Ciągle zamieniasz słowo, które używam "walka" na słowo "śmierć". To nie jest zbyt ładne. Dziękuję za komplement. Z tego co pisałeś wcześniej to twoim przodkom nie brakowało odwagi, żeby walczyć, ale nie wszyscy mają tyle szczęścia - zdarzały się rzeczywiście osoby, którzy tłumaczyli swoje tchórzostwo lub swoją nielojalność "chłodnym osądem" chwili i "późniejszym życiem dla ważnej sprawy" i to się źle kończyło. Była oczywiście i wielka ilość ludzi, którzy rzeczywiście musieli chronić dzieci, czy z racji swojego statusu nie mogli "iść na całość", ale rzeczywiście robili wszystko, żeby wspomóc sprawę w każdy możliwy sposób. Niejednokrotnie przekraczali granicę ryzyka, bo tego właśnie wymagała chwila. Zaryzykować życie własne i swojej rodziny, żeby uratować inną rodzinę? Tak, choć z chłodnej kalkulacji wynika, że nie.
Ja też nie będę komentował twoich podejrzeń co do mojego osądu wiarygodności różnych źródeł. Piątka. |