Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2011, 19:28   #56
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Wszystko co jest poniżej to oczywiście zakładając, że te osoby rzeczywiście wypowiedziały/napisały cytowane przez ciebie słowa. Cytowane źródła nie są zbyt (lub w ogóle nie są) wiarygodne, a Norman Davies ogółem lubi naginać wszystko do swoich teorii.

Władysław Anders przy całym szacunku dla tego człowieka to nie sądzę, żebym miał dokładne informacje akurat na temat sytuacji Warszawy, więc skoro nikt mu nie mówił o Powstaniu to nie dziwne, że był całkowicie zaskoczony, gdy w końcu wybuchło. Nie można wiedzieć wszystkiego. Ciekawe też, że nawet nie minął miesiąc od początku Powstania, a on już nazywał to zbrodnią. Cieszę się, że pomógł naprawdę olbrzymiej ilości ludzi uciec z jeszcze-nie-powstałego Bloku Wschodniego, ale w tym przypadku pojechał po bandzie - wolałbym jednak móc przeczytać całość tego listu, a nie wybrany fragment. Rozumiem też, że był akurat ekspertem od spraw Rosji Radzieckiej, ale najwyraźniej nie przewidywał dziejowej wyjątkowości Powstania Warszawskiego.

Kazimierz Sosnkowski. Eee? "Czyś pan zwariował?!" - chciałoby się rzec. Tyle, że znów nie znamy całej treści zalecenia. Tak jak jeszcze Anders wiedział o czym mówi, gdy pisał o Rosji Radzieckiej tak Sosnkowskiemu chyba coś się pomyliło.

Jan Nowak-Jeziorański. Ech. Tak, tego pana znamy z lat ostatnich. No i źródło, z którego to jest. Nie mówię, że on tak nie powiedział, bo on miał taki styl.

Dobra, masz mnie z nimi. Mówiłem raczej o ludziach z epoki, z którymi można było spotkać na ulicy, a nie na salonach. Zresztą zauważ, że wszyscy powołani przez ciebie ludzie nie żyli w PRL to również wpływało na ich zdanie.

A na te matki zabitych walczących to co można odpowiedzieć? Co też można odpowiedzieć komuś kto nie rozumie, że walka jest ważna? Oddali życie w obronie ojczyzny. Wsparli materialnie ojczyzne w trudnych jej momentach. Mogą dostać cześć, medal. Medal nie zwróci im dzieci. Ale czy to oznacza, że nie powinniśmy walczyć? Absolutnie nie. Wojna pociąga za sobą śmierć jednostek. Tak było, jest i będzie.

Jeżeli chodzi o "cierpliwe znoszenie działań Podziemia" to tak jak pisałem gdzieś na początku nie mam pojęcia czy bym uczestniczył w partyzantce, bo właśnie może nią kierować ktoś głupi. Ktoś kto zakazuje Powstania Warszawskiego, czy Akcji Burza - ktoś kto oddaje całą cześć Rosji Radzieckiej. Tego najwyraźniej nie rozumieli Anders, Sosnkowski i Nowak-Jeziorański (jeśli te cytaty są prawdziwe), że Powstanie jest ważne niezależnie od materialnej wygranej, czy materialnej przegranej. "Jesteśmy tu. Nie zapomnieliśmy. Walczymy. Bądźcie tu. Nie zapomnijcie. Walczcie." - Nie zapomnieliśmy, walczyliśmy, byliśmy tu - dlatego właśnie upadł Blok Wschodni i dlatego właśnie świat będzie lepszy między innymi dzięki Polsce. Te słowa były wypowiedziane już wcześniej, z czego najgłośniej w czasie Powstania Listopadowego i Powstania Styczniowego dlatego właśnie Powstania mają sens niezależnie od wyniku.

Jeśli mówimy o Polsce to mówimy o ponad 1000 lat, niektórzy jednak myślą, że jak "tu i teraz" odpuścimy walkę to "później" "może" nadarzy się lepsza okazja. Odpuścić walkę można jedynie w jej trakcie, gdy się widzi, że teraz nie ma szans, więc lepiej przygotujmy się na następny raz. Jeśli jednak na samym początku poddamy się to jest duża szansa, że poddamy się przed walką i następnym razem i tak już zawsze. Dlatego na początku walczymy, a potem myślimy co dalej. Czy to głupie? Nie wiem, ale wiem za to, że ludzkie.

Ktoś mógłby powiedzieć, że Obrona Wrześniowa nie miała szans powodzenia, że wysyłanie żołnierzy na wojnę, której nie dało się wygrać było zbrodnią. Czy jednak bez Obrony Wrześniowej w ogóle można by było mówić o Polsce? Rezygnacja z walki nie jest polska i rezygnacją z walki nie dotrwaliśmy do tysiąclecia, ale właśnie poprzez konflikty, które raz wygrywaliśmy, raz przegrywaliśmy, ale zawsze uczestniczyliśmy (choć w pewnym momencie do władzy rzeczywiście przyszli słabi ludzie - zdrajcy - którzy zaprzedali wszystkich i jeszcze twierdzili, że to dla dobra pokoju). Ci zdrajcy to jednak nie był głos narodu. Narodu gotowego do walki.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 19-04-2011 o 19:34.
Anonim jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem