Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2011, 15:17   #3
Slywalk
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
Richard stał obok porucznika Bakera na zdobytym niedawno wzniesieniu. Po chwili ten podał mu lornetkę.
-No dobra panowie, zadanie jest proste: Opanować lewy brzeg rzeki Arne, zająć most – powiedział porucznik, a Winters przyjrzał się miasteczku w którym znajdowała się ten most. Pogoda była fatalna i poza zarysami najbliższych budynków, nie było nic więcej widać. Richard wsłuchał się dalej w słowa porucznika.

„Super, kolejne trudne zadanie. Szkopy pewnie okopały się i tak łatwo nie oddadzą miasteczka i mostu. Pewnie i tak już go dawno wysadzili.” pomyślał sierżant.

Porucznik Baker skończył i teraz czekał na propozycję.

- Sir, mam pewien pomysł – powiedział pierwszy, znał się z Bakerem od dawna i wiedział że Baker nie odrzuca dobrych pomysłów tak łatwo. Wyciągnął z kieszeni mapę terenu - Proponuję to zrobić tak w rowach melioracyjnych prostopadłych do drogi ustawić km-y, które w razie czego będą kryły nacierających ogniem. Czołg zajmie pozycje na linii drzew i będzie zapewniał wsparcie ogniowe, jeśli zajdzie taka potrzeba. Grupę nacierającą podzielić na cztery odziały, które czołgając się w rowach , podejdą jak najbliżej miasta i rozpoczną atak. Kiedy zabezpieczymy przedpole, czołg włączy się do walki wewnątrz miasta.
-Twój plan jest dobry Winters,sam też bym tak to rozegrał,dodałbym jednak jeszcze wsparcie moździerzy dla pewności,dymne zapewniłyby naprawdę niezła osłonę,szkopy nie wiedziałby co mają robić,i co ty na to?-zwrócił się porucznik Baker do sierżanta.
- Też myślałem nad tym, ale ja użyłbym go tylko w przypadku jeśli by nas za wcześnie wykryli i trzeba by było dać osłonę nacierającym. Inaczej wróg dowie się że atakujemy.
-Co pan o tym myśli sir?
-Mhm,dobrze moździerze będą w pogotowiu,aha jeszcze jedno,podporucznik Bayle meldował mi już wcześniej że ma mało amunicji do czołgowego działa,także na jego wsparcie możecie liczyć w umiarkowanym zakresie,podobnie sprawa wygląda z amunicją do moździerzy,także pamiętajcie o tym gdy będziecie wzywali wsparcie.
-Tak jest sir, będę o tym pamiętał.
-Sir? Myślę, że Richard przeszedł by ze swoim oddziałem polem północnym, a ja ze swoimi ludźmi południowym. W mieście byśmy już się mogli nawzajem osłaniać, gdy jedna drużyna będzie przechodziła do następnego budynku, po przeciwnej stronie ulicy druga będzie kładła ogień zaporowy z zajętego budynku na pozycje nieprzyjaciela. Co pan powie sir?
- No najpierw trzeba jakiś budynek zdobyć sierżancie Fireheart,szkopy zapewne każdej pieprzonej chaty będą bronić jak własnego domu... i ok idź rowem tym najbardziej wysuniętym na południe,dwie drużyny pośle rowami wzdłuż drogi jak było ustalone


***

Winters wrócił do swoich żołnierzy, którzy czekali już na pozycjach wyjściowych. Wszyscy patrzyli na niego, próbujący wyczytać coś z jego twarzy.

- Co tym razem sir? - zapytał Perconty, jeden z tych, co są w gorącej wodzie kąpani.
- A jak myślisz – odpowiedział sierżant.
- No...na pewno nie wracamy za linię frontu.
- Dokładnie...naszym celem jest zdobycie mostu nad rzeka Arne, w mieście St Elize. Prawdopodobnie Szkopy jeszcze go nie wysadziły, a my potrzebujemy go dla naszych czołgów. Jeśli nam się nie powiedzie, natarcie utknie i saperzy będą musieli wznieść własny most.

Po chwili ciszy powiedział:

- Plan wygląda następująco..

I wyciągniętym nożem zaczął rysować schemat ataku.
- Plan wygląda następująco, czołgamy się w rowach melioracyjnych pod osłona km-ów, które w razie czego zapewnia nam osłonę. Kiedy kończy się rów, biegniemy pozostałe jakieś 50 metrów do najbliższego budynku i rozpoczynam natarcie. Pamiętajcie nie strzelamy, chyba ze w odpowiedzi na ogień. Pogoda działa na nasza korzyść, więc może udać się przejście przez rów, zanim wróg nas zobaczy. Odległość między polami pokonujemy dwójkami. Evans i Perconty wy pierwsi, za wami pójdą Talibur i Campton, później Lipton i Wynn. Ja i White idziemy jako ostatni. Grant, ty zostajesz w rowie dopóki nie oczyścimy przedpola. Welsh, ty razem z innymi sekcjami km-ów będziesz nas osłaniał, jak czołg ruszy to ruszasz do nas, zrozumiano? Jakieś pytania?
- Ja mam sir, co będzie jeżeli rozpocznie się ostrzał, a dopiero pierwsza grupa przebiegnie? - zapytał Evans.
- Wtedy ci co przebiegną będą musieli wywalczyć nam drogę.- powiedział sierżant.
- My jesteśmy tutaj – powiedział i wbił nóż w tamto miejsce.
 

Ostatnio edytowane przez Slywalk : 27-04-2011 o 21:09.
Slywalk jest offline