Miałem się nie wypowiadać, bo dyskusja wyraźnie schodzi na psy, ale nie wytrzymałem.
Cytat:
Zasługą Powstania (między innymi Powstania) był aspekt psychologiczny, a ten miał wpływ na wojnę.
|
Jaki pozytywny psychologiczny aspekt na działania wojenne miała kolejna spektakularne klęska, zniszczenie stolicy, zmasakrowanie i faktyczne zniszczenie armii podziemnej, jedynej siły, o której możną było powiedzieć, że jest prawdziwie Polska, a nie importowa, koniec nadziei (czy raczej mrzonek) z nią związanych, jawne i niezaprzeczalne dowody na to ze zachód ma nas w zadku, a ruscy już postanowili kto będzie nami rządził? Gdzie te pozytywy, no gdzie?
Determinacja? Czyja determinacja. Ryscy wstrzymali ofensywę do momentu, kiedy im pasowało a potem zdobyli Berlin jak chcieli. Zachód też robił swoje w głębokim poważaniu mając Polskę i PW. Jasne stało się, że wysiłek podziemnej armii, skierowany na osłabienie Niemców, nie da ostatecznej wolności, bo zamiast jednego okupanta będzie inny. O tragedii i traumie tysięcy zwykłych ludzi, którzy przeżyli piekło i stracili bliski, na kilka tygodni przed przypuszczalnym wejściem Armii Czerwonej nie wspominając. Gdzie ten pozytywny aspekt psychologiczny pytam? Jak pozytywny aspekt psychologiczny może przynieść tak spektakularna klęska?