Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-04-2011, 22:30   #51
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Nie śpij - szturchnęła Alera - w łeb dostałeś. Jak uśniesz to możesz się nie obudzić. Wytrzymaj z godzinę, jak nie będziesz w tym czasie rzygał i nie będzie ci se kolebało we łbie to nic ci nie będzie.
- Ja kładę się spać, muszę jutro być w pełni sił. Im bliżej ruin tym więcej tego plugastwa można się podziewać.
 
Mike jest offline  
Stary 18-04-2011, 23:19   #52
 
b00r0's Avatar
 
Reputacja: 1 b00r0 nie jest za bardzo znany
-Obyś gnił długo, skurwielu - Rzucił Borack spluwając na truchło ciepłego jeszcze orka, po czym schylił się by wytrzeć sztylet o jego zabrudzone łachmany. Po przeszukaniu odnalazł orczą truciznę - oj tak -wyszeptał do siebie - Już ja zrobię z Ciebie użytek.

Rozejrzał się jeszcze w poszukiwaniu noża, którym chybił szarżującego dzika, ale niestety było już zbyt ciemno by dostrzec czarną rękojeść noża, a czas naglił.

*

Głębokie Lasy, gdzieś w głuszy - 'Kotlinka'

Borack łyknął gorzałki krasnoluda i od razu serce zabiło mocniej - Dla takich chwil się żyję - pomyślał, po czym dodał patrząc gdzieś w głuszę - Panowie, wiecie, to było taktyczne z tym dzikiem - Nękaj przeciwnika gwałtowną ucieczką! Jakbym nie odskoczył sprawnie w te jeżyny z pewnością nie poszło by wam tak łatwo...Ładną mamy dziś noc nie?
 
__________________
Rycerz bez blizny to kutas nie rycerz

Ostatnio edytowane przez b00r0 : 23-04-2011 o 11:23.
b00r0 jest offline  
Stary 20-04-2011, 04:44   #53
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Walka zakończyła się dość szybko. Draugdin stał ramię w ramię z Craep aep'Crackiem nad ostatnimi ciałami orków. Stali ramię w ramię jak starzy dobrzy towarzysze broni. Stali w obronie czarodziejki. Najemnik pomyślał sobie, że to dobrze wróży na przyszłość. Wcześniej tego nie ćwiczyli, a walczyli jak stare wiarusy wiedzące jak sobie wzajemnie pomagać w walce i co ważniejsze jak sobie nie przeszkadzać. Poza tym znali priorytety. Czarodziejkę trzeba chronić. Nie to to, żeby sobie sama nie radziła. Jej siła leżała w możliwości rzucania często bardzo potężnych czarów, a nie w walce bezpośredniej.
Craep aep'Crack kiwnął mu z uznaniem i Draugdin wiedział, że zyskał w oczach tamtego szacunek. To ważne w drużynie, a tym ważniejsze im trudniejsze zadanie ich czeka.


Rzuty:
[Rzut w Kostnicy: 3]
[Rzut w Kostnicy: 2]
[Rzut w Kostnicy: 3]
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 20-04-2011, 19:41   #54
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Zgraja humanoidalnych przeciwników została dość szybko rozgromiona. I dobrze. Dało to pogląd, że można, jako tako, ufać drużynie. Przynajmniej na tyle, by nie odwracać się za każdym razem za siebie, czy nie czyha jakieś niebezpieczeństwo. Może nie byli jak słońce i księżyc, dzień i noc, ale uzupełniali się na tyle, by można było to w miarę sprawnie wykorzystać w walce.

Widar pozbierał swe strzały. Najpierw wyciągnął tą z dobrze zbudowanego orka. Wbiła się na długość grotu w jego oko. Cóż, nawet jeśli nie na tyle, by zabić poczwarę, to na pewno na tyle, by ją unieruchomić. Co się udało, bowiem po chwili zdezorientowany zielonoskóry wydał ostatnie tchnienie. Krasnolud całkiem znośnie radził sobie na polu bitwy.
Drugą strzałę znalazł w nadgarstku szamana. Grot i początek drzewca były brudne od śmierdzącej, orkowej krwi. Obtarł ją o trawę na poboczu, po czym umieścił ją w kołczanie.
Trzeciego wystrzelonego pocisku (w dzika) nie znalazł. Widocznie nie trafił na tyle, by strzała zatrzymała się w ofierze, a nie miał zamiaru tracić czasu, na przeszukiwanie gąszczu. Tym bardziej, że znaleźli przy ciałach ofiar ichnie strzały. Co prawda nie były one tak precyzyjne jak te widarowskie (miały trochę zwichrowane lotki), ale dało się ich użyć. W razie potrzeby "pożyczy" kilka od towarzyszy, bowiem kilku z nich zawłaszczyło sobie zdobycz, o której nie mieli bladego pojęcia. Przynajmniej tak sądził Widar.

***

Po rozbiciu obozowiska miał zamiar podejść do przewodnika i powiedzieć mu co myśli o jego przyśpiewkach w lesie. Nie zdążył jednak. Ekipa zaczęła znowu chlać.
- Cóż za profesjonalizm...- prychnął na uboczu.
Lubił sobie popić, jednak wiedział, kiedy dać na wstrzymanie. A doświadczenie dzisiejszego dnia nie nauczyło wszystkich, że lepiej być w pełni sił o każdej porze dnia i nocy, gdy świeci słońce, czy też pada deszcz.
Usiadł z boku, przyglądając się ferajnie. Na wieść, że Wolf chce stanąć pierwszy na warcie podźwignął się z ziemi.
- Nie będziesz sam. - rzekł. - Sądzę, że najwyższy czas, by zacząć czujniej stawiać stopy na ziemi- jeśli wiecie o czym mówię. Jeden wartownik to za mało. Jak to się mówi u nas: przezorny- zawsze ubezpieczony.
Spojrzał czy zrozumieli o co mu chodzi. Nie każdy wszak znał przysłowia.
- Czy też lepiej dmuchać na zimne-spojrzał porozumiewawczo w stronę Creap'a.
- Co dwie pary uszu i oczu, to nie jedna, więc myślę, że warty w parach pomogą nam łatwiej dostrzec ewentualne zagrożenie. Trzeba także podtrzymywać ognisko. Zatem przydałoby się trochę drewna. Także woda z pobliskiego żródełka była by potrzebna, bo płomień potrafi odstraszyć zwierzynę, ale nie tylko ona czyhać może w tych lasach. Wtedy szybkie zgaszenie ogniska może nam uratować życie, jeśli będziemy mieli takie szczęście, że to my pierwsi dojrzymy zagrożenie, a nie ono nas.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 21-04-2011, 18:17   #55
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Głębokie Lasy, Kotlinka, wczesny poranek






Wszyscy


Ostatnią wartę w leśnej Kotlince pełnił zgodnie z deklaracją Terez. Sam. Nie chciał budzić czarodziejki. Przykryty derką awanturnik leniwie obserwował i nasłuchiwał nocnego życia prastarej puszczy. Przeciągał się i czasami ziewał. Wszystko do tej pory grało.
Do pobudki kompanii pozostało jeszcze szmat czasu. Świt wstawał powoli, dopiero szarzało. Z trawy gdzieniegdzie tylko podnosiła się rzadka mgła. Wartki strumyk w kotlince szemrał wesoło. Trzy obozowe ogniska, które roznieciliście, niepilnowane zbytnio dawno przygasły. Choć z jednego snuł się jeszcze pod wysokie korony drzew siwy dym.
Niemrawo budzili się niektórzy członkowie drużyny rozrzuceni na leśnych posłaniach pomiędzy sosnami. Ktoś tam zachrapał, stęknął, ziewnął. Ot, zwyczajne obozowe odgłosy.
Fungi Zigildun wstał wcześnie rano i brodził bosymi stopami w strumyku, nieudolnie próbując złapać rękami jakąś srebrną rybkę na śniadanie.

- Dziczyzna się skończyła. W klasztorze też kiepsko dawali jeść. Ile można żreć te żelazne suchary? Tfu! - krasnolud marudził pod nosem.

- Zjadłbym coś innego. Może sarniny? – kwękał, wreszcie zdecydował się i dziarskim krokiem poszedł zbudzić Widara, który leżał na posłaniu z miękkiego mchu i starannie udawał, że jeszcze śpi.
Oktawius, jako drugi ranny ptaszek, dorzucił z wprawą suchych sosnowych drew do ognia i gotował w cynowym kociołku wodę ze strumyka mieszając od czasu do czasu grubo ciosaną drewnianą łyżką. Wrzucił do środka wczorajsze kości Larsonowego warchlaka, jakieś ziółka i parę korzonków.

„Na rosół, dla zdrowotności”, jak, nie znoszącym sprzeciwu głosem, objaśniał zdumionemu kuchennym kunsztem towarzysza Terezowi. Widać było, odniósł wrażenie Aler, że Oktawius nie czuł się najlepiej po orczym specyfiku i wciąż miał omamy…
Borack, który nie mógł dzisiejszej nocy spać, wiercił się i kręcił na swym posłaniu. Wreszcie wkurzony wstał i zabrał się za cerowanie porwanego przez jeżyny odzienia. Później zaś poszedł odlać się w las, a wróciwszy nie mogąc znaleźć sobie lepszego zajęcia począł ćwiczyć rzucanie nożami do celu.

Reszta kompanii powoli się budziła…


*

Po śniadaniu Fungi zgromadził wokół siebie całą drużynę. Ze skórzanej tuby wyciągnął starą pokrytą runami mapę Vettebergu, Axen i okolic, gdzie na bordowo zaznaczony był szczyt Czerwony Róg. Tłumaczył trasę Waszej wędrówki:

- Wiecie, to tak na wszelki wypadek, gdyby… gdyby, no, coś mi się stało – chwycił starą kość z kolacji i pokazywał - Droga nasza wiedzie, tu, do rzeki Białej, później wchód do Wielkiego Wodospada, później,ooo, tak w górę na Północ, poprzez kamienne wąwozy i wyschnięte łożyska strumieni. Świątynia Yrrhedesa, zaś jest tutaj – wreszcie stuknął paluchem na czarnej plamce na sfatygowanej mapie..


*

Wyruszyliście parę godzin później, gdy słońce już wstało. Rześcy, choć nie wszyscy opoje jeszcze trzeźwi po wczorajszej libacji. Było parno i słonecznie. Głębokie Lasy kipiały życiem. Kompania w dobrych humorach przemierzała zalesione wzgórza i kotliny. Szliście przez leśne ostępy, bo ścieżka mocno zarosła chaszczami i niekiedy trzeba było przerzedzać ją nożem, w czym wyraźnie celował Borack.
W pewnym momencie niedaleko od traktu spostrzegliście osobliwe drzewo o wydatnych kobiecych kształtach!



Oktawius podszedł bliżej, spojrzał okiem znawcy i mruknął po głębokim namyśle:

- Chyba powoli zaczynam rozumieć tych druidów i założenia ich szlachetnej religii…

Larson pokiwał powoli głową na znak akceptacji.


*


Prowadził dalej Fungi, zarzekając się, że dziś jeszcze doprowadzi Was do rzeki Białej, gdzie mieliście skręcić na Wschód i maszerować wzdłuż jej biegu. Wyciął sobie na biwaku kolejny mocny leszczynowy kij i jak zaprawiony piechur nadawał tempa marszowi. Pochód tradycyjnie zamykał Oktawius z Draugdinem.


- Ten szlak był kiedyś częściej używany – powtarzał raz po raz krasnolud, odganiając się przed komarami – ale ostatnimi czasy…

- Zresztą sami widzicie – uchylił się przed nisko rosnącą gałęzią, ale i tak dostał po brodatym pysku – Kurwaa! – potarł obolały policzek - Otaczający świat nieustannie na mnie dybie, nigdy nie przepuści okazji, by wyrządzić mi zniewagę, przykrość lub krzywdę. Czasami, kompani, to mi się nawet wydaje, że Wielkie Zło tylko czeka, aż spuścimy portki, by natychmiast dobrać się do naszej gołej dupy – dokończył całkiem filozoficznie.

Taak, podróż upływała w miłej atmosferze.

*

Gdzieś koło wczesnego popołudnia, gdy słońce stało niemal w zenicie, daleko, w oddali przed Wami dostrzegliście samotną postać, która zmierzała w tym samym kierunku co i Wy.



W niedługim czasie, już na ogromnej leśnej polanie okolonej wielkimi drzewami, dogoniliście, jak się okazało, żwawego staruszka, z białą jak mleko brodą, który ściskając masywną dębową lagę, z wyraźną obawą obwołał Was tradycyjnym na szlaku:

- Hola wędrowcy, a dokąd to tak prędko zmierzacie?!

W jego oczach widać było niepewność i strach na widok Waszych kaprawych mord i rzeźnickiego uzbrojenia. Uspokoił się wyraźnie dopiero na widok urodziwej czarodziejki de Noth, która wychynęła zza masywnego ramienia wikinga Creapa. Poczuła bijącą od staruszka niewyraźną aurę mocy, ale i on ją z pewnością wyczuł.

- A, to i Szlachetna Pani po takich bezdrożach podróżuje? Niebezpieczne czasy nam nastały. Ale za to jakie ciekawe – zagadnął przyjaźnie staruszek.

Z kolei wzięty na spytki przez Viranę i Fungiego, który gościnnie poczęstował go gorzałką, wyjawił, że nazywa się Halfast i zmierza do swej leśnej pustelni. Akurat jego trasa zbiegała się częściowo z Waszą marszrutą, więc mógł Wam trochę potowarzyszyć. Przynajmniej pół dnia - wychodziło z luźnej rachuby.

- Możecie iść tym utartym – wskazał na ścieżynkę przed Wami - szlakiem, przez terytoria dzikich elfów, aż do rwącej rzeki Białej. Ale… - nagle nieznany łoskot przerwał tę pogawędkę.

- Krrrakkk, krrrakk – odgłos dobywał się gdzieś z prawej strony polany. Jakby coś łamało gałęzie.

*

Czujny Draugdin pierwszy wyczuł niebezpieczeństwo. Wraz z wkurwionym nie na żarty Widarem – znowu przecież zaniedbali środków ostrożności, mimo jego licznych napomnień - chcieli ruszyć w gąszcz na zwiad, ale w pół drogi zamarli.

- Nie, no, to będzie trzeba kiedyś dać spisać jakiemuś kronikarzowi – powiedział Draug.

Niedaleko, jakieś pięćdziesiąt kroków od Wolfa, na polanę powolutku wtaczały się, trzy, wielkie jak chłopskie powozy napotkane przez Was nieopodal Vetterbergu, chrząszcze rohatyńce.





- A nie mówiłem, kurwa – przerwał ciszę Fungi – Wielkie Zło, kompani! Wielkie Zło tylko czyha na naszą gołą dupę. Zawsze…
- Krrrakkk, krrrakk…- włochate odnóża ocierały się o twardy chitynowy pancerz.


===

Wszyscy BG:

1. odzyskujecie po nocnym odpoczynku 3 punkty Kondycji;
2. ustalcie swą WB i wykonajcie 3 rzuty k6.

BG, którzy pili orczą horyłkę:

1. minus 1 do Kondycji;
2. minus 1 do Inteligencji - do następnego poranka i żadnych elokwentnych dialogów czy monologów w kolejnym poście!
 
kymil jest offline  
Stary 21-04-2011, 20:56   #56
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Virana
Czarodziejka z fascynacja wpatrywała się w olbrzymie owady. Tylko pobieżnie czytała o rytuałach pozwalających zwiększać masa i wielkość istot. Ile ograniczeń trzeba było obejść by zwiększenie rozmiarów stworzenia nie zabiło go lub nie zmieniło w kaleką kupę protoplazmy.
- Nie atakujmy ich, może pójdą w cholerę - powiedziała półgłosem. To była rozsądna rada, choć aż skręcało ją by pogrzebać we wnętrznościach stworów. Niestety była nad wyraz obowiązkowa, a jej obowiązkiem było zniszczenie Oka Yrredesa.I jeśli któryś z jej ludzi miał zginąć to wolała posłać go do piachu w bardziej celowy sposób niż zaspokojenie własnej ciekawości.

==============
rzut na PW
[Rzut w Kostnicy: 17]
3 rzuty
[Rzut w Kostnicy: 6]
[Rzut w Kostnicy: 2]
[Rzut w Kostnicy: 6]
 

Ostatnio edytowane przez Mike : 21-04-2011 o 21:02.
Mike jest offline  
Stary 21-04-2011, 22:22   #57
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Creap nie zazdrościł towarzyszom którzy pili tę orkową lurę. Trunek nawet dla mocarnego wikinga wydawała się zbyt wielkim, a za razem trującym, wyzwaniem. Mężczyzna pijał już różne piwa, gorzałki i samogony. Pamiętał nawet jak niedaleko jego osady mieszkał stary, w miarę ucywilizowany gigant, pędzący najmocniejszą wódę na całej północy. Ale nigdy, ale to przenigdy, nie tknął palcem orkowych specjałów. Odyn jeden wiedział co te zawszone dzikusy ładowały do beczek, by ich plwociny zaczęły fermentować.

***

Crack zatrzymał się w pół kroku gdy na polanę wtoczyły się te wielkie bestie. W chwili gdy rohatyńce wychynęły zza zarośli, barbarzyńca od razu chwycił topór w obie ręce, lekko przygarbiając się przed atakiem. Oczy zasnuła mu mgła wspomień.



Wojownik znów zobaczył swoją pierwszą bitwę. Krwawy zgiełk i szał trzech setek wojowników walczących ze sobą na ośnieżonej równinie Hammerdorthu. Widział swojego ojca, tryumfalnie wnoszącego swój miecz ku górze. Każdy jego cios powalał na ziemię kolejnych Wendoli, szalonych, trupożernych troglodytów z gór Krańca Świata.



Ponownie jego oczom ukazał się Ragnar Grimson, wódz plemienia Długiego Jeziora, przywódca armii która o mały włos nie starła z powierzchni ziemi wszystkich osad wikingów wzdłuż wybrzeża Wielorybich Kości. Dobrze pamiętał przerażającego wojownika, samotnego, pozbawionego armii, stojacego na skraju zobocza przeciwko Crackowi, jego ojcu i dwudziestu wojownikom. Bitwa w której armia Grimsona został wybita trwałą wtedy w dolinie nad którą stali. Pamiętał dobrze szał tej pokonanej bestii. Wtedy to, ojciec stracił dłoń a dwunastu jego drużynników życie.



Znów ujrzał dziadka, wściekle tłukącego mieczem w tarczę wodza orków. Zielonoskóry bydlak cofał się raz za razem, gdy rozsierdzony staruszek napierał na niego z niebywałą siłą. Siwa broda powiewała dumnie na lodowatym wietrze, przy każdym ciosie.

Craep pamiętał to wszystko i jeszcze więcej. Każdą bitwę, starcie czy nawet pojedynek w pięknej i surowej ojczyźnie. Znał wszystkie sagi o wielkich bitwach i potężnych herosach wywodzących się z linii wodzów. Z pamięci mógłby wyrecytować legendę o Ulfie i Smoczej Krwii.

Crack wyprostował się, powoli opuszczając topór. On, potomek zabójców smoków oraz pogromców tysięcy, miał walczyć z wielkimi żukami-gnojarkami? Z wyraźnym niesmakiem poprawił tarczę na plecach.

-Nie no, kurwa!- huknął, patrząc po towarzyszach.-Nie wiem jak wy, banda, ale ja mam swoją godność!

Szybkim krokiem ruszył w stronę zarośli, utrzymując odpowiedni dystans od żuków.

-Ja się z gnojarkami bić nie będę!- powiedział już bardziej do siebie, zamierzając ominąć potworki i ruszyć dalej.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...

Ostatnio edytowane przez Makotto : 21-04-2011 o 22:34.
Makotto jest offline  
Stary 21-04-2011, 22:27   #58
 
Darnox's Avatar
 
Reputacja: 1 Darnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodzeDarnox jest na bardzo dobrej drodze
Wynaturzenia to całkiem naturalne zjawisko.
Powiedział niegdyś kumpel Alera z drużyny, kilka godzin przed tym, jak rozszarpała go "oswojona" chimera.

Aler, wpatrując się w olbrzymie owady, próbował sobie przypomnieć, gdzie widział coś podobnego, jednocześnie zacisnął drżącą broń na trzonku buzdygana.
Tak!
Nizołcze plemiona na południu, używały czegoś takiego do ciągnięcia kamieni, drwa w dużych ilościach. Czasami, wypuszczano je także do walki.
Tak było i wtedy , gdy Terez był na wyprawie łupieżczej na tamtych terenach.
Olbrzymie cholerstwa bały się ognia.
Koledzy Tereza w czasie ciężkiej walki, wciągnęli żuki na polanę , gdzie rosła wysoka trawa. W chaszczach , czaili się wojownicy z pochodniami w rękach.
Żołdacy rzucili się do ucieczki, pozostawiając palące się pochodnie, które wznieciły ogień. Robale dostały szału, i poczęły latać gdzie popadnie, wpadając na siebie, zabijając niziołczych wojowników w rozpętując chaos.

Terez wziął kilka suchych gałęzi i używając krzesiwa, wzniecił ogień.

- Nie angażujmy się w walkę, mogą nas pozabijać. Tym je wystraszymy, jeśli podejdą zbyt blisko. Zróbcie to samo co ja.

===============
 
Darnox jest offline  
Stary 21-04-2011, 22:44   #59
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin pierwszy wyczuł niebezpieczeństwo. Jednak to co zobaczyli chyba wszystkim odjęło mowę. Żuki rohatyńce tyle, że wielkości wozu każdy. Draugdin wiedział, że gdyby doszło rzeczywiście do potyczki mieli niewielkie szanse na wygraną. Żuki te charakteryzowały się niezwykle odpornym pancerzem. Jeżeli jego właściwości rosły razem z rozmiarem owadów to z pewnością najlepszy krasnoludzki topór miałby tu problemy z przebiciem się. Ratowało ich tylko jedno.
- Ogień to dobry pomysł. Poza tym jakby co do czego to coś mi się mgliście przypomina, że one są podobno dość ślamazarne.

Rzut na WB:
[Rzut w Kostnicy: 18]

Pozostałe rzuty:
[Rzut w Kostnicy: 4]
[Rzut w Kostnicy: 5]
[Rzut w Kostnicy: 1]
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 21-04-2011, 22:53   #60
 
b00r0's Avatar
 
Reputacja: 1 b00r0 nie jest za bardzo znany
Borack widząc te ogromne stawonogi, aż usmiechnął się do siebie - To samce - dodał tonem znawcy - samice byłyby mniejsze i pozbawione rogów.
Jako, że płynęła w nim elfia krew posiadał też pewien instynkt mówiący mu że nie powinny być zbyt agresywne poza porą godową - Nie wiem jak wy, ale ja zawsze chciałem mieć takiego wierzchowca - rzucił zafascynowany jak małe dziecko i ochoczo wyciągnął zabraną linę z kotwiczką, by zarzucić ja na grzbiet formując prowizoryczną uzdę... każda panna poleci na takie wożonko - krzyknął jeszcze do kompanów będąc już w biegu do najbliższego chrząszcza.


[rzut na robaka [Rzut w Kostnicy: 6]]
 
__________________
Rycerz bez blizny to kutas nie rycerz

Ostatnio edytowane przez b00r0 : 23-04-2011 o 11:23.
b00r0 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172