Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2011, 22:30   #82
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Kwestia przebierania została rozwiązana - nie było przed kim. Marionetki nieznanego przeciwnika nie odróżniały barwy mundurów - traktowały każdego żywego człowieka jako cel... Choć... Pewna myśl zakwitła w głowie Lamberta: co jeśli to niemiecki mundur sprowokował strzelca? Nieistotna kwestia - uznał - nie czas oddawać się próżnym dywagacjom.

Należało działać według planu. Polarnik przedstawił towarzyszom sposób przeszukania piętra, który jego zdaniem zapewniał maksymalną asekurację przy minimalnej liczebności ich oddziału. Po pierwsze Feliks jako najbardziej poszkodowany powinien pozostać w pomieszczeniu kontrolnym i stamtąd otwierać kolejne drzwi. Po drugie McMillan i Lambert powinni się poruszać zawsze tak, by nie zostawić ewentualnemu przeciwnikowi możliwości zajścia ich od tyłu. Po trzecie, w razie napotkania zbyt silnego oporu, będą się wycofywać korytarzem i krzykiem nakazywać agentowi zamykanie kolejnych drzwi.

Szczegółowo i z podziałem na kolejne punkty widział to tak:

1. Przeszukanie kwater naukowców.
2. Otwarcie grodzi.
3. Przeszukanie kwater SS.
4. Przeszukanie magazynu.
5. Zabarykadowanie drzwi do kolejnych kwater i założenie na nich pułapki, by uniemożliwić okrążenie ich tą drogą.
6. Otwarcie kolejnej grodzi.
7. Przeszukanie magazynu.
8. Wejście do głównego laboratorium.

Adam zawiesił głos. Być może któryś z towarzyszy zechce dodać coś do planu. A być może nie warto na razie wybiegać myślami dalej niż do głównego pomieszczenia badawczego, które wydawało się polarnikowi ważnym. W trakcie całej eksploracji zamierzał szukać dodatkowych planów, amunicji pistoletowej i granatów ręcznych.

Była jeszcze kwestia kolejnego głosu... kobiety wołającej pomocy. W zwyczajnych warunkach Lambert uznałby go za omam wynikający ze zmęczenia i stresu. Lecz w tym burzącym racjonalny porządek świata pandemonium zdarzenia paranormalne były tak realne jak krew martwego Niemca krzepnąca wśród rozbitego szkła. Najwyraźniej nie jedno Radio Śmierci nadawało dziś w eterze. Nie podzielił się jednak tą informacją.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline