Przybytek Franka -No skacz czarnuchu, skacz!- wydarłę Frank, kiedy koszykarz jego ulubionej drużyny zmarnował szansę na rzut za trzy punkty - Ciota! Ciota! W Afganistanie lepiej od ciebie grają! Wracaj do Zimbabwe! Otworzył nastepne piwo. Wtedy zadzwonił telefon. -Tak słucham - Frank, tu znowu Ray, mam mały problem. Znasz może jakiegoś niezadającego pytań łapiducha w tym mieście. Najlepiej żeby było to jak najbliżej Middle Park.- O to ty. Co ,pancerzyk nie zadziałał? -Nie wiem, w niego akurat nie celowali. Znasz jakiegoś gościa? -Zaczekaj, niech pomyślę. Teoretycznie jest jeden. Nazywa się Bock czy jakoś tak. To ginekolog i wykonyje aborcję nastolatkom. Oczywiście neilegalnie, ale myślę, że potrafi wyjmować kule oraz wyskrobywać inne cholerstwo z ran, he he - zaśmiał się - Swój warsztacik ma niedaleko, na wschód od Galveston Ave pomiędzy Quartz a Pyrite Street. W zaułku. Jak do niego wejdziesz zobaczysz mniej więcej w połowie długości ściany dwoje obdrapanych drzwi. Nad nimi biegnie rura. Ale pamiętaj. Doktorej urzeduje za lewymi drzwiami. Wchodzisz w lewe drzwi, omijaj te po prawo! Zrozumiałeś? to dobrze.Trzymaj się.-A masz do niego telefon czy coś. -Chyba tak, sprawdzę. -A mógłbyś do niego zadzwonić z inforacją, że będziem miał pacjntów do zszycia? -Dobra zadzwonię. Na razie. -Cześć -Ray rozłączył się. Krzaki w Middle Park -Dobra, jest jeden łapiduch za Glaveston Ave, więc niedaleko. Zaraz dostanę potwierdzenie. A teraz zlokalizujmy toaletę, nie możemy pójść tacy obsrani. Po chwili przyszedł SMS: "Doktor poinformowany, przygotujcie kasę na zapłatę."
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 13-05-2011 o 21:04.
|