Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2011, 10:34   #10
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Ciężkie jest życie łącznościowca, oj ciężkie. A szczególnie jego radiostacja.

Jack nie był zbyt szczęsliwy, kiedy żółnierz ze zbrojowni podawał mu radiostację. Był to SOCRAT, ciężki plecak, który robił dodatkowe 9 kilo do wyposażenia. W tej sytuacji nie mógł brać czegoś ciężkiego, woda przecież też waży.
-Jaka broń?
-Biorę MP5... A3. I do tego 4 magazynki. - Żołnierz bez mrugnięcia podał broń, magazynki, i odliczył amunicję.
-Macie może ładownice? Potrzebuję na 3 magazynki do PeeMu.
-Proszę zaczekać - i poszedł gdzieś w róg sali, gdzie z szafy po chwili szperania wyciągnął ładownicę. Była w kamuflarzu MultiCam.
-Dzięki to wszystko - i odszedł od "okienka"
Stanął przy ścianie, powoli umieszczając sprzęt. Radiostacja składała się z dość dużego akumulatora, urządzenia nadawczo- odbiorczego oraz dwóch kieszeni, przy czym w jednej były szczątki jakieś gąbki, która miała chronić plecy od kontaktu z metalową radiostacją. Otworzył drugą kieszeń. Był tam telefon oraz składana antena. Nie intresował się tym zbytnio. Dłuższą chwilę poświęcił magazynkom, musiał je naładować, wcisnąć te 120 pocisków, przezwyciężając opór sprężyny.
Po kilku minutach udało mu się, przy zbrojowni stali ostatni żołnierze, którzy pobierali wyposażenie. Dwudyiestu śmiałków chcących obrabować Blaszankę.
Zapiął parciany pas wokół bluzy mundurowej, przyczepił do niego ładownicę, niewielka manierka juz na nim była. Wsadził magazynki, czwarty do broni, przeładował, zabezpieczył.
Po chwili pobrał jeszcze zapas wody oraz racje żywnościowe. Czas operacji przewidywał na conajmniej 4 dni. Colernie długo, cholerny ciężar wody. Dodatkowe 10 kilo.

Ja pierdolę, i tym wczystkim mamy cwałować przez pustynię. Jakby to cholerne dowództwo nie mogło wcześniej zareagować na informacją o potrzebie odzyskania tej bazy.
Tą cholerną, a jakże potrzebną wodą dostał w 5 butelkach 2 litrowych.
W końcu był gotów do drogi.



"Maszyny Blaszanki, cholera" - pomyślał, kiedy Statford zmienił kierunek na zachodni, prosto przez góry - "Ja pierdolę"
Radiostacja ciążyła niemiłosiernie, plecy bolały od pasków urządzenia. Jeszcze ta woda. Jack co jakiś czas pociągał łyk z butelki, którą niósł cały czas w ręce. Nie chciał jesj nigdzie chować, gdyż w plecaku nie było już na nią miejsca, a po drugie do nocy ją zużyje.

W końcu ujrzeli to miasto, Wilmington czy jakoś tak, Omega nie dosłyszął dowódcy w kwestii nazwy tej dziury. Kolumna żółnierzy zsuwała się powoli ze zbocza, powodując niewielką lawinę drobnych kamieni i wzniecając chmurę kurzu. Jack szedł jako piąty, niedaleko dowódcy, niegdy nie wiedział kiedy ten zechce pogadać z bazą. Wilmington wyglądało jak każde opuszczone miasteczko: bez życia. Oczywiście mogli natknąć się na pomioty Blaszanki, ale byli na to pprzygotowani. Ale tylko na nie, nie na przerośnięte ptaki, które będą na nich nurkować!

Usłyszął rozkaz do krycia sie, w oddali migało czerwone światło, oznaczające kolejne kłopoty. Niedobrze. Wraz z dwoma innymi żołnierzami, uzbrojonymi w AMD-65 wbiegli do jakiegoś sklepu, skryli się za ladą, gotowi do otwarcia ognia. Omega pociągnął ostatnie łyki z butelki i wywalił ją, żeby nie przeszkadzała.
-Sprawdź czy jest stąd jakieś tylne wyjście - powiedział do żołnierzaq po swojej lewej, który stał przy drzwiach na zaplecze.
Szybkim ruchem odblokował i wysunął kolbę broni. Przełączył na ogień ciągły.

"Będzie się działo"
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-11-2011 o 11:58.
JohnyTRS jest offline