Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2011, 18:54   #171
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Choć nie każdy był zadowolony z planu Markusa, to jednak nikt nie podważył autorytetu niepisanego przywódcy. Choć wypad na teren orków był bardzo ryzykowny, to jednak jak na chwile obecną było to najlepsze rozwiązanie.
Ruszyli jaskinią, z której niespodziewanie pojawił się Twardy i ścigający go olbrzymi pająk. Jama była wąska i ciasna. Na szczęście ci wyżsi z grupy nie musieli się pochylać, albowiem strop znajdował się dobre kilka metrów nad ich głowami. Prawdopodobnie to pod samym sklepieniem jamy wędrował ogromny pająk, gdyż idąc po podłożu nie miałby zbyt wiele miejsca dla siebie. Głęboka ciemność nie napawała optymizmem, jednak do tego już zdążyli się przyzwyczaić. Obawiali się walki. Marsz gęsiego skutecznie osłabiał ich ofensywne manewry podczas ewentualnej potyczki. Na samym przedzie bezapelacyjnie parł Thrunmir. Robił stosunkowo mało hałasu a i do walki był pierwszy, to też nikt nawet nie miał zamiaru się kłócić kto miast rudowłosego zabójcy powinien iść na szpicy grupy.

Droga na szczęście nie ciągła się jak wcześniej. Ten korytarz na całe szczęście był znacznie krótszy, niż tamten, po którym wędrówka mężczyzn zaprowadziła ich do znaku z alarmem. Gynter milczał. Szedł w środku grupy, aby każdy miał na niego oko. Nie upominał się o swoją szablę, choć zerkał na nią co chwila, z zwyczajnej troski o rodową broń.
Po godzinie dość wolnego marszu wąski korytarz przerodził się w sporą jamę. Najprawdopodobniej było to niegdyś mieszkalne osiedle krasnoludów. Masa domów wykutych w litej skale poświadczała iż krasnoludzcy budowniczowie byli uparci i konsekwentni. Choć 'budowa' jednego takiego domu musiała trwać dość długo, to jednak dawała bezpieczne schronienie nad głową. Jaskinia była tak wielka, że kompani w mroku nie mogli dostrzec jej krańca i udało im się tylko zobaczyć jedną część dawnego osiedla mieszkalnego.

Na środku ów jaskini znajdowało się niewielkie jezioro, z na pozór czystą wodą, która dostawała się tutaj przez różne szczeliny w skałach. W ten sposób woda filtrowała się i była czysta. Grupa parła do przodu. Trudno było dostrzec cokolwiek wartościowego, a przeszukiwanie każdego domu mogłoby potrwać tygodniami.
-Czujecie ten smród?...- syknął Gynter, nie chcąc by jego donośny głos rozszedł się echem po jaskini. Każdy poczuł zapach śmierci i trupów. Tuż za jednym z licznych, kamiennych domów znajdowało się niewielkie pobojowisko. O dziwo, ofiarami rzezi nie byli ludzie czy krasnoludy, a właśnie orkowie. Zamordowani przynajmniej dwa tygodnie temu mieli na sobie liczne rany, bełtów, oraz broni robionej na szybko, buławy z gwoździami, czy zwykłych dzid.

Po przeciwniku i kacie zielonoskórych nie było żadnego śladu. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Trudno było na szybko coś znaleźć, a smród zniechęcał jeszcze bardziej, do przeszukiwania okolicy. Zresztą, co orkowie mogli mieć cennego przy sobie? Twardy dobrze wiedział. Wszak sam osobiście sięgnął po sztylet z gromnilu wbity w czaszkę, kilka godzin wcześniej.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline