Wątek: Psy Wojny
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2011, 17:40   #11
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Ciął jakiegoś orka z prawej. Klinga miecza niemal odcięła mu głowę od korpusu. Zakręcił ostrzem młyńca i powalił kolejnego, z drugiej strony. Jeszce inny zachodzący go od tyłu, dostał od jednego z jego ludzi. Gobliny po prostu rozjeżdżał. Pokraczne stworki był zbyt małe, aby opłacało się do nich schylać z siodła i tak jak przypuszczał to orki były główną siłą oddziału atakującego bramę. Po ich załamaniu reszta też się rozpierzchła. Wagner wstrzymał konia, puszczając resztę oddziału przed sobą i rozejrzał się po polu bitwy.

Szarża w centrum, mimo, że nie miała pełnego impetu, odniosła pożądany skutek. Z otwartej bramy wioski, już ruszyła ku nim odsiecz, wiec los orków był przesądzony. Gorzej wyglądało na skrzydłach. Piechota i strzelcy po prawej co prawda poradzili sobie koncertowo, ale przeciw sobie mieli kolejną, silniejsza grupę orkow, nadchodziła ku nim też reszta goblinów. No i pojawił się nowy wróg, a Mosera nigdzie nie było widać… Po lewej Horst robił co mógł, ale pokracznych istot było zbyt wiele, aby samodzielnie mógł sobie z nimi poradzić. Trzeba było zdecydować kogo ma wspomóc atakująca w centrum kawaleria.

Decyzje podjął od razu. Czas na planowanie i obmyślanie strategii był przed bitwą. W czasie walki nie wolno się wahać. Nie wolno też stawiać sobie wroga za plecami, ruszając na nowego. Schintze i jego ludzie będą musieli sobie przez jakiś czas poradzić.

- Siedlicz! - Karl podjechał do dowódcy rajtarowi i swoim zwyczajem wyrzucił z siebie szybką wiązankę rozkazów. - Zostawiam ci całą jazdę. Zagoń też do roboty tych z wioski. Macie zgnieść i rozgonić jak najszybciej zielonych z pod bramy i tych zajętych Horstem. Rozjedz ich, albo rozgoń, ale nie ścigaj. Jak upewnisz się, że nam nie spadną na plecy, masz zawrócić wszystkich, ustawić się w szyk i uderzyć na tych, którzy zostali po drugiej stronie wioski. Spiesz się jak tylko możesz, bo sam Schintze nie poradzi sobie z nimi zbyt długo a i wilki mogą siąść ci na plecy. W razie czego Horst z koczownikami odciągnie ich uwagę. I nadstawiaj uszu. Jeśli usłyszysz sygnał – tu Wagner pokazał mu róg przytroczony do swojego siodła. - to znakiem tego, że z piechotą jest źle i musisz się natychmiast oderwać i wracać. –

Karl poczekał jeszcze chwilę na odpowiedz kawalerzysty, po czym spiął konia i wraz z dwójką przybocznych ruszył ku obozowi orków i piechocie Schintzego.

Grudki ziemi i kamienie wylatywały spod kopyt bojowego rumaka, kiedy Wagenr pędził przez pole bitwy. Spiął wierzchowca do pełnego galopu, nie zważając na grząskie podłoże i gorsze konie swoich przybocznych. W efekcie znał się przy Schintze akurat jak jego oddział wychodził z obozu.

- Zatrzymaj swoich ludzi. - zaczął bez ogródek osadzając wierzchowca tuż przy dowódcy piechoty. - Jazda potrzebuje trochę czasu, aby oczyścić drugie skrzydło a od strony traktu nadjeżdżają globiny na wilkach. Musicie ich przetrzymać na dystans jak długo się da, dopóki Siedlicz nie uderzy jazdą z lewej. -
Dopiero teraz do Wagnera dołączyła pozostała dwójka. Sam Karl, nie przestając mówić wziął się za przeładownie pistoletu.
- Pochodnie! –
Zakomenderował dwójce swoich ludzi i wrócił do Schintzego - Dajcie salwę i wracamy na pozycje wyjściowe. Podpalimy obóz, wtedy dym zasłoni nas trochę przed łucznikami goblinów i choć trochę opóźni orków. Później musimy już czekać na jazdę.
 
malahaj jest offline