- O! Patrzajcie tego! W końcu zaczął gadać od rzeczy! - zwrócił się do Sigmarity, a po chwili dodał aprobaty słów kilka - Oczywiście się z tobą zgadzam w pełni drogi Stalrinie! Cóż, w takim razie zajmijmy się łodzią i wyruszajmy w jak najlepszym szyku, ja mogę ochraniać tyły, bądź cokolwiek.
Gdy doszedł do niego niebiański zapach zza pagórka zdał sobie sprawę, iż żołądek domaga się swego i aż usłyszał burczenie. Bez chwili wytchnienia przyspieszył kroku i klepiąc się ochoczo po brzuchu powiedział łagodnym i pogodnym tonem, niemalże śpiewająco: - Hejże! Strawo! Czekaj nań! Brzuchy nasze doznań pragną! Nadchodzimy! Prędko han, czekaj nań, czekaj nań! - podniosłym tonem, lecz wcale nie głośno. Georg był bardzo pozytywnie nastawiony, choć skrycie przeczuwał, że to może wydawać się zbyt proste, kilka metrów stąd walczyli z zielonoskórymi kreaturami, a teraz nawiedza ich wyśmienity zapach pieczonego chleba, kto piekł by tutaj, na bagnach? Zadał sobie kilka pytań w myślach, lecz miał wielką nadzieję by trochę odpocząć, nigdy nie czuł się dobrze na wodzie czy też bagnisku sunąc łodzią. - A może natrafimy na arabski wypiek? W tej części Imperium spotkałem już niejednego wyśmienitego kucharza, który to potrafił robić to cudo, którego słodycz potęgują rodzynki, cynamon i miód. - mowił jakoby sam do siebie - A może chociaż wyśmienity wypiek według bretońskiej receptury? - zapewne zrobił smaka każdemu z osobna.
59, 15, 49 |