Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2011, 14:42   #2
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Cafe Rene

Zapach kawy dochodził z zaplecza niewielkiej, przytulnej kawiarni. Kilka okrągłych stolików stało pod oknami, nadal były przykryte nieco poplamionymi ceratami. Na środku stał duży, prostokątny stół. Wokół stali dowódcy oddziałów. Hans gwizdnął krótko na palcach i do lokalu wszedł żołnierz. Uzbrojony był w starego, dobrego mausera.



- Przyprowadźcie mi tu Antona, Ernesta i Edgara. Weźcie też znajdźcie Alberta i Cesara, będą mi potrzebni.

Żołnierz bez słowa kiwnął głową i wyszedł. Hans miał dobre stosunki ze swoimi ludźmi. Nie mówili do siebie z tymi wszystkimi grzecznościami i tak dalej. Przez to tracił w oczach innych Niemieckich dowódców, lecz zyskiwał na polu walki. Zarówno poległych wrogów jak i żywych przyjaciół. Na swoich ludziach polegał jak na nikim innym.

- Dobrze, przypadł nam w obronie most. Most. Most - powtarzał krążąc po pomieszczeniu. Myślał.
- Herr, może wysadzimy go teraz ? - zaproponował któryś z sierżantów.
- Nie, musimy go mieć, by wyprowadzić kontratak i osłaniać ewentualnie nasze czołgi, które mogły by w przyszłości chcieć z niego skorzystać. Nie jestem jeszcze pewien, czy pancerna będzie tędy jechać. Dowiemy się w nocy, w tedy zdecydujemy o wysadzeniu mostu.
Sierżant nie odpowiedział, a Hans dalej krążył czekając na swoich ludzi. Spojrzał na pancerniaka.

- Mam nadzieję, że czołg jest sprawny ?
- Ja!

Kolejne myśli i niepewności nasuwały się dowódcy.

- Weźcie ten czołg na rynek. Musicie być gotowi do koncentracji obrony w jednym punkcie, ale w którym - nie jestem pewien. Musicie być mobilni i zdolni do przemieszczenia się w najbardziej zaognione terytorium.

Mimo iż po twarzy dowódcy czołgu nie za często przemykał się intelekt, zrozumiał na pewno. Wtedy przez podwójne, oszklone drzwi do kawiarni weszli ludzie, których Hans potrzebował teraz bardziej od sierżantów.

- Cesar, chcę mieć kontakt ze sztabem. Na wszelki wypadek - jeden z ludzi odciągnął na bok jeden ze stolików rozstawiając radiostację. Miał ciemną cerę i można było sądzić, że jest Włochem. Tak też było, w połowie. Jego matka była Włoszką, kiedy ojciec Niemcem, członkiem NSDAP i oficerem. Syn starał się, by przypodobać się ojcu i mimo iż był młody, miał więcej ogłady i zapalczywości w walce niż nie jeden weteran.

- Ernest, będziesz bardzo potrzebny po naszej stronie mostu. Ulokuj się gdzieś na piętrze w tej kamienicy, razem z Walterem. Musicie unieszkodliwiać cele nim wejdą na plac.
Ernest i Walter byli zgraną, choć dziwną drużyną. Pierwszy z nich był starszym mężczyzną, lecz nadal zdolnym do walki. Miał może pięćdziesiąt lat. Drugi miał góra dwadzieścia, był porywczy i "w gorącej wodzie kąpany". Ernest uspokajał go, sprawiając że stawał się prawdziwym żołnierzem, całkowicie przydatnym na polu walki.

- Edgar, wy schowacie się w jedyn z parterowych domów z widokiem na las. Jeżeli ktoś będzie biegł sam, nie strzelacie. Dopiero jak zobaczycie większe skupisko ludzi, jasne ? - Edgar kiwnął głową.

- Albert, sprawdź dla mnie zaopatrzenie, potem weź ludzi by zajęli pozycje w budynku po lewej stronie drogi, zaraz przy moście. Macie się nie ujawniać, aż nie będziecie mogli spokojnie ostrzelać wroga. Powiedz Bruno, że jak coś odstawi, postawię go później pod ścianą. - Albert pozdrowił dowódcę jak przystało na członka NSDAP i wyszedł.

Był dobrym żołnierzem, tak jak reszta jego ludzi. Nie było ich wielu, lecz stanowili zgrany oddział, który służy ze sobą już od dawna. Bez zajęcia został jeden. Anton. Tego Hans poprosił na stronę i szepcąc wymienił z nim kilka szybkich zdań. Tamten przytakiwał, pożegnał się i wyszedł.

- Panowie - zwrócił się do zebranych, kiedy właściciel przybytku wniósł kawę - Odpocznijmy przed nadchodzącą walką. Myślę, że kawa dobrze nam wszystkim zrobi.

Zapach ciepłej, dobrej i drogiej kawy pobudzał i relaksował. Wszyscy opadli na krzesła. Czarne, drewniane i nie do końca wygodne, teraz były jak fotele. Hans czół się dobrze przed zbliżającym się nieustannie starciem. Martwił się trochę o niektórych ludzi i siłę uderzenia z jaką przyjdzie im się zmierzyć. Byli dobrzy, lecz drewniany płot nie powstrzyma tsunami. Czołgu zresztą też nie.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 20-04-2011 o 15:09.
Arsene jest offline