Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2011, 17:10   #64
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Kael, Ostin, Mordimer, Edgar

Kamienny budynek był strzeżony. Zanim wysłannicy Zakonu tu przybyli oczywiście przed drzwiami nie stała dwójka żołnierzy w płytowych zbrojach, teraz jednak wioska stała się ostrożniejsza. Lub bardziej nieufna.
-Pozwólcie – szepnął Kael do towarzyszy po czym wystąpił krok przed szereg i zagaił do strażników, zadzierając przed tym wysoko głowę, by móc im spojrzeć w oczy: - Witam, jesteśmy z Zakonu Tajemnic, byliśmy umówieni na spotkanie z waszym dowódcą, Anasem, na dzisiejszy dzień, możecie wskazać nam do niego drogę, bylibyśmy wdzięczni – powiedział, po czym uśmiechnął się perliście, nie tracąc kontaktu wzrokowego.

Strażnicy spojrzeli po sobie. Jeden z nich odpowiedział
- Zaczekajcie chwilę. - Po czym wszedł do budynku i zamknął za sobą drzwi. Drugi strażnik mocniej zacisnął dłonie na broni.
Po dwóch minutach strażnik wrócił i gestem dłoni nakazał wejść.
W środku były dwa piętra nie licząc parteru. Na wyższych najwyraźniej były sypialnie, kuchnie i różne inne pomieszczenia zwyczajowe dla baraków i koszar jak i dla zwykłych domostw. Na parterze zaś znajdowała się zbrojownia, do której drzwi zamknięto gdy tylko przybysze weszli. Na razie byli w głównym pomieszczeniu w którym znajdował się wielki, prostokątny stół, przy nim zapewne odbywały się wszelkie narady.

Dwójka strażników wróciła na zewnątrz, ale za wysłannikami Zakonu zaraz znalazło się czterech innych. Na przeciwko nich stanął Anas wraz z dwójką strażniczek.
- Nie przypominam sobie byśmy się umawiali, ale cóż, jesteście gośćmi więc nie mogę wam odmówić. - Powiedział z uśmiechem na twarzy.
Po plecach Kaela przeszedł niekontrolowany dreszcz na widok dowódcy straży jednak zaraz opanował się, nie chcąc, by jego emocje wyszły na jaw. Odchrząknął nerwowo:
- Moglibyśmy porozmawiać w jakimś… ustronnym miejscu? – Spojrzał na towarzyszące rozmówcy strażniczki i skrzywił się nieznacznie. – Bez zbędnych gości.
- Nie. Jestem przywódcą i to co zostanie powiedziane do mnie zostanie przekazane do reszty strażników, więc to bez różnicy.
Zmrużył gniewnie oczy i odpowiedział:
- Więc twoja gościnność ogranicza się do wpuszczenia nas do tego baraku. Więc dobrze, mamy rozmawiać tu, na korytarzu?
- Dokładnie tak. Rozmawiamy tu albo nigdzie indziej. To nasz budynek, nasz dom. Nie znamy was na tyle dobrzeby wam zaufać. Zrozum. - Powiedział uśmiechając się jeszcze mocniej.
-Wspaniale. – Kael rozejrzał się po towarzyszach chcąc sprawdzić, co oni o tym sądzą, po czym wrócił do Anasa. – Co jest w was takiego specjalnego? Jak rozumiemy, jesteście główną i jedyną siłą zbrojną tego… miejsca…, tak więc to na waszych barkach spoczywa odpędzanie tych wszystkich licznych zagrożeń. Nie wydaję mi się jednak, by sama krzepa i kawał żelaza wystarczył do tego zadania – mówiąc to zmierzył dowódcę od stóp, kończąc na oczach i wgapiając się w nie bezczelnie.
- Przepraszam bardzo, ale po co chcecie to wiedzieć? - Na pocharatanej mordzie Anasa wystąpił podejrzany grymas.
-Spokojnie Kaelu jeśli pan Anas życzy sobie porozmawiać tutaj to powinniśmy spełnić jego życzenie. Wszak to my tutaj jesteśmy, jak słusznie zauważono, gośćmi. Pytanie mojego towarzysza o sposób odpędzania zagrożeń spowodowane jest wytycznymi otrzymanymi od naszych przełożonych. Podlegacie Wrotom Baldura, a my jesteśmy pełnomocnikami Zakonu Tajemnic mającymi pomóc Wam w walce z nieustannymi, jak nam powiedziano, atakami. Dlatego dobrze by było gdybyśmy wiedzieli jak sobie do tej pory radziliście z najeźdźcami. - Powiedział Mordimer. Nagle na szyi Anasa dostrzegł tatuaż. Był on identyczny do znaku który opisał mu karczmarz we Wrotach Baldura.

Anas nagle przybrał bardzo złowrogi wyraz twarzy.
Ostin dostrzegł poruszenie u strażników zza jego plecami. Szybko rzucił do tyłu psioniczne zaklęcie, na posadce wytworzyła się śliska maź w momencie w którym czterech strażników ruszyło na całą czwórkę. Trzech upadło od razu a czwarty dopiero po chwili. Dwójka strażniczek z przodu od razu dobyła buław i rzuciła się na Ostina i resztę. Anas również ruszył dobywając miecza patrząc jak jeden z upadających strażników niefortunnie złamał sobie nogę.
- Nie podlegamy żadnemu ziemskiemu władcy! Służymy tylko naszemu Panowi!
Dało się słyszeć okrzyki z innych części budynku wzywające do walki, przez drzwi weszła dwójka strażników.
Magiczny miecz dowódcy strażników przekuwa brzuch psionika na wylot. Tymczasem obie strażniczki z niemałą siła obalają Kaela i Mordimera, zaś Edgar z niemałą szybkością wymyka się atakowi jednemu z leżących strażników, jednak zaraz zostaje podcięty przez drugiego.
Gdy trójka pozostałych przy życiu została obezwładniona dowódca strażników rozkazał ich związać i zanieść do zbrojowni oraz obstawić im straże.

Leila, Venryll, Lilith, Groun
Ruszając na północny wschód cała czwórka nie spodziewała się tego co właśnie dzieję się z resztą ich towarzyszy. Im samym zaś szło dobrze. Po dwóch godzinach łażenia po lesie udało im się napotkać patrol orków. Groun był jedynym które je rozumiał, dopiero później przetłumaczył reszcie tą rozmowę:
- Podobno do wioski kultystów przybyli ludki.
- Słyszał.
- Wódz Gralrg chcieć zastosować radykalne środki.
- Spalić tak?
- Tak zrobić chieć. Ale ja to się bym nie zgodził. Dziś jeszcze próba ataku, gobliny pomogą. Mają wilki!
- W końcu! Głupie poczwary.
- I niesmaczne.
- Bardzo.


Dalsze śledzenie orków było zbyt niebezpiecznie gdyż połączyli się z inną, większa grupą na polanie, która była dosyć spora i odsłonięta.

Evos, Leila, Venryll, Lilith, Groun
Wracająca czwórka napotkała Evosa. Właściwie to on ich znalazł, około kilometr przed wioską. Nie przekazał im dobrych informacji.
Ulfgar został zabity przez strażników, którzy poderżnęli mu gardło. Evos był tego świadkiem. Pozostali zapewne zostali zabici lub pojmani w budynku straży, gdyż nie dali znaku życia.
Tak czy siak ich jedyną nadzieją było czekanie na atak orków i goblinów na worgenach by w trakcie bitwy skorzystać z zamieszania i wkraść się do budynku straży.

Arsena i Damiana proszę o niepostowanie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 18-04-2011 o 17:13.
Fearqin jest offline