Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2011, 21:38   #107
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Udało się kurwa…- pomyślał gdy chował eliksir do torby. Czuł, że spełnił swój wiedźmiński obowiązek i obronił sekrety swojej profesji, poświęcając się przy tym niemiłosiernie. Po chwili wrócił Galen, żegnając się z krasnoludami. Brego również wstał i zapytał towarzysza czy wypytał karczmarza o kierunek w jakim udał się tajemniczy wiedźmin. Kiedy on pokiwał negująco głową, mężczyzna uznał, że sam zapyta. Wziął od kompana kilka monet i podszedł do lady, starając się zachować pozory zupełnie trzeźwego.

-Ciekawi mnie jedna sprawa- powiedział do karczmarza kilka monet zabranych od drugiego wiedźmina- Podobno był tu ostatnio inny wiedźmin Zefir... czy jakoś tak. Ciekawi mnie w którą stronę się udał i czy z kimś rozmawiał... On lub jego kompania- dodał kładąc resztę monet na ladzie.

-Ano był tu jakiś wiedźmin- przytaknął karczmarz, patrząc nieufnie. -Ja tam nie wiem gdzie one polazły i nie chcę wiedzieć-dodał, wracając do wycierania lady.

-Nie wiesz nawet dokąd poszedł ? Ani czym się tu zajmował? Chociaż powiedz jak długo tu zabawił i z kim rozmawiał.

-Coś bardzo Nilfgaardzkiemu koledze zależy.
Dobrze. Dobrze. Raz żem w drodze do domu słyszał tą starą. Powiadają, że wiedźma.
Rozmawiała z tym drugim, że na północ lezą. Znaczy się, żem tak wywnioskował, bo o pilnej sprawie na Łukomorzu mówili.
A sam wiedźmin to on tu postojem jedynie zawitał. Jednego dnia późną nocą zjawił się znikąd, podobnież, następnego dnia, też późną porą.
W tym czasie głównie z krasnoludami tymi siedział i grywał w gry różnorakie.


-Nie jestem nilfgaardczykiem, tylko wiedźminem.- odparł stanowczo- Widziałeś może jego twarz?

-No taaa... Dwóch takich samych się przyciąga. Nie dziwne.
Ano nie bardzo. Kapturzysko zbyt głębokie miał, a ściągnąć za żadne skarby nie chciał. Może krasnoludy coś widziały, bo z nimi siedział.


-Pytał się o coś, interesował się czymś ?

-A nie. Raz jeden gębę rozdziawił, żeby piwo zamówić. Nic więcej.

-W takim razie dzięki. -powiedział zostawiając pieniądze na ladzie.

-Uważajcie, panie wiedźmin. Na Łukomorzu dziwne się rzeczy wyprawiają-dodał, po czym ponownie zajął się swoimi zajęciami.

-Łukomorzu?

-Nie inaczej. Pomyślcie, panie wiedźmin. Po co sprowadzają pilnie waszego koleżkę, wiedźmę i ciemnego typa? Pilnie.
Nie dzieją się tam dobre rzeczy. O demonach z piekieł gadają.
Nic więcej nie wiem, bo i mało ludzi zza wsi dociera.


-Masz tu może mapę okolicy, albo wiesz jak najszybciej dostać się do Łukomorza?

-Nie bardzo, panie wiedźmin, ale i na to cosik uradzimy.
Patrzaj, panie wiedźmin
- nalał trochę piwa do kufla, w którym zamoczył palec. -Jesteśmy tu - zrobił kropkę mokrym paluchem. -Jeśli chcecie głównym traktem, to musicie iść na południe - nakreślił krótką kreskę w stronę Brega. -Po tym na zachód aż do rozwidlenia i na północ mostem. Przejdziecie przez Blaviken i jesteście w domu. Albo w piekle - dodał.

-Dzięki panie karczmarz.- odpowiedział i odszedł.

Brego uznał, że najwyższy czas na odpoczynek. Skierował się do wynajętej przez Galena izby i rzucił się na łóżko. Uznał, że wytłumaczy towarzyszowi swój plan z rana. Teraz marzył tylko o spokojnym, pijackim śnie. Ściągnął z siebie ubranie i buty, tak, że został w samych spodniach. Cały dobytek rzucił niedbale przy łóżku i ułożył się na boku. Miał tylko nadzieję, że tym razem jego pijactwo nie przysporzy mu kłopotów, jak to bywało w przeszłości.
 
Zak jest offline