-No żesz cholera, ucieczka przez morze gówna - Ray starał się iść ostrożnie, trzymając się bliżj jednej ściany, gdzie było płycej. Nurt szczyn i gówna dał im o sobie znać i zapchem i chęcią zaprzyjaźnienia -Ray miał przemoczone przez płyny ustrojowe buty oraz zafajdane nogawki "No pięknie" W koncu odważyli się wyjść na powierzchnię. Jerycho odsunął pokrywę. Byli w parku, w krzakach, które ich zasłaniały. Middle Park. -Ej Jerycho - zwrócił się do kumpla niedoli - musimy zlokalizować publicznego sracza, musimy dojść ze sobą do porządku. Po chwili namysłu wyjął telefon, najwyzśza pora, bo może byc zapóźno. - Frank, tu znowu Ray, mam mały problem. Znasz może jakiegoś niezadającego pytań łapiducha w tym mieście. NAjlepiej żeby było to jak najbliżej Middle Park.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 21:03.
|