- Miodzio! -
Stwierdził Larsno po wszystkim. Dwa trupy. No półtora, bo na staruchu to raczej była egzekucja. W sumie nieźle. Wolf przeszukał "swoje" zwłoki, zabierając tylko złoto, chwycił martwego dzika pod pachę i ruszył za resztą. Na miejscu i w drodze z entuzjazmem podchodził do orczego i krasnaludzkiego napitku. Jemu za jedno, ważne ze sponiewiera. Po rozłożeniu obozu, oporządził i upiekł dzika, po czym sam zeżarł niemal połowę. - Mogę wziąć pierwszą wartę -
Wydukał niewrażenie, z goleniem dzikiej świni w łapsku. Tłuszcz malowniczo ściekał mu po brodzie, kiedy wysysał szpik z kości... |