Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2011, 23:54   #17
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Roan

Odprowadził smętnym wzrokiem beznadziejnie walczącego z nieustępliwym bagnem wierzchowca. Kary wierzgając w panice kopytami zdołał oddalić się od tratwy na tyle daleko, że Roan nie ryzykował nawet zbliżenia się do zwierzęcia. Bez pytania podniósł opartą o burtę kuszę jednego z towarzyszy i niewiele mierząc posłał bełt prosto w stronę łba, który w jednej chwili znieruchomiał zanurzając się bezwładnie pod wodę. Pociągnął nosem odkładając niepotrzebny już oręż.
Przysiadł opierając się o burtę i począł wyciskać wodę kolejno z kurtki oraz portek. Wraz z Karym na dno poszło wszystko co posiadał, a to nie mogło napawać go pozytywnymi emocjami. Wpatrzony w niego beznamiętnie pękaty konik, prezentujący się co prawda bardziej jak muł czy kuc niż faktyczny koń potrząsł głową. Jego właściciel był posiadaczem nawet jeśli nie najurodziwszego, to jednak zawsze jedynego konia jaki im pozostał, a to w jednej chwili stawiało kogoś z nich w lepszej pozycji.

- Płyniemy dalej, w stronę, w którą kierował się dziadyga. Prędzej czy później dotrzemy do rzeki, a wtedy ruszymy pod prąd. Ahresdorf ma być w górze Drakwasser, powinniśmy trafić.
No co tak gały wytrzeszczacie? Bierzcie tyki i do roboty.
Roan popatrzył chwilę jak Alexander nie przejmując się biernością pozostałych popycha łódź w znaną sobie stronę, lecz zbyt długo w owym oczekiwaniu nie wytrzymał.
- A czy przypadkiem ten dziadyga nie dobijał do brzegu, z którego urządzono na nas zasadzkę? Alboś więc chłopie głupi, albo szalony, ewentualnie więcej chwały dla siebie szukasz.
Mimo iż lekko prześmiewcze słowa wypowiedziane było spokojnie i miło, w sposób, który nie powinien powodować u towarzysza agresji, Roan nie czekał jednak na reakcję zbrojnego i kontynuował.
- Gdzie mamy płynąć nie bardzo wiem, bo terenów tutejszych dokładnie nie badał. Gdzie jednak wracać poprowadzić mogę jak po sznurku, bo do zwiadu wyznaczyli mnie właśnie dla tego, że drogę powtórzyć potrafię, nawet jeśli z zamkniętymi oczami jadę. Co więcej, mam też dość rozumu, żeby wiedzieć, że spędzenie nocy na bagnach gdzie zielonoskórzy szukają odwetu, jest jednym z gorszych pomysłów. Zaryzykujecie zakład i określicie porę kiedy z bagien się wydostaniemy płynąc za intuicją, któregokolwiek z was?
 
Akwus jest offline