„Dobry ork, to martwy ork” – jak to mawiają.
- ... a jeszcze lepszy ork, to truposz 3 sążnie pod ziemią, kurwa! - splunął, po czym drgnął i obficie zrzygał się pod pobliską wierzbę.
To była już ostatnia fala plwocin. Aler wziął manierkę, wypłukał usta i odszedł od drzewa.
Było już dobrze. Trucizna prawdopodobnie puściła parę godzin temu, jednak jeszcze nim wstrząsało.
Viriana kazała mu usiąść, poczęła "szkudzić" przy ranie..
Ból bijący z rany słabł w rytmie wypowiadanych mantrycznie inkantacji czarodziejki.
- Dzięki Virana... - wykrztusił z siebie, choć nie miał w zwyczaju nikomu dziękować.
Ogień wesoło tańczył i potrzaskiwał, dając ciepło i światło.
Wojownik czynił sobie wyrzuty. Jak mógł tak się dać ? Przecież te zielonoskóre, tchórzliwe ścierwa nie umieją walczyć, a ich szable łamią się na pierwszej lepszej tarczy ! Ile razy walczył z nimi, ile razy bronił ludzi przed nimi, ile razy zielone łby miażdzył jego morgensztern ? Kiedyś, walka z orkami była zabawą. Sprawdzeniem w boju, przed jakąkolwiek poważniejszą walką.
Może tu nie o to chodzi ? Terezowi ciężko było skupić myśli. Ludzie z Yahel siedzą mu na karku, wypełnia jakąś karkołomną misję, kładąc swój los na szali, ufając staremu czarownikowi... Może to Viriana...
- Pozwolicie, że stanę na warcie ostatni, kompania ? - zapytał, gdy powieki, stawały się co raz cięższe...
Ostatnio edytowane przez Darnox : 18-04-2011 o 22:25.
|