Borack widząc te ogromne stawonogi, aż usmiechnął się do siebie -
To samce - dodał tonem znawcy -
samice byłyby mniejsze i pozbawione rogów.
Jako, że płynęła w nim elfia krew posiadał też pewien instynkt mówiący mu że nie powinny być zbyt agresywne poza porą godową -
Nie wiem jak wy, ale ja zawsze chciałem mieć takiego wierzchowca - rzucił zafascynowany jak małe dziecko i ochoczo wyciągnął zabraną linę z kotwiczką, by zarzucić ja na grzbiet formując prowizoryczną uzdę...
każda panna poleci na takie wożonko - krzyknął jeszcze do kompanów będąc już w biegu do najbliższego chrząszcza.
[rzut na robaka
[Rzut w Kostnicy: 6]]