Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-04-2011, 17:40   #11
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Ciął jakiegoś orka z prawej. Klinga miecza niemal odcięła mu głowę od korpusu. Zakręcił ostrzem młyńca i powalił kolejnego, z drugiej strony. Jeszce inny zachodzący go od tyłu, dostał od jednego z jego ludzi. Gobliny po prostu rozjeżdżał. Pokraczne stworki był zbyt małe, aby opłacało się do nich schylać z siodła i tak jak przypuszczał to orki były główną siłą oddziału atakującego bramę. Po ich załamaniu reszta też się rozpierzchła. Wagner wstrzymał konia, puszczając resztę oddziału przed sobą i rozejrzał się po polu bitwy.

Szarża w centrum, mimo, że nie miała pełnego impetu, odniosła pożądany skutek. Z otwartej bramy wioski, już ruszyła ku nim odsiecz, wiec los orków był przesądzony. Gorzej wyglądało na skrzydłach. Piechota i strzelcy po prawej co prawda poradzili sobie koncertowo, ale przeciw sobie mieli kolejną, silniejsza grupę orkow, nadchodziła ku nim też reszta goblinów. No i pojawił się nowy wróg, a Mosera nigdzie nie było widać… Po lewej Horst robił co mógł, ale pokracznych istot było zbyt wiele, aby samodzielnie mógł sobie z nimi poradzić. Trzeba było zdecydować kogo ma wspomóc atakująca w centrum kawaleria.

Decyzje podjął od razu. Czas na planowanie i obmyślanie strategii był przed bitwą. W czasie walki nie wolno się wahać. Nie wolno też stawiać sobie wroga za plecami, ruszając na nowego. Schintze i jego ludzie będą musieli sobie przez jakiś czas poradzić.

- Siedlicz! - Karl podjechał do dowódcy rajtarowi i swoim zwyczajem wyrzucił z siebie szybką wiązankę rozkazów. - Zostawiam ci całą jazdę. Zagoń też do roboty tych z wioski. Macie zgnieść i rozgonić jak najszybciej zielonych z pod bramy i tych zajętych Horstem. Rozjedz ich, albo rozgoń, ale nie ścigaj. Jak upewnisz się, że nam nie spadną na plecy, masz zawrócić wszystkich, ustawić się w szyk i uderzyć na tych, którzy zostali po drugiej stronie wioski. Spiesz się jak tylko możesz, bo sam Schintze nie poradzi sobie z nimi zbyt długo a i wilki mogą siąść ci na plecy. W razie czego Horst z koczownikami odciągnie ich uwagę. I nadstawiaj uszu. Jeśli usłyszysz sygnał – tu Wagner pokazał mu róg przytroczony do swojego siodła. - to znakiem tego, że z piechotą jest źle i musisz się natychmiast oderwać i wracać. –

Karl poczekał jeszcze chwilę na odpowiedz kawalerzysty, po czym spiął konia i wraz z dwójką przybocznych ruszył ku obozowi orków i piechocie Schintzego.

Grudki ziemi i kamienie wylatywały spod kopyt bojowego rumaka, kiedy Wagenr pędził przez pole bitwy. Spiął wierzchowca do pełnego galopu, nie zważając na grząskie podłoże i gorsze konie swoich przybocznych. W efekcie znał się przy Schintze akurat jak jego oddział wychodził z obozu.

- Zatrzymaj swoich ludzi. - zaczął bez ogródek osadzając wierzchowca tuż przy dowódcy piechoty. - Jazda potrzebuje trochę czasu, aby oczyścić drugie skrzydło a od strony traktu nadjeżdżają globiny na wilkach. Musicie ich przetrzymać na dystans jak długo się da, dopóki Siedlicz nie uderzy jazdą z lewej. -
Dopiero teraz do Wagnera dołączyła pozostała dwójka. Sam Karl, nie przestając mówić wziął się za przeładownie pistoletu.
- Pochodnie! –
Zakomenderował dwójce swoich ludzi i wrócił do Schintzego - Dajcie salwę i wracamy na pozycje wyjściowe. Podpalimy obóz, wtedy dym zasłoni nas trochę przed łucznikami goblinów i choć trochę opóźni orków. Później musimy już czekać na jazdę.
 
malahaj jest offline  
Stary 26-04-2011, 18:47   #12
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Atak nie był aż tak druzgocący, jak Siedlicz miał nadzieję, że będzie. Kule zmasakrowały pierwszy szereg wroga, szarżujący rajtarzy wgnietli w błoto drugi, lecz w końcu utknęli w masie zielonoskórych. Mając za plecami palisadę i żadnej drogi ucieczki orkowie postanowili stawić desperacki opór, zaś małe gobliny wzięły z nich przykład. Szable rajtarów opadały raz po raz, odbierając życia, wrogie włócznie odskakiwały od pancerzy. Straty własne były póki co minimalne, stosunek liczebny walczących jeden do jednego - czyli korzystny dla ludzi. Jednak rąbanina mogła trwać jeszcze długo, a nie odbywała się w próżni. Pomocy mogła potrzebować jazda na lewym skrzydle oraz piechota na prawym, gdzie ten brudas Moser skrewił sprawę.

Nagle pojawiła się jednak nadzieja. Brama wsi uchyliła się. Za nią szykowali się do konnego wypadu obrońcy.
- Chwała Sigmarowi! - Zakrzyknął Vaslaw.
W tym idealnym momencie do Siedlicza podjechał Wagner i wydał rozkaz jakiego rajtar oczekiwał. A nawet lepszy. Von Seydlitz po raz pierwszy w życiu miał komenderować przeszło setką jeźdźców. Podobało mu się to.

- Na co czekacie!? - Zawołał do obrońców. Ci wreszcie ruszyli. Było tam łącznie ze trzydziestu konnych. W tym kilku rycerzy, choć tylko jeden w pełnych blachach - szlachta pogranicza była liczna, lecz niezbyt bogata. Resztę oddziału stanowili strzelcy pocztowi, strażnicy dróg i koczownicy. Teraz wypuścili strzały i bełty, po czym spadli na plecy zielonoskórych walczących z rajtarami i lansjerami wywołując natychmiastową panikę. Wzięci w kleszcze wrogowie padali jak muchy, próbując zwiewać na boki. Po chwili przedpole bramy było zaścielone zielonymi trupami. Ludzie osaczali kilka ostatnich orków.

- Do mnie! Do mnie! - Pokryty błotem i krwią Siedlicz podkłusował do obrońców wioski. - Kto tu dowodzi?
- Ja! - Podniósł przyłbicę jeden z rycerzy.
- Poprowadź panie swych ludzi wzdłuż palisady na gobliny - Vaslaw wskazał na zachód - musimy je błyskawicznie rozbić, by jak najszybciej zawrócić i pomóc piechocie! - wskazał na z kolei orczy obóz. - Rozbić, ale nie ścigać! Pojmujecie?
- Tak...
Rycerz chciał coś jeszcze odpowiedzieć, lecz von Seydlitz już odjechał.
- Rajtarzy po lewej, lansjerzy w centrum! Do szarży! Naprzód! - Ryczał.

Jazda ruszyła, niezbyt równo, lecz sprawnie. Beznadziejnie rozproszone, związane ostrzałem gobliny na sam widok zmasowanej szarży liczniejszych od siebie ludzi rzuciły się do panicznej ucieczki. Wreszcie likwidowano zagrożenie, które należało wyeliminować na samym początku!
- Pogońcie ich na tyle, żeby się nie pozbierali i zawracajcie! - Zawołał Siedlicz do lansjerów.
Rajtarię zatrzymał po rozjechaniu ledwie kilku goblinów i kazał ładować pistolety. Wyhamowali na drodze, obok konnych łuczników.
- Keller! - Krzyknął von Seydlitz do ich dowódcy. - Pędź już wspomóc piechotę strzałami!
Nie czekając na odpowiedź Horsta popędził ku koczownikom.
- Krupst! - Zawołał strażnika dróg. - Dopilnuj, żeby gobliny po tej stronie wsi się nie pozbierały, ale nie pchaj się do lasu. Pilnuj naszych tyłów.

Zawrócił do ładujących broń rajtarów.
- Marcus! - Wezwał swego zastępcę. - Przejmujesz oddział. Jedźcie już, kto nie zdążył naładować obu tego strata. Osłońcie karakolem flankę piechoty. Z atakiem na szable zaczekajcie jak się da na resztę jazdy.

Sam Siedlicz popędził zawracać lansjerów i konnych ze wsi, z których niektórzy pomimo wyraźnych rozkazów zatracili się w pościgu. Następnie zamierzał poprowadzić ich do rozstrzygającej szarży na flankę zielonoskórych i zgnieść ich między ciężką jazdą a tarczownikami. Liczył, że zieloni spróbują zajść piechotę z flanki i tym samym wejdą wprost w pułapkę.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 26-04-2011 o 19:18.
Bounty jest offline  
Stary 27-04-2011, 01:41   #13
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Orkowie zdecydowanie się przeliczyli atakując piechotę. Najwidoczniej jeszcze nie mieli okazji poznać prawdziwego muszkietu w rękach prawdziwego hochlandzkiego strzelca. Teraz poznali i niewielu z nich będzie miało okazję opowiedzieć o tym swoim zielonym pomiotom. Pod wspólnym ostrzałem kuszników i muszkieterów atakujący oddział się po prostu załamał. Niektórzy dotarli do linii tarczowników, ale szybko podali tyły. Wolfgang nie wstrzymywał pogoni. Ci z orków, którzy naiwnie próbowali schronić się w obozie wkrótce dokonali żywota.

Podczas gdy większość żołnierzy dobijała rannych i zajmowała się niszczeniem obozowiska, Schnitze wysłał kilku muszkieterów, aby rozejrzeli się po polu bitwy i donieśli o sytuacji i ruchach nieprzyjaciela.

Po chwili wrócili. Rezultat zwiadu nie zachwycał. Jazda radziła sobie co prawda nieźle, z wyjątkiem kawalerii Mosera, która gdzieś zaginęła w ferworze potyczki. Niestety wszyscy byli związani walką, a na dodatek w sporym oddaleniu. Orkowie, którzy opuścili obóz w stronę wschodu teraz wracali, z północy nadchodziła banda goblinów, a oni musieli rozprawić się z nimi samodzielnie.

- W Sigmarze nadzieja - mruknął pod nosem sierżant. - Formować szyk. Odgrodzić się zagajnikiem od goblinów na północy i czekać - rozkazał. Chciałby powtórzyć ten sam manewr, który dał mu sukces chwilę przedtem. Niestety tym razem siły wroga były większe. Dlatego tarczowników ustawił w większej odległości za strzelcami. Był zdecydowany, gdy orkowie się zbliżą, szybko wycofać strzelców za tarczowników i powoli cofać się w las. Tym sposobem albo gobliny nie nadążą za orkami, zmniejszając liczbę wrogów, z którymi trzeba się uporać na raz, albo orkowie zrezygnują z szarży, głupio pozwalając na co najmniej jedną salwę więcej. Zagajnik zapewniał niezłą osłonę przed łucznikami z większej grupy goblinów, a las znacznie bardziej utrudniał walkę rosłym orkom niż ludziom. Ciągle była nadzieja na zwycięstwo bez utraty zbyt wielu poddanych Imperatora.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 28-04-2011, 12:08   #14
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Chaos bitwy wyrywał się spod kontroli, gdy pojawiło się kilka sprzecznych rozkazów, sprzecznych nawet z tym, co myśleli sobie niektórzy. Większość tego była oczywiście po stronie zielonoskórych, którzy na lewej flance od pewnego momentu mogli robić tylko jedną rzecz - uciekać. Szarża lansjerów i wyjeżdżającej z wioski jazdy ostatecznie rozbiła tych pod bramą, a ich panika zaraziła też wdające się w strzeleckie pojedynki gobliny na polu, nie potrafiące stawić czynnego oporu atakującym. Wypuścili jeszcze kilka chaotycznych salw, ale gdy ciężkie konie zaczynały wdeptywać je w ziemię, runęły do zgodnej ucieczki, nie raz i nie dwa porzucając nawet trzymaną przez siebie broń. Lansjerzy zawrócili, przepuszczając koczowników, ale obrońcy Mielau nie do końca mieli zamiar podporządkowywać się rozkazom. Połowa z nich oderwała się od oddziału, podążając za krzyczącym i zachęcającym do szarży rycerzem, rozjeżdżając kolejne gobliny i prąc ku tym wciąż szturmującym tyły wioski. Druga połowa opanowała się i zaczęła nieporadnie zawracać, w zupełnym bezwładzie zwracając się w drugą stronę i czym prędzej podążając za lansjerami.

Rajtaria rzuciła się na wschód prawie równocześnie z konnymi łucznikami, nie dbając o ładowanie pistoletów. Zbliżyli się, rozbryzgując błoto kopytami i wypalili nierówną salwą. Tylko połowa z nich zdołała naładować jeden z pistoletów, ale nie dbali już o to, przechodząc do szarży bezpośredniej. Łucznicy także wystrzelili, ale gobliny tym razem nie ulękły się wystrzałów i odpowiedziały, zrzucając z koni kilku jeźdźców, choć szczęśliwie ich łuki nie mogły zaszkodzić wbijającym się między ich szeregi rajtarom. I byliby rozproszyli zielonych, gdyby nie to, że tamci mieli czterokrotną przewagę liczebną, dodającą skrzydeł i zagrzewającą do walki, którą mimo wszystko przegrywali, powalając tylko jednego z koni. Za to skakały wszędzie, unikały i chowały się, przemykając bardziej na południe, przynajmniej do chwili, kiedy nadjechali lansjerzy, wbijając się w nich i rozbijając do końca. Przerażone kolejnymi stratami gobliny rzuciły się na południe. Zbliżali się także obrońcy z Mielau, ale... zbliżyły się także gobliny na wilkach, wypuszczając kilka strzał. Zamiast jednakże wpaść na ludzką jazdę, podzieliły się na dwie grupy, z których jedna rzuciła się ku palisadzie, pędząc prosto na jeźdźców z wioski, a druga połowa, być może wystraszona przeważającego wroga na wielkich rumakach, zadziwiając zwrotnością zrobiła koło, posyłając jeszcze kilkanaście nie czyniących szkód strzał.
Ale, najpewniej przypadkiem, związała rajtarię i lansjerów, nie pozwalając im rzucić się natychmiast do pomocy piechocie, radzącej sobie znacznie gorzej.

Schnitze nie do końca chyba wysłuchał Wagnera, wydając swoje własne rozkazy. Oddział ruszył szybkim truchtem ku ścianie lasu, ustawiając się tam błyskawicznie w równe szeregi. Orki w tym czasie dopadły już zagajnika a teraz nawet z niego wypadały, ale muszkieterzy już czekali. Pierwszy szereg wypalił, cofając się za drugi. Drugi huknął razem z salwą kuszników. Nie było im trudno trafiać, a ich broń miała zasięg daleki. Tylko, że to nie były małe gobliny, a większości wielkie, pędzące za przywódcą orki, których zbroje może nie wyłapywały wszystkich pocisków, ale zdecydowanie nie wszystkie pociski orka zatrzymywały. Ich zakuty w stal wódz przyjął ich przynajmniej kilka, bez widocznego efektu wciąż rycząc i pędząc na linię piechoty, która przygotowywała się do drugiej salwy. Pierwszy szereg muszkieterów wypalił, podobnie jak drugi i kilku co szybszych kuszników, natychmiast cofając się za tarczowników. Ale to było zdecydowanie za mało, by zatrzymać liczniejszą i zmotywowaną przez wodza grupę orków. Wielu padło, wielu innych nawet zostało trafionych, ale biegło dalej z pianą na pyskach. Tym razem także przeważali liczebnie tarczowników, zderzając się z nimi z hukiem tarcz, stali i wrzaskami rannych i umierających po obu stronach. Co gorsza, z boku wypadły także gobliny, wcześniej salwujące się ucieczką z obozu, a teraz zasypujące muszkieterów strzałami. Kilku kuszników wystrzeliło, a z drugiej strony wypadła lekka jazda, znów w większości pozbawiając małe gobliny ochoty do walki. Tarczownicy jednakże ulegali przewadze liczebnej wroga, choć na pomoc jechali już konni łucznicy, chowając łuki i sięgając po miecze, aby spaść od tyłu na orki. Tylko czy zdążą?
 
Sekal jest offline  
Stary 03-05-2011, 23:32   #15
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nie szło dobrze. Orkowe pancerze okazały się warte więcej niż Wolfgang przypuszczał. Strzały z muszkietów i kusz jakkolwiek celne, nie zebrały satysfakcjonującego żniwa. Orkowie z impetem wpadli na tarczowników. Dla wielu z nich było to ostatnie w życiu osiągnięcie, ale i po stronie ludzkiej piechoty padły pierwsze trupy. Zdecydowanie nie szło dobrze.

Sytuacja początkowo zbiła Wolfganga z tropu. Nie był co prawda żółtodziobem, ale prawdziwego doświadczenia w boju, szczególnie z tak potężnym przeciwnikiem nie miał. Przez chwilę rozglądał się tylko niezbyt przytomnie i przeklinał w duchu. Potem jednak wziął się w garść. Przede wszystkim musiał ratować swoich ludzi.

- Zewrzeć szereg! - ryknął Schnitze, przekrzykując harmider bitwy. - Tarczownicy, walka defensywna! Wciągać rannych jak się da! Muszkieterzy, bagnet na broń! Do ataku! Kusznicy, strzelać bez rozkazu!

Hochlandczycy błyskawicznie wyciągnęli bagnety i umocowali je na lufach muszkietów. Stojąc blisko za tarczownikami oba szeregi mogły kłuć orków w głowy i korpusy, pozwalając tym pierwszym skupić się wyłącznie na parowaniu i unikaniu orczych ataków, co przecież i tak nie było proste.

Kusznicy przeładowywali swoją broń najszybciej jak mogli. Każdy strzelał we własnym tempie i praktycznie żaden bełt się nie marnował. Część pocisków szybowała nad głowami ludzi, a pokaźny wzrost orków okazywał się w tej sytuacji przekleństwem. Reszta pozbawiała życia, albo przynajmniej zapału to walki te z goblinów, które podeszły za blisko.

Wolfgang przyglądał się wszystkiemu uważnie. Bez pośpiechu przeładowywał swój własny muszkiet i posyłał pocisk tam, gdzie akurat było jego zdaniem najgoręcej. Spokojnym (mimo mocnego podenerwowania), ale silnym głosem kazał żołnierzom powoli się wycofywać i trzymać zwarty szyk.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 04-05-2011, 15:48   #16
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Von Seydlitz zaklął siarczyście gdy jeźdźcy wilków pokrzyżowali mu plan oskrzydlenia i szybkiego rozbicia zielonej piechoty. Na prawej flance piechota ludzi cofała się pod naporem orków. Ogólna sytuacja nie była jednak zła, tyle że zwycięstwo nie będzie tak łatwe, no i drożej okupione. Wagnera nie było nigdzie widać, więc Vaslaw wciąż dowodził całą jazdą. Podobało mu się to, lecz czuł też brzemię odpowiedzialności. Krążąc między oddziałami zatrzymał się koło konnych łuczników.
- Atakuj na szable! – Krzyknął do Kellera. – Rozpędź gobliny w obozie, wyjdź na tyły orków i strzelaj im w plecy!
Ludzie Horsta ruszyli a Siedlicz pomknął ku reszcie kawalerii. Połowa wilczych jeźdźców zaszarżowała wzdłuż palisady.
- Na nich! Uderzyć na nich z flanki! - Wydarł się na lansjerów po czym dołączył do swych rajtarów. Na rajtarię sypały się strzały drugiego oddziału goblińskiej jazdy nie czyniąc wszak większej szkody.
- Marcus! – Vaslaw zawołał swojego zastępcę. – Weź pół szwadronu i spadnij im na tyły – wskazał na gobliny szarżujące wzdłuż palisady.

Zamierzał okrążyć i czym prędzej zgnieść ten oddział wilczych jeźdźców między jazdą z wioski, lansjerami i połową rajtarów. Przyparta z trzech stron do palisady zielona kawaleria zostanie zmiażdżona, o ile nie przyjdzie jej prędko z pomocą druga grupa. Aby temu zapobiec von Seydlitz zostawił w odwodzie jedenastu rajtarów i kazał ładować pistolety. Gdyby druga grupa zaatakowała go bezpośrednio zamierzał cofnąć się, odciągając ją od okrążonych ziomków. Gdyby ruszyła zielonym kumplom na pomoc planował spaść na nią z boku. Liczył jednak na to, że te ćwierć setki wyjców widząc znaczną przewagę ludzi i rzeź kamratów ograniczy się do ostrzeliwania z łuków. Na to zamierzał odpowiedzieć kulami.

Bitwa weszła w decydującą fazę. Gdy okrążony oddział wilczych jeźdźców zostanie zniszczony, Siedlicz pośle jeszcze lansjerów i obrońców wsi na pomoc piechocie, rajtarami wiążąc resztę zielonej kawalerii. Ładując pistolet napawał się widokiem bitwy a krew buzowała mu w żyłach. Był pewien zwycięstwa.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 04-05-2011 o 15:52.
Bounty jest offline  
Stary 04-05-2011, 23:05   #17
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Wagner z dwójką przybocznych został trochę z tyłu, na lewej flance piechoty. Samotną trójką jeźdźców jak na razie nikt się nie zainteresował, wiec miał dobry obraz na pole bitwy. Wynikało z niego, że po tej bitwie czeka go długa odprawa ze swoim oficerami, na temat interpretacji jego rozkazów, choć wziął sobie pod rozwagę, że jeszcze się zbyt dobrze nie znają i musi być bardziej... precyzyjny.

Sytuacje oceniał szybko, jak zawsze, więc po paru sekundach ruszył najszybciej jak się dało skrajem lasu za plecy linii piechoty. Tam tez dopadł Schintzego.

- Nie w las! - wykrzyczał mu niemal w twarz, starając się zagłuszyć huk muszkieterowych salw - Nie daj się zepchnąć do lasu! Między drzewami mur tarcz się załamie a jazda nie będzie miała miejsca na szarże. Trzymać pozycje! Ani kroku w tył! -

Jak mu się zdawało, tym razem był dość precyzyjny, więc nie czekając na odpowiedz, ruszył dalej skrajem drzew, w stronę lekkiej jazdy Mosera. Objechał napieranie przez nią gobliny, aby go nie spowalniały.

- Moser! Gdzie jest Moser?! –
Wykrzyczał do kogoś, kto zdawał się dowodzić tą zgrają, nie widząc znanego sobie oficera wśród jeźdźców.
- Nie żyje. -
Padła krotka odpowiedz, która Wagner skwitował jedynie skinieniem głowy. Na żale czas przyjdzie później.

- Oderwać się do wroga i za mną! -
Rozkazał nie znoszącym sprzeciwu tonem. Lekka jazda po chwili oderwała się od cieszących się z takiego obrotu sprawy goblinów i uformowała się niedbale po obu stronach flankujących w podobny spód jego samego dwójki lansjerów.

- On! -
Wskazał mieczem przywódcę orków szturmującego mur z tarcz.
- Pięćdziesiąt sztuk złota, za jego głowę na włóczni! -
Zbieranina świętej pamięci Mosera wyglądał na takich, do których ta suma może przemówić, więc powinna dodać im skrzydeł.
- W szyk! Za mną! -

Wagner poprowadził ich między grupami goblinów prosto na tył formacji orków.
- Do szarży! –
Rozkazał szykując konia do galopu, jednocześnie chwytając wbitą w ziemie, orczą długą włócznie. Lata spędzone w siodle pozwały mu sprawnie manewrować drugą ręką, toteż z całych sił zadął w róg, dając sygnał Siedliczowi, że czas wracać. Czysty dźwięk bojowego rogu z północy rozległ się nad pobojowiskiem, zwracając uwagę wszystkich walczących. Również orczego przywódcy, który odwrócił się, sprawdzając zagrożenie za swymi plecami. O też Wagnerowi chodziło, każdy sposób odciążenia walczącej o życie piechoty był dobry.

- Sztandar! –
Rozkazał jednemu z przybocznych i nad zbieraniną kawalerzystów załopotał sztandar twierdzy Jargara i Ostermaku.

- DO ATAKU! –

Krzyknął najgłośniej jak umiał i cała formacja runęła do szarży. Karl pędził na samym środku z włócznią skierowaną prosto w wodza orków. Jego śmierć, załamie ich morale, a to będzie już definitywny koniec zielonej zbieraniny. Jeśli włócznia nie wystarczy, to miał jeszcze nabity pistolet za paskiem a na końcu stary, wierny miecz. Tak czy siak, czas zabić trochę orków!
 
malahaj jest offline  
Stary 06-05-2011, 16:41   #18
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Bitwa była już wygrana. Widział to Siedlicz, który musiał sobie poradzić praktycznie tylko z goblińską jazdą, która na swoich wilkach mogła być zwrotna, ale na pewno nie była rozsądna, a tu, na polu i trakcie, nie miała szans z końmi. Zanim rajtaria i lansjerzy porządnie zawrócili, tamci wpadli już na pędzących im na przeciw oddział z Mielau. Wilki zawyły, gobliny wrzasnęły i zakwiczał tylko jeden czy dwa konie, taranujące usuwające się na wszystkie strony wargi. Nie były wyszkolone, by atakować znacznie większych, uzbrojonych wrogów od przodu. I w ten sposób większość z nich wpadła wprost na szable i lance nadciągającej z boku jazdy. Odciągnęli na chwilę ich uwagę, ale to wszystko, co zdołali zrobić.
Druga grupa jeźdźców ruszyła na pozostawionych z tyłu rajtarów, ale wystarczyło kilka wystrzałów i zerknięcie na sytuację na polu bitwy, aby natychmiast zawrócić i czym prędzej brać nogi za pas.

Znacznie mniej widziała piechota, rozpaczliwie walcząca o życie i utrzymanie szyku. Po pierwszym impecie orki zostały zatrzymane na tarczach, choć nie odbyło się to bez strat. Zanim Schnitze wziął się za siebie, sytuację uratował Ragnar.
- Krok w tył! Uderz! Kusznicy do mieczy! Naprzeć pawężami! Teraz! Zwijaj od prawej!
Wróg miał przewagę liczebną, ale przegrał z dyscypliną, zwłaszcza, gdy z boku uderzyli kusznicy, a zza pleców tarczowników - uzbrojeni w bagnety muszkieterzy. Ich przeznaczeniem nie była walka wręcz z wyjącymi wściekle, gwałtownymi orkami, ale jako wsparcie posłużyli dobrze. Choć kilku z nich poległo, gdy nie odskoczyli wystarczająco szybko. Impas trwałby jeszcze przez jakiś czas, gdyby nie szarża jazdy. Z północy nadjechali łucznicy, którzy siekali swoimi lekkimi mieczami, a z drugiej strony w szeregi orków i goblinów wbiła się lekka jazda, nie litując się nad żadnym ze stworzeń. Ale i sama poniosła straty, gdy ich nieopancerzone konie uginały się pod ciosami. Sam orczy przywódca zabrał ze sobą kilku ludzi, jednemu nawet odrąbując głowę. Przebiły go ze trzy włócznie, kilka bełtów i mieczy i dopiero wtedy padł. Ciężko było to zaliczyć jako zasługę tylko jednego człowieka.
Z jego śmiercią zaś było już po bitwie. Orków po lasem już praktycznie nie było, a te, które jeszcze żyły, szybko zostały dobite. Większości goblinów udało się zbiec w lasy, bo nikt ich nie gonił dalej niż do bariery drzew. Ale przynajmniej dwie setki leżały wszędzie dookoła, podobnie jak prawie sto orków, zabitych pod Mielau.
Nie bez strat, choć te na dobrą sprawę nie były ogromne, jak na ilość zabitych zielonoskórych. Największe poniosła wrażliwa na ostrzał lekka jazda oraz tarczownicy, przez chwilę muszący zatrzymywać ponad dwukrotnie liczniejszego przeciwnika. Wielu ludzi odniosło też pomniejsze rany, ale tymi nikt się nie przejmował. Odnaleziono jednakże kilkunastu ciężej rannych, których jeszcze można było odratować oraz kilka luzaków.

Dowódca obrońców, jeden z rycerzy, którzy poprowadzili wycieczkę z wioski, odnalazł Wagnera niedługo po bitwie. Gdy uniósł przyłbicę, okazało się, że ma około dwudziestu lat. Bardziej jeszcze chłopak niż mężczyzna. Zasalutował mieczem.
- Dziękujemy wam za wybawienie. Ma godność Albert von Klitzke. Zieloni zaskoczyli nas wczoraj, niestety mój pan ojciec poległ, podobnie jak nasz suweren, gdy wycofywaliśmy się tutaj. W wiosce jest jeszcze trochę piechoty, poza tym tylko uzbrojeni prostaczkowie. Doszły nas słuchy o kolejnych grupach zielonych, obawiam się, że nierozważnie byłoby tu zostawać.
Nie przyznał tego otwarcie, ale najwyraźniej zostawiał decyzję Wagnerowi. Także tą dotyczącą wioski i znajdujących się w niej ludzi.
- Tu się nie obronimy. Głupio zostawiać tych, cośmy uratowali. Chyba, żeby wzmocnić umocnienia, jeśli mają jedzenie to można się tu bronić. Tylko nie ma komu potem nam na pomoc przyjść.
Ragnar splunął na jakieś truchło, wypowiadając te słowa. Gdzieś z daleka nadchodziło głuche, rytmiczne dudnienie.
- Bębny...
 
Sekal jest offline  
Stary 09-05-2011, 15:32   #19
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Siedlicz lubił ten widok: pola wokół Mielau zaścielały zielone trupy. Niedobitki hordy rozroszyły się po okolicznych lasach. Ze wsi wysypali się chłopi, razem z żołnierzami dobijali rannych orków i gobliny; grabili zwłoki. Zbierano z pola poległych ludzi. Bitwa była udanym sprawdzianem dowodzenia Wagnera i współdziałania oficerów. Stanowili całkiem zgrany zespół.

Vaslaw kazał ludziom odpoczywać a sam wjechał do wioski. Mielau było dużą wsią a teraz prócz mieszkańców znaleźli w niej schronienie też uchodźcy z okolicznych farm i mniejszych osad. Łącznie kilkaset osób wraz z inwentarzem. Kobiety wołały mężów, dzieci płakały, psy szczekały, krowy muczały, świnie kwiczały a kozy beczały w nieznośnej kakofonii. Ewakuacja i odeskortowanie tej hałastry w bezpieczne miejsce będzie z wojskowego punktu widzenia koszmarem, pomyślał Siedlicz.
Postanowił dokonać przeglądu zdolnych do walki ludzi zgromadzonych w Mielau, by potem zdać raport Wagnerowi. Po kwadransie i z pomocą kilku ludzi zgromadził większość obrońców na głównym placu. Naliczył osiemdziesięciu kilku zaciężnych i półtorej setki chłopów, w tym trzecią część z łukami.

- Bogowie dali nam zwycięstwo! – Zakrzyknął do ludu. – Ale to może nie być koniec. Zbierzcie z pola zdatną do użytku broń i zbroje – zakomenderował.

Następnie zsiadł z konia i podszedł do dowódcy zaciężnych.

- Sierżant Vaslaw von Seydlitz – ukłonił się. – Z jakich panie jesteście oddziałów? Czy wasi ludzie to czasem nie część załóg granicznych posterunków i stanic?
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 09-05-2011 o 15:34.
Bounty jest offline  
Stary 10-05-2011, 07:35   #20
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Karl Wagner. – odpowiedział młodzikowi, lustrując pobojowisko. Wstępne informacje już miał, więc z decyzją też nie zastanawiał się długo. Wysłał gońców po wszystkich dowódców, aby każdy mógł usłyszeć co planuje i wiedział co ma robić. Wezwany też został młodzik i kapral Biehler, mianowany następcą Mosera. Dwadzieścia minut później spotkali się wszyscy w największej chacie Mileu.

- Nie zostaniemy tutaj. - rozpoczną Wagner bez ceregieli. - To miejsce nie nadaje się do obrony a je nie mam zamiaru dać się zamknąć za palisadą, bez możliwości manewru. Zwłaszcza, że nikt nam z pomocą nie przyjdzie a sporo naszych sił to jazda. Wracamy z tymi ludźmi do Jergi. Sami będą stanowić łatwy cel dla jakiś maruderów zielonych, lub innej bandy, która mogła zejść z gór po naszym odjeździe z twierdzy i teraz jest za naszymi plecami. Nie po to toczyliśmy bitwę, aby ich uratować, aby teraz pozwolić im zginąć.

- Wojsko wcielmy do naszych sił, bo na inne posiłki nie ma co liczyć. Kuszników i tarczowników dołączymy do ludzi sierżanta Regnara. Włóczników też. Łucznicy dołącza do strzelców. Lekką jazdę dołączymy do ludzi kaprala Behlera. Pana Panie von Klizke i resztę rycerstwa i ciężej zbrojnych jeźdźców na razie do moich lansjerów. Koczowników, widziałem ich kilku jak wyjeżdżali z wioski, dołączymy do naszych. Chłopską milicję i łuczników na razie jestem skłonny zostawić w twierdzy. W polu się nie przydadzą a mogą narobić tylko zamieszania.

- W tym momencie naszym priorytetem jest zwiad. Musimy wiedzieć ile jeszcze jest zielonych i gdzie są. Dlatego strażnicy dróg, któryż nie uczestniczyli w walce zrobią bliskie rozpoznanie.. Nie za daleko, maksymalnie pół godziny drogi na północ szlakiem. Tabory proszę podprowadzić bliżej wioski pod opiekę głównych sił. W tym czasie, my przygotujemy się do wyruszenia. Trzeba pogonić chłopstwo i zadbać, aby nie zabierali niczego zbędnego. Tylko prowiant i podstawowe rzeczy. Ragnar, Schitze to wasze zadanie Panowie. Nie ceregielić się z nikim. To jest wojna. Kto nie będzie gotowy do drogi w ciągu godziny, ten zostaje.

- Potrzebuje też wszystkich informacji od ludzi i żołnierzy w wiosce. Gdzie widziano zielonych, ilu ich było, czy są wieści z okolicznych garnizonów, w jakich jednostkach wcześniej służyli i co się z nimi stało, ogólnie wszystko, co może nam się przydać. Poinstruujcie Panowie swoich ludzi, aby wypytać nowych w trakcie wcielania.

- Wyruszamy za godzinę. Tabory, chłopskie wozy i mieszkańcy w centrum kolumny. Milicja i łucznicy chłopscy koło nich. Z przodu kolumny jazda, lansjerzy, rajtarzy, łucznicy Horsta. Na szpicy straż dróg jak wróci ze zwiadu a zanim to się stanie, Horst wyznaczy zwiadowców wśród swoich. Pochód zamyka piechota i strzelcy. Będą maszerować szybciej niż chłopi, więc zawsze ich trochę pogonią. Na tylnej straży koczownicy. Jazda i tak co jakiś czas będzie musiał zrobić patrol i pilnować całości.

- W ten sposób, jeśli dogonią nas orki z północy, piechota i strzelcy będzie mogła szybko ustawić się w szyku im na przeciw a jeździe zawsze łatwiej będzie dołączyć do piechoty, niż na odwrót. Na chwilę obecną myślę, że to większe zagrożenia, niż ewentualna obecność zielonych przed nami, na drodze do Jergi. Jeśli jednak tak by się stało, to jazda zajmie ich czymś, zanim piechota ustawi się do walki. Tak, czy siak, chłopstwo i tabory, zawsze z tyłu. Użyjemy do ich ochrony milicji.

- Kluczem jest wiedzieć co jest za nami i przed nami, dlatego trzeba rozesłać zwiadowców i patrole, aby zieloni, czy ktokolwiek inny nas nie zaskoczyli. Proszę się tym zając Panie Siedlicz. Ma Pan do dyspozycji całą jazdę, z wyjątkiem ludzi kaprala Biehlera

- Dla Pana kapralu Biehler, mam inne zadanie. Weźmie Pan swoich ludzi, uzupełni lekką jazdą z wioski i ruszy na daleki zwiad. Straż dróg ma się nie oddalać zbytnio od nas, Pan zaś ma za zadnie odnaleźć główne siły orków i ocenić ilu ich jest. Proszę nie wdawać się w walkę, chyba, że będzie Pan pewny szybkiego zwycięstwa. Jak odnajdzie Pan wroga, proszę postarać się ustalić jego kolejne ruchy – kierunek w którym zmierza, czy biedzie nas ścigał czy ma inne plany. Ma Pan dwa dni. Za ten czas powinniśmy dotrzeć do Jergi. Ta zostawimy chłopstwo, przegrupujemy się i znów wyruszymy zapolować na ork. Do tego czasu, chce mieć Pana i Pana ludzi z powrotem z informacjami z kim przyjdzie nam walczyć.

- Panowie, chciałbym aby wszyscy byli świadomi mojej oceny sytuacji. Wiemy już, że to nie jedyna banda zielonych, z którą muśmy sobie poradzić. Co więcej, obawiam się, że nie największa i czeka nas o wiele trudniejsza walka. Wróg prawdopodobnie ma nad nami dużą przewagę liczebną a my nie możemy pozwolić aby zagroził głównym siłą Imperim od tyłu. Mam zamiar ich zniszczyć, lub przynajmniej związać walką na tym terenie, ale mam też świadomość, że to oni mają przewagę, więc musimy być ostrożni i wykorzystać wszystkie nasze atuty.

- To wszystko. Proszę wydać rozkazy swoim ludziom, tak abyśmy mogli wyruszyć maksymalnie za godziną. Kto nie będzie gotów do drogi, ten zostaje i chce aby wszyscy w wiosce mieli tego świadomość. Zwiad rusza natychmiast, jak tylko się zaprowiantuję na drogę. Wiem, że jesteście zmęczeni walką, ale musicie odpocząć w siodłach. Myślę, że to dla was nie pierwszyzna.

- To wszystko. Są pytania? –
 
malahaj jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172