Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2011, 11:09   #13
Niya
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
Propozycja wspólnej kolacji z Maxem mile ją zaskoczyła. Chciała jak najlepiej poznać człowieka z którym przyjdzie jej przez najbliższy czas współpracować. Profesor mówił o nim tyle dobrego, wprost piał z zachwytu. Ją też Max trochę fascynował. Wyglądał na człowieka z silnym charakterem, nieustępliwego, w pełni oddanemu celowi, który chce osiągnąć. Po tym jak zachował się w chwili wypadku wywnioskowała, że na pewno musi być świetnym szefem....i do tego przystojnym...w jej typie...
- Pomarzyć zawsze można - szepnęła do siebie.
***
Dochodziła już godzina 20. Lubiła być punktualna, więc stawiła się o czasie pod kajutą Max`a. Zapukała cicho....
- Proszę - Stał tuż przed drzwiami, w nienagannie odprasowanej czarnej koszuli i dżinsach, kompletnie nie pasujących do tego miejsca.
Weszła nieśmiało do pomieszczenia.
- Gdybym wiedziała, że to aż tak oficjalna kolacja ubrałabym się lepiej - zażartowała.
Była dokładnie przygotowana. Tylko w pracy można było ją zobaczyć zaniedbaną i umorusaną, np. smarem z silnika. Czarna prosta sukienka, niewysokie czerwone pantofle, włosy rozpuszczone. Tak, wyglądała tego wieczoru perfekcyjnie.
- Wyglądasz olśniewająco, nowa, urocza twarz na pokładzie, po dwóch miesiącach w morzu to prawdziwa sensacja, zresztą obowiązki gonią... Pierwszy raz znalazłem czas na kolacje o stosownej porze - uśmiechnął się szeroko, przekrzywiając nieznacznie głowę w lewą stronę - Szef przygotował coś specjalnego, wedle mojego przepisu.
Rzeczywiście, na wciśniętym w kąt stoliku stały talerze z wypełnione wspaniale pachnącymi owocami morza, a całości dopełniała zaształowana do ściany butelka białego, półsłodkiego wina. Max cofnął się w głąb kajuty odsuwając jej jednocześnie krzesło.
Usiadła z gracją na krześle i zaczęła dyskretnie rozglądać się po pomieszczeniu. Przeciętna kajuta pracoholika.
- Wyśmienicie pachnie. Uwielbiam owoce morza. Ale jak spędza się dużo czasu na morzu czy się chce czy nie trzeba je polubić, albo zadowalać się zupkami w proszku - uśmiechnęła się. Jesteś chyba bardzo zapracowany Max? - wskazała ręką na pomieszczenie.
- Nie da się ukryć. Nie mamy zbyt wielu pilotów batyskafów, a ja doglądam jeszcze kilku mniejszych przedsięwzięć badawczych. Mamy tu zespół biologów morskich... zresztą zapewne zdołasz ich jeszcze poznać. Co do zupek w proszku to nie możemy narzekać. Cook to równy gość, mój rodak zresztą. Zaaklimatyzowałaś się ?
- Tak. Z tym nigdy nie miałam problemów. Lepiej powiedz mi na czym będzie polegało moje zadanie i o której jutro mam wstać - puściła do niego oczko. Dość tego słodzenia, lubię konkrety Max, natomiast nie lubię niejasności i ukrywania czegokolwiek przede mną.
Nomad uśmiechnął się, od ucha do ucha.
- Nareszcie, ktoś z jajami... Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać - śmiał się przez krótką chwilę - Sprawa nie wygląda ciekawie. Zarówno przy dnie, jak i tutaj. Straciliśmy człowieka, co gorsza na oczach przeszło setki ludzi. Jestem pewny, że nie był to wypadek. Sam zajął bym się dochodzeniem, ale mogło by to wzbudzić pewien niepokój, lub co gorsza spłoszyć winnego. Janis da ci jutro po 9, klucz do jednej z nie używanych w tej chwili kajut. Zgromadziliśmy tam część materiału dowodowego, w tym linę, która została ewidentnie podpiłowana. Ktoś majstrował również przy bateriach batyskafów. Jesteś tu nowa, a osoby z zewnątrz zawsze trochę się kręcą po pokładzie, wypytują o wszystko, dla tego proszę Cię o złapanie tego drania, który próbuje zniweczyć nasze plany. Mam też, małą niespodziankę. Wieczorem zapraszam na spacer po dnie.
- Dziękuję. Z chęcią skorzystam. Dawno nie zanurzałam głowy - uśmiechnęła się.
- Jestem pewny, że tak głęboko nie zanurzałaś nigdy - zapatrzył się w dal, a jego myśli poszybowały głęboko poniżej stępki okrętu, w nie zbadane odmęty Północnego Atlantyku. Trwał w tym stanie przez dłuższy moment, po czym uśmiechnął się nie znacznie - Opowiedz coś o sobie?
To pytanie nieco ją zaskoczyło. Nie wiedziała co ma w sumie mu opowiedzieć. Cześć jestem Tara i lubię placki? Czy, cześć to już nie pierwsza taka tragedia, której byłam świadkiem. Jak bardzo mogła mu zaufać i jak dużo może mu o sobie opowiedzieć?
- Zapewne wiesz już o mnie trochę bo sprawdzacie wszystkich swoich współpracowników i nie obchodzi Cię ile mam lat czy skąd pochodzę, z resztą z mojego akcentu chyba od razu słychać że jestem angielką. Wiesz również czym się zajmuje...albo zajmowałam bo już nie wiem czego chcę w życiu. To cholernie trudny fach, w którym zdecydowanie za często zdarzają się wypadki z resztą o czym wiesz...I wychodzi właśnie moja nerwowa natura...proszę nie mówmy więcej o mnie....wszystko pewnie wyjdzie w swoim czasie...
Max uśmiechnął się po raz kolejny.
- Wybacz, ale nie przemawiają do mnie suche fakty zawarte w życiorysach, zresztą masz racje. Wszystko wyjdzie w swoim czasie - napełnił kieliszki winem i wzniósł jeden z nich - Za powodzenie Naszej operacji i nowego szeryfa w tym kołyszącym się miasteczku!
Nie odpowiedziała mu nic tylko w ciszy wzniosła kieliszek do góry po czym upiła łyk wina.
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline