Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2011, 15:43   #68
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Elf siedząc z Perłą zastanawiał się nad różnymi sprawami oczekując towarzyszy. Widok prawdziwych orków wywołał w nim lawine emocji. Emocji które sam zastanawiając się nad tym przypisywał elfiej naturze. Orkowie budzili w nim wstręt i obrzydzenie. Już wcześniej gdy zaledwie o nich słyszał nie był nimi zachwycony. Jednak Muthuann i a przede wszystkim Nizar twierdzili że sojusz z Herumorem a zatem i z orkami jest ich jedyną alternatywą. Zjednoczeni są w kraju piasków postrzegani niechętnie. I tylko cześć społeczeństwa, uważa że można czy wręcz trzeba dialogu. Między oboma nacjami. Jego ojczym twierdził że ważne jest zjednoczenie Haradu w jedno państwo. Wtedy i tylko wtedy, będzie można myśleć o naszej sytuacji w świecie. Było to marzenie jego życia. Teraz po niemal trzydziestu latach był o krok od spełnienia go. Choć równie blisko mu było do utracenia wszystkiego co zyskał do tej pory. Wiedział jednak o obecnych Haradzkich sporach i tarciach, i że wojna domowa była obecnie realna. Liczył jednak, że nie dojdzie do aż takiej eskalacji konfliktu. Podzielone plemiona, gdyby skoczyły sobie do gardeł, byłyby narażone na atak. I skoro on to wiedział wiedzieli i oni sami. Napaść plemion dalekiego Haradu czy choćby Variagów w przypadku wojny domowej byłaby fatalna w skutkach. Ci drudzy, z tego co pamiętał mieli opinie dzielnych wojowników. Choć również byli podzieleni. Ojciec zdaje się pisał i wymieniał często z jednym z nich. Widziano go nawet kilka razy na dworze ojca. Szkoda jednak że elf nigdy nie wnikał w machinacje ojca. Wiedział tylko że to właśnie tego typu gry były jego specjalnością. Cała ta wojna domowa może okazać się wojną sztyletów, trucizn. Przypomniał sobie że słyszał też o ojcu różne historie. Lecz nie przykładał do nich wagi. Czego nie robił z pewnością było to dla dobra Haradu. Zreszta wrogowie ojca byli liczni i wiadomo że psuli mu opinię. Teraz jednak wiedział że wszystko będzie skomplikowane. I tam w domu, i tu. Jedyne pewniki jakie miał to miłość do ojczyma i narzeczonej, i ich miłość do niego. Miał tylko to...

A tak mu przynajmniej się wydawało do tej pory. Przyjaźń jaką nawiązał z krasnoludem i Endymionem była dla niego rzeczą cenną. Oczekiwał ich przybycia z niecierpliwością. Jak również nadzieją że głowa orka zmaże wcześniejsze błędy Endymiona. Życzył strażnikowi jak najlepiej. Choć obawiał się że kiedyś może dojść do konfliktu między nimi... Uczta jednak miała pozwolić się wszystkim rozerwać. W końcu w oczach elfa pchneli sprawy na właściwy tor. Należało jeszcze powęszyć za wskazówkami o pudełku i dać nura z miasta. Sprawy jednak szybko się skomplikowały. Towarzysze nie przybyli sami. A w obecności Rohmirki która okazała się gadatliwą i miłą towarzyszką. I albo potrafiła świetnie grać albo nie stanowiła zagrożenia przynajmniej dla niego. Endymion jednak przyprowadził ze sobą kolejnego mruka. A to oznaczało kłopoty był to ktoś z ludzi z zamku. Sprawiali wrażenie śmiertelnie poważnych. Okazało się że sprawa dotyczy pudełka. Obaj jego towarzysze wyszeptali mu też w trakcie rozmowy wiadomości przeznaczone tylko dla jego uszu. Zaczął krasnolud:

- Andarasie. Eldarion chciałby z Tobą porozmawiać, a szkatułka którą znaleźliśmy, może być kluczem do zagłady tego świata.

Krótko zwięźle i ta temat. W dodatku z efektem gromu. Eldarion to przecież król zjednoczonego królestwa! Zatem sprawa rzeczywiście była wielka. Mogła zatem dotyczyć czegoś co zadecyduje o losach świata. W dodatku kto jak kto ale Khaaz, nie należał do osób które koloryzują i wyolbrzymiają. Nim jeszcze dotarło to do niego w pełni. Odezwał się Endymion równie konspiracyjnie.

- Wysługujący się okultystą książę Beleg odnalazł ten przedmiot ale jego statek się rozbił, po księciu słuch zaginął, a przedmiot przeszedł w posiadanie pobratymców Kh`aadza. Oni też już nie żyją, a to za sprawa naszego znajomego impresario. Patrz co za ironia, każdy kolejny posiadacz tego przedmiotu szybko rozstaje się z tym światem. Pomyśl co stanie się z tobą gdy ta wiedza dotrze do niepowołanych uszu. Po prostu będą cię ścigać aż dostaną to co chcą. Eldorian już wie że przedmiot jest w mieście i nie pozwoli mu go opuścić. Czeka na nas w zamku. Nie wiadomo ile wie druga strona ale jak już wspomniałem jak się dowiedzą to skupią całą swą uwagę na tobie. Zastanów się czy jest to ci potrzebne do szczęścia.

Kolejne kawałki układanki. Jednak rzeczą która zadziwiła Andarasa była nuta na której próbował zagrać strażnik. Był to bowiem strach. Próbował przekonać elfa że posiadanie szkatułki jest niebezpieczne. I to ma być powodem jej oddania. Nie słuszna sprawa, wyższy cel czy choćby ich przyjaźń strach. Słabo widać ocenił elfa bowiem odwagi akurat Andarasowi nie brakowało. To on z uporem parł z orkami w lesie. Podczas gdy Endymion chciał zawracać. I jedynie obowiązek nie porzucenia towarzyszy w potrzebie, sprawił że dotarł do celu. Do tego mówił że muszą iść na zamek. Już teraz natychmiast niczego nie wyjaśniając. Oczywiście w tej sytuacji było to naturalne jednak jaka ona jest dowiedział się od krasnoluda. Strażnik nawet nie wspomniał o obecności króla. A co dopiero skali zagrożenia.... Brak zaufania zasmucił Andarasa. I sprawił że do naświetlenia sytuacji poprosił o rozmowę Khaaza. Na osobności w cztery oczy by nikt nie próbował manipulacji. Po skończonej rozmowie elf miał mieszane uczucia. Zdaniem Khaaza zawartość szkatułki to artefakt. Andaras wiedział że jest inaczej nie wyczuł od niej mocy. A jeśli miałaby być ona ogromna nie dałoby się jej ukryć. Zatem szkatułka była wskazówką... Mógł z pomocą perły uciec z miasta. Rozegrać cała sprawę dla własnych prywatnych celów. Zostawiając Endymiona z pustymi rękami. Ucieczka miała duże szanse powodzenia. Blokada miała małe szanse powstrzymania ludzi o dużych środkach by jej uniknąć. Endymion naruszył dość istotnie wiarę animisty w jego osobę. Elf postanowił ze względu na ich przyjaźń, nie narażać towarzysza na nieprzyjemności. W końcu mogliby połączyć siły i rozwikłać zagadkę. A że z rozkazu i za przyzwoleniem króla. To było już mniej istotne. Liczyła się idea i cel która zaczęła się klarować w głowie Andarasa.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 18-04-2011 o 15:47.
Icarius jest offline