Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2011, 20:45   #540
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rennard spojrzała na krasnala i z lekką irytacją w głosie rzekł.- Ani jedno, ani drugie... Powiedz Sothermeierowi, że gwóźdź dostarczono.
Krasnolud zmrużył oczy i dokładniej przyjrzał się Rennardowi -tak? Cholera, wy wszyscy ludzie wyglądacie tak samo.
„Wszystkie brodacze też.”-westchnął w myślach Rennard.
-Tak. Niewątpliwie. A więc przekaż to mu, a ja...- de Falco zamyślił się przez chwilę. Po czym dodał.- Ja poczekam tu, pod drzwiami. Nie spieszy mi się.- ostatnie zdanie zełgał.
Noga go zaczęła boleć. Dość już się dziś nachodził.
-A czekaj, czekaj- łaskawie zgodził się krasnolud, zamykając drzwi. Otworzyły się jednak ponownie nie później niż po dwóch minutach.
-Szef przyjął do wiadomości, żeś pan się wywiązał z zadania- rzekł przez próg nieludź. -Masz pan mu jeszcze coś do przekazania?
-Nie.-
odparł de Falco wzruszył ramionami i dodał.- Pewnie i tak znajdzie mnie, jak będzie chciał porozmawiać.
-Jak pan powiesz, gdzie się w mieście zatrzymuje, to na pewno. -
zagadnął krasnolud.
-Tułacze nie mają stałych adresów, acz... zwykłem jadać obiady w takiej jednej knajpce.-odparł de Falco. I wymienił nazwę przybytku który zwykł mijać w drodze do Agnes Baade. Co prawda posiłku tam nigdy nie jadł. Ale może czas zacząć?
-No to pewno będzie tam u karczmarza jutro czekać jakaś propozycja roboty. Skoroś pan kompetentny. - stwierdził brodacz, ale bez specjalnego przekonania.
-Jasne, jasne. - mruknął de Falco i oddalił się zmęczony. Dzisiejsza noc, była dość wyczerpująca. I siły i nerwy.

Wrócił zmęczony do karczmy. I położył się spać od razu. Bez rozbierania się.
Wczołgał się pod koce i przymknął oczy. Nie chciał myśleć o jutrze. Ale musiał coś zaplanować. Ranek zamierzał spędzić w łóżku. I nie wychodzić z niego bez ważnego powodu. Potem wypadało zjeść obiad w wyznaczonej knajpce na wypadek posłańców od gnoma, a potem... zamierzał spotkać się z panną Baade, choć nie w celu zaznania uciech cielesnych. Być może słyszała cosik o Sothermeierze.
Mętne plany. De Falco wątpił w ich realizację. Jak zawsze plany sobie, życie sobie.
Póki co jednak Rennard się nie martwił. Był zmęczony. A co będzie jutro.
Uśmiechnął się przez sen. Nieważne co będzie jutro. Na razie jest dziś. I owo dziś należny do królestwa snu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 27-04-2011 o 20:56.
abishai jest offline