś średnio miała ochotę na przesiadywanie w zatłoczonych tawernach pełnych spoconych facetów(tych było dość na co dzień ) rozcieńczanego rumu, kiepskiego tytoniu i tanich panienek, toteż i ten wieczór zamierzała spędzić na statku.
Na pokład wkroczyła ze sporych gabarytów torbą cytrusów przewieszoną przez ramię i niewielkim, prostokątnym, płaskim zawiniątkiem pod pachą. Zrzuciła długie buty, usadowiła się wygodnie opierając o jakąś beczkę i zaczęła obierać owoce.
Rozkosz Oceanu kołysała się delikatnie, wiatr wiał od strony morza niosąc ze sobą świeży zapach rozganiający typową, portową duchotę. Gwiazdy skrzyły lekko, panowała względna cisza. Patrzyła w niebo, w te małe, srebrzyste punkciki, wśród których przy sporym wysiłku znaleźć umiała pokazany kiedyś przez ojca gwiazdozbiór i zastanawiała się, jak to możliwe, że można z nich odczytać położenie statku znajdującego się gdzieś środkiem oceanu. Chciałaby dowiedzieć się czegoś o gwiazdach, zdecydowanie. I nauczyć się czytać. To dwie rzeczy, które musi dopisać - o ironio - do listy życzeń.

- Ruszać dupska! Wypływamy! - dało się słyszeć gniewny głos kapitana.

Podskoczyła nagle wystraszona. Nie do końca świadoma tego, co się dzieje potarła nerwowo oczy, wzdrygnęła się lekko. Najwyraźniej przysnęła na chwilę. Szybko wciągnęła buty, rozejrzała się uważnie, kapitana nie było już w zasięgu wzroku. Na pokładzie panowało jednak duże poruszenie, więc pewnym było, że komenda nie była sennym słyszeniem, a faktycznie wydana została.
Ponownie omiotła pokład wzrokiem po czym błyskawicznie znalazła się wśród marynarzy odcinających cumy. Sięgnęła za pas i chwyciwszy zgrabną rękojeść na grubych linach sprawdziła ostrość nowego nabytku. Uśmiechnęła się kącikiem ust widząc, że nóż nie dość, ze piękny to i piekielnie ostry. Mina zrzedła jej nieco gdy podniosła oczy i pierwszą rzeczą, jaką ujrzała byli żołnierze gubernatora, którzy z pewnością nie przychodzili w pokojowych zamiarach.
Z cumami poszło im szybko toteż musiała znaleźć sobie inne zajęcie. Nie zastanawiała się długo, bo jakiś nie znany jej z imienia zarośnięty rudą brodą i wąsiskami pirat rzucił jej pistolet i ze szczerbatym uśmiechem wyłaniającym się z zarostu rzucił rozbawiony:

- No, no panienko, teraz możesz pokazać ileś warta.


Nie cieszyła się zbytnio na perspektywę walki bronią palną, nie dała jednak po sobie poznać, że pistolet w dłoni jej nie leży. Nie miała zamiaru wyjść na tchórza, co to, to nie!
Obrała na cel jednego z czerwono-białych, nie wyróżniającego się niczym z pośród pozostałych i wymierzywszy dokładnie, strzeliła. Trafiła o dziwo. Wysoki mężczyzna dostał w kolano i padł jak długi wytrącajac przy okazji broń temu, który stał obok. Zdziwiona swoim dokonaniem i wyraźnie zadowolona odwróciła się ku stojącemu z lewej strony piratowi puszczając oczko. Bezzębny marynarz zacmokał cicho, mruknął coś niezrozumiale i klepnął ją porządnie po plecach, co pewnie miało być czymś w rodzaju gratulacji. W tym momencie bryg drgnął niespodziewania zwalając zupełnie na to nieprzygotowana Sue z nóg.
Zaklęła siarczyście pod nosem, wstała zaraz i znów zaczęła celować w żołnierzy jednak dym i zwiększająca się odległość nie pozwoliłby jej na kolejne celne trafienie. Wyglądało na to, że walka skończyła się nim zdążyła naprawdę się zacząć.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline