Za plecami Tylera sierżant krzyczał rozkazy. Chłopak kopał w drzwi, przeszukiwał chałupy, omiatał lufą karabinu przerażonych mieszkańców. Szybko, szybciej, bez wytchnienia. Jakąś częścią duszy brzydził się swojego zachowania – pomyślał, jak wyglądałaby wioska w Montanie przetrząsana przez francuskich żołnierzy. Takie same byłyby kopnięcia w drzwi, te same kolby rozbijające zamki, ten sam strach, chaos, szloch kobiet i bezsilna wściekłość mężczyzn. Ale to go nie powstrzymywało – on tylko wykonywał rozkazy.
Było mu łatwiej nękać ludzi innej rasy. Ich skóra miała inny kolor, ich twarze były obce, protestów w ich języku nie rozumiał. Mógł sobie tłumaczyć, że nie stoją przed nim prawdziwi ludzie – ciężko pracujący chłopi tacy, jak on sam. Mógł przecież widzieć w nich postacie ze starej kreskówki – pokracznych żółtków z wystającymi zębami. Takich, jakich królik Bugs przechytrzał, pokonywał, a na koniec wysadzał w powietrze czarną, okrągłą bombą z lontem. Śmieszne, żółte ludziki, które pobite robią karykaturalne miny i znikają, gdy tylko wyłączasz telewizor. Mógł tak myśleć. Choć wiedział, że dziś nie może wyłączyć telewizora.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=vidDHQ_66IU[/MEDIA]
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |