Virana - Dobra robota - pochwaliła swoje samcze komando. Od wieków wiadomym wszak było, że samce łase są na pochwały i lubią prężyć mięśnie. Gdy reszta odzierała trupy z "kosztowności" czarodziejka, wspomagając się kijkiem przeszukiwała szamana śmiesznie marszcząc nos pod wpływem dwunastu rytualnych warstw brudu, jakim był pokryty. Od razu zarekwirowała artefakt z czterech szczurzych czaszek. I kilka pęków piór. O ile pierwsza rzecz od razu nasuwała sposób wykorzystania, to drugą wzięła na wyczucie.
Gdy w końcu rozbili obóz rzuciła swoje rzeczy i podeszła do Teraza. - Pokaż no ta ranę - zaczęła oglądać ją fachowym okiem. - Siadaj - zakomenderowała i sama przykucnęła obok. Ściskając ranę palcami, wydusiła resztki czarnej brei. Potem zaczęła szeptać pod nosem, wodząc palcami tuż nad raną.
==========
Leczenie ran (2pm) |