Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-04-2011, 15:50   #21
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Rupert nie mógł powstrzymać swojej ciekawości i jak tylko barka dobiła do brzegu, wyskoczył na ląd rozglądając się dookoła. Razem z nim podążał jeden z człekowatych, obeznany w sztuce tropienia. „Och jak dobrze byłoby znaleźć coś do jedzenia, w takich miejscach jak to mogłyby rosnąc choćby borówki, a jeśli będę miał szczęście, to może znajdę jadalnego grzyba”- rozmyślał Nizioł wertując wzrokiem ziemię. Po przejściu kilku metrów, zamiast owoców leśnych, zobaczył pierwszy ślad, ewidentnie należący do „zielonych”. Ślady koncentrowały się wokół miejsca na ognisko, co w sumie nie było niczym dziwnym.

Rupert skrzywił się na widok niedopieczonych kości – Nie wiem jak bardzo musiałbym być głodny, żeby tknąć to jadło, co innego te ścierwojady, co nas zaatakowały. – jęknął zawiedziony brakiem borówek.
Idąc dalej natknął się na wyraźne ślady, wskazujące, dokąd uciekli napastnicy. O swoim odkryciu zameldował tropicielowi a następnie zawrócił w stronę barki. Już miał wracać, gdy nagle powietrze przywiało do niego znajomy zapach. „Nie, nie może być…” – początkowo zaprzeczył w myślach, jednak gdy po chwili ślinka napłynęła mu do ust zakrzyknął z radością –Chleb, ktoś piecze chleb!- i byłby pobiegł w kierunku, z którego dochodził zapach, gdyby się w porę nie opamiętał.

Nie omieszkał poinformować wszystkich, że z kierunku młodnika dobywa się zapach pieczonego chleba i koniecznie należy się tam udać, aby sprawdzić, kto tam jest.
-Być może znajdziemy tam kolejnego przewodnika, a jeśli nie to przynajmniej się najemy. Poza tym, chleb oznacza mąkę, a mąka oznacza pszenicę… A wiecie, co oznacza miejsce, w którym jest pszenica? Że mogą być też bułeczki, jagodzianki – o ile w lesie były jagody, ciasta, placki, zacierki i kluski lane… -i mógłby wymieniać w nieskończoność, ale przerwał i dodał. – Pszenica w lesie… albo tam jest pole, a pole znaczy wioska, a wioska znaczy wyjście z lasu, albo tam jest droga, którą dostarczono pszenicę do lasu. Rachując szaChując, mój nos odnalazł drogę. – dodał głaszcząc się z dumą po nosku.
 
Mortarel jest offline  
Stary 20-04-2011, 17:13   #22
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Podziękował Stalrinowi za pomoc. W paru słowach, niezbyt wylewnych, ale nigdy do zbyt wylewnych nie należał (no, może prócz wylewania za kołnierz), zatem czemu akurat teraz miałby zmieniać swój charakter.
O podziękowaniach bogom złożonych także pamiętał, lecz jego skierowane były przede wszystkim pod adresem Myrmidii.

Gdy opatrunek był już skończony Martin wstał i zrobił kilka kroków, by nogę rozruszać. Już wcześniej zauważył, że nie było aż tak źle, jak to mówił Stalrin. Parę dni bez intensywnych biegów... Na wszelki wypadek chwycił jedną z krótszych włóczni, by wykorzystać ją w charakterze laski. Skoro miał nie przeciążać nogi... A nie sądził, by kompani okazali się aż takimi altruistami, by zechcieli go nosić.

Wieści przyniesione przez zwiadowców należało uznać za całkiem optymistyczne. Chleb oznaczał nie tylko jedzenie, ale i kogoś, kto zna się na bagnach i zdoła pokazać kierunek. Za pewnym wynagrodzeniem. Barka z pewnością stanowiła aż za dobrą zapłatę...
W tym momencie zaczął się zastanawiać, czy Stalrin nie staje się czasem zbyt natrętny i czy za bardzo nie zwraca na siebie uwagi Sigmara. Bogowie nie przepadali za śmiertelnikami, którzy ciągle zawracali im głowę. On sam też nie lubiłby człeka, który ciągle by przychodził z jakimiś uwagami.

- To dobry pomysł, żeby tam iść - powiedział. - No i w takim mniej więcej bezpiecznym szyku.

On sam, na razie przynajmniej, nie nadawał się na zwiad czy coś w tym stylu, ale inni - czemu nie. Byliby trochę bardziej bezpieczni.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-04-2011, 23:22   #23
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Alexander Tregardt

- Zgadzam się. - mruknął, patrząc na Martina. - Nie sądzę, by to orkowie, gobliny albo inne gówno urządziło sobie piekarnię na tym zadupiu. Stawiałbym na pszczelarzy, drwali albo zbieraczy torfu. Z tym, że nawet jeśli to ludzie, miejcie oczy szeroko otwarte. Ludzie to też niezłe skurwysyny. - naciągnął cięciwę i umieścił bełt w rowku. - To kto na szpicy? - zapytał, wbijając w Roana spojrzenie paskudnych oczu.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 21-04-2011, 07:45   #24
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin popatrzył po towarzyszach.
- Co prawda kłopoty zaczęły się dość szybko, ale nie znaczy to też, że za każdym drzewem i na każdym kroku czekać mam na nas kolejny ork lub inne paskudztwo. Zgadzam się jednak, że należy zachować ostrożność. Mi osobiście nie robi znaczenia gdzie przyjdzie mi walczyć, ale jeżeli nie ma chętnych to zgłaszam się na tą szpicę. Przydałby się jednak również, ktoś z bystrym wzrokiem lub umiejętnościami tropienia. W końcu to szpica co nie?
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 21-04-2011, 08:06   #25
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Roan

Nie chciał schodzić na brzeg, głównie dla tego, że to właśnie z owego brzegu przypuszczono na nich atak, a nie było żadnego dowodu na to, że zielonoskórzy, którzy zdecydowanie nie zostali przez kompanię rozgromieni, oddalili się na tyle by móc założyć, że nie będą już się czaili na ich głowy.

- Poprowadzę, acz po pierwsze bez wsparcia w postaci chrzęszczącej jak piekielne łańcuchy zbroi - spojrzał z uśmiechem na Draugdina. - Jeśli aż tak bardzo nam się nie spieszy, pozwólcie, że pozwolę sobie sprawdzić jednak dokładniej drogę, którą tamci oddalili się od obozowiska, nie chciałbym by okazało się, że czają się o kilkadziesiąt metrów dalej na to by ponownie dopaść ans na twardym lądzie.
 
Akwus jest offline  
Stary 21-04-2011, 13:11   #26
 
Bloodsoul's Avatar
 
Reputacja: 1 Bloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodze
- O! Patrzajcie tego! W końcu zaczął gadać od rzeczy! - zwrócił się do Sigmarity, a po chwili dodał aprobaty słów kilka - Oczywiście się z tobą zgadzam w pełni drogi Stalrinie! Cóż, w takim razie zajmijmy się łodzią i wyruszajmy w jak najlepszym szyku, ja mogę ochraniać tyły, bądź cokolwiek.

Gdy doszedł do niego niebiański zapach zza pagórka zdał sobie sprawę, iż żołądek domaga się swego i aż usłyszał burczenie. Bez chwili wytchnienia przyspieszył kroku i klepiąc się ochoczo po brzuchu powiedział łagodnym i pogodnym tonem, niemalże śpiewająco:

- Hejże! Strawo! Czekaj nań! Brzuchy nasze doznań pragną! Nadchodzimy! Prędko han, czekaj nań, czekaj nań! - podniosłym tonem, lecz wcale nie głośno. Georg był bardzo pozytywnie nastawiony, choć skrycie przeczuwał, że to może wydawać się zbyt proste, kilka metrów stąd walczyli z zielonoskórymi kreaturami, a teraz nawiedza ich wyśmienity zapach pieczonego chleba, kto piekł by tutaj, na bagnach? Zadał sobie kilka pytań w myślach, lecz miał wielką nadzieję by trochę odpocząć, nigdy nie czuł się dobrze na wodzie czy też bagnisku sunąc łodzią.

- A może natrafimy na arabski wypiek? W tej części Imperium spotkałem już niejednego wyśmienitego kucharza, który to potrafił robić to cudo, którego słodycz potęgują rodzynki, cynamon i miód. - mowił jakoby sam do siebie - A może chociaż wyśmienity wypiek według bretońskiej receptury? - zapewne zrobił smaka każdemu z osobna.

59, 15, 49
 
Bloodsoul jest offline  
Stary 21-04-2011, 23:44   #27
 
Retarded_Hamster's Avatar
 
Reputacja: 1 Retarded_Hamster nie jest za bardzo znanyRetarded_Hamster nie jest za bardzo znany
- Ech, kurwa. I ja chętnie bym coś zjadł, ale nie nastawiałbym się na nic szczególnego. Miast tego warto przyszykować się do starcia. Zwiadowca idzie z przodu, ale nie zwalnia nas to z bacznego rozglądania się, toteż myślę, iż jeśli nikt niczego ważnego to powiedzenia nie ma, to powinniśmy zawrzeć gęby. - Krasnolud ciągle czuł się niepewnie w związku z atakiem, który przed chwilą przeżyli.

W związku z tym sam posłuchał się swojej rady i począł milczeć jednocześnie zaś starając się dojrzeć cokolwiek pośród bagiennej roślinności. Nie przestawał przy tym mocno ściskać swego korbacza oraz wysilać innych poza wzrokiem zmysłów. Zależało mu by przeżyć zarówno dzisiejsze dni, jak i wiele następnych toteż potakiwał Roanowi gdy ten sugerował, że wyruszy na zwiad. Jotunn gotował się na wszelki wypadek na to, by usłyszawszy głos jedynego zwiadowcy w drużynie albo ruszyć co sił w krótkich nogach w jednym bądź drugim kierunki, albo stanąć nieruchomo starając się nie oddychać nawet nazbyt głośno.

Ciągle żałował, iż w grupie nie wykształcił się jeden silny lider, wiedział jednak, iż czas na rozmowę na temat tego komu powierzyć dowodzenie przyjdzie nieco później. Krasnolud wierzył, że pozbawieni osoby zdolnej do skoordynowania ich działań oraz podjęcia ciężkiej decyzji w trudnym momencie skazani są na śmierć. On sam był przekonany, że jest do tego najmniej odpowiednią osobą z całej grupy. Parokrotnie tylko w swoim życiu miał okazję walczyć w grupie, jednakże wtedy nie miał najmniejszej szansy dowiedzieć się czegokolwiek o towarzyszach broni. Tym razem, jeśli tylko przetrwają na tyle długo by znaleźć się we względnie bezpiecznym miejscu, postanowił to zmienić.
 
Retarded_Hamster jest offline  
Stary 23-04-2011, 08:34   #28
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Chwilę trwało nim ustalili kto, gdzie i w jakiej kolejności. Inną sprawą było, że i pośpiech nie miał w tej chwili większego znaczenia bo Roan ruszył w pierwszej kolejności zbadać raz jeszcze ślady zielonoskórych. By upewnić się, że na pewno uciekli. Wątpliwości nie dawały mu spokoju. Wrócił po niespełna kwadransie. Ich niedawni przeciwnicy wedle wszelkich znaków spiesznym marszem szli na południe. I ich zasadzka najpewniej miała charakter przypadkowy. Czemu jednak aż tak się spieszyli trudno było rzec. Gdyby ich oddziały spotkały się nie na brzegu bagiennego rozlewiska, nie na promie a w lesie w trakcie przemarszu, pewnie byli by już ich posiłkiem. Bo że zezwierzęcone bestie pożerają swoich wrogów Roan był pewien. W końcu słyszał to i owo.

Kiedy zwiadowca wrócił szyk był już ustalony a oddział szykował się do wymarszu. Ruszyli niemal od razu, jak tylko Roan w krótkich, tym razem, słowach zdał im relację z powtórnego rekonesansu. Wychodziło na to, że swoim pojawieniem się ocalili nieznanych sobie piekarzy. Pozostało więc im to uzmysłowić. I odebrać nagrodę choćby w naturze. Po tygodniach posiłków w leśnej głuszy, byle jakich i byle gdzie za gorącą strawę oddali by wiele.

Wyruszyli ruszając przez gęstwinę młodnika ze zwiadowcą na szpicy. Dosyć szybko uzmysłowili sobie, że to bynajmniej nie zapach pieczonego chleba był bliski. Zwyczajnie lekkie podmuchy wiatru unosiły go w powietrzu szczęśliwie prowadząc ich poprzez gęstwinę. Musieli się nieźle nakluczyć pośród leśnej gęstwiny, ale ich trud został w końcu nagrodzony. Pokonawszy któreś z kolei wzniesienie dostrzegli kryte strzechą dachy kilku zabudowań i strażnicy wzniesionej na palach. Wszystko zaś otoczone palisadą. Rozłożone na podmokłym brzegu szerokiej i ospale płynącej rzeki. Jesienne liście wyraźnie ubarwiały wszystko na złoto dodając miejscu uroku. Pośród zabudowań, widzieli to wyraźnie schodząc powoli przez gęstwinę, kręciło się kilku ludzi. Jeden walił młotem w kowadło czego odgłos dominował nad okolicą z każdym krokiem bardziej. Ci ludzie tu mieszkający, osadzeni na wschodnim brzegu Osten Wasser, w głębi Drakwaldu pośród zrujnowanych wsi i spopielonych osad, czuli się nad wyraz pewnie.

To musiało wzbudzać respekt i szacunek. Ale i… obawę. Byli pewni. Zbyt pewni swej siły. Czy mieli ku temu powody?


Nie zdołali skrycie podejść do przysiółka. Ktoś tam na tej strażnicy wypatrzył dziwne ruchy pośród leśnej gęstwiny, może spłoszone przez krasnoluda stadko gawronów wzbudziło czujność wartownika. Niezależnie od przyczyny byli jeszcze dobre sto kroków od palisady wysokiej na trzy metry, kiedy ze strażnicy okrzyknął ich wypatrujący ich, widoczny już teraz wartownik.

- Hej! Wy tam w krzakach! Nie kryjcie się, bo bełtami powitamy! Coście za jedni że lasem skrycie leziecie? – musiał wcześniej ostrzec i wezwać innych, bo na palisadzie wyraźnie pojawiły się sylwetki kilku obrońców. Przyglądając się im uważniej można było dostrzec sterczące pomiędzy zębiskami naostrzonych pali kusze. Najwidoczniej „piekarze” skrzętnie dbali o swój wypiek.

- Liczę do trzech a później strzelamy. Albo wyjdziecie z rękoma w górze z dala od broni. Jeśli macie szczere intencje nic wam w Zajeździe Toma nie grozi. Jeśli jednak nie… - strażnik zawiesił głos wyraźnie dając do zrozumienia, że taka alternatywa najlepszą nie jest. Nastąpił impas.

Tylko chleb pachniał jakby mocniej…

.
 
Bielon jest offline  
Stary 23-04-2011, 09:16   #29
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Pierwszy z krzaków wyskoczył Nizioł. Wcześniej chowając procę do sakwy, ręce wzniósł ku górze. Nie bał się, bowiem wizja smacznego posiłku dodawała mu odwagi.

-Przywiedziony tu zostałem zapachem pieczonego chleba! - zakrzyknął. -W lesie napadli mnie i moich kompanów zielonoskórzy. Szukamy schronienia, aby odpocząć i kogoś kto wskaże nam drogę, gdyż nasz przewodnik zginął z ręki przeciwnika.- Rupert starał się brzmieć jak najbardziej przekonywająco. W zasadzie nie było to zbyt trudne, bowiem mówił prawdę. Starał się też szybko ustalić liczbę kusz w niego wycelowanych.
 
Mortarel jest offline  
Stary 23-04-2011, 10:56   #30
 
Retarded_Hamster's Avatar
 
Reputacja: 1 Retarded_Hamster nie jest za bardzo znanyRetarded_Hamster nie jest za bardzo znany
Tuż za Rupertem wyszedł krasnolud na wzór niziołka trzymając nieuzbrojone ręce nad głową. Chociaż jedzenie było kuszące, to do tej decyzji zachęciło go co innego. Strażnik nad bramą wspomniał jakoby miejsce to nazywało się zajazdem. W zajazdach zaś otrzymać można było oczywiście ciepłą strawę, łóżko bądź kawałek suchej podłogi do spania, ale przede wszystkim alkohol.

- Ludzie spokojnie! Po krzakach się nie kryjemy, tylko one z każdej kurwa strony są. Zaś skoro pytasz o intencje, to zaświadczyć ci mogę, że są dobre. Moją na ten przykład jest wydać nieco pieniądza, a w zamian dostać trunek. Nie łże, jakem żyw. Chyba możesz mi wierzyć, bo to że krasnolud lubi się napić jest jasne jak Wielki Krzyż. - Jotunn liczył na to, że okazja do łatwego zarobku dla zajazdu przekona strażników, poza tym naturalnie nie kłamał, więc liczył że co bystrzejszy usłyszy prawdę w jego głosie.
 
Retarded_Hamster jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172