Irg przesunął się o krok w lewo, i spojrzał na równinę przed nim. Droga wiodła prosto, wzdłuż niskiej, zielonej trawy, po czym zakręcała lekkim łukiem w prawo. Nic nie wskazywało na to, że może czyhać tam jakieś zagrożenie
-Na pewno nie da rady przejść?- zapytał Irg nie spuszczając wzroku z dróżki przed nim.
-Jesteśmy zdrowi jak ryby...- dodał, zerkając na rycerza. Ten po chwili stał tuż przed nim, zasłaniając widok.
-Nie ma mowy!- odpowiedział hardo. Irg uznał, że nie ma co wszczynać jakichś przepychanek
-Skoro taka twa wola...- ukłonił się teatralnie przed rycerzem, po czym odwrócił się i udał się wraz z Cassandrą w drogę powrotną.
Po prawie godzinie doszli do skrzyżowania, przy którym widniała tabliczka z napisem „Strath”, Irg i Cassandra udali się zgodnie z kierunkiem, który wskazywała.
Pod wieczór zobaczyli miasto.
Było ogromne, czymś co od razu rzucało się w oczy były wieże. Górowały one nad resztą miasta, były wysokie i bardzo wąskie. Irg był pewien, że gdyby rzucił kamieniem w którąś z nich, ta rozpadła by się w mgnieniu oka. Wieże były porozsiewane po całym mieście, a największa z nich znajdowała się w samym centrum. Na ich szczytach znajdowały się fioletowe kryształy, a dodatkowo wokół wieży centralnej krążyło jeszcze kilka z nich. Cassandra obserwowała tą architekturę z wielką fascynacją, Irgowi natomiast zupełnie się ona nie podobała. Dla niego, jako dla krasnoluda, kształt nie miał największego znaczenia. Najważniejsza była funkcjonalność i odporność. Podczas oblężenia te wieże zawaliłyby się w pierwszej kolejności, więc dla Irga były bezużyteczne.
Gdy zbliżyli się jeszcze bardziej zauważyli dużą tablicę obok drogi z napisem „Witaj w Strath- Mieście Wież”. Irg tylko przewrócił oczyma, ale powstrzymał się od komentarza, ponieważ widział, że Cassandra jest widocznie zafascynowana miastem.
-Słyszałam o tym mieście!- mówiła z przejęciem
-Jest jedną z głównych siedzib magów w całym królestwie! Ponoć podziemna biblioteka jest kilkakrotnie większa od miasta!- ta uwaga akurat zaciekawiła Irga
-To mam pomysł. Ponieważ i tak musimy tu trochę przesiedzieć. Może byś czegoś poszukała w księgach o Koronie Władzy?- zaproponował
-Oczywiście! Przetrząsnę całą bibliotekę!- wykrzyknęła kobieta. Irg zadowolony, że będzie miał wolne już zastanawiał się jakich to trunków będzie kosztować w miejscowej karczmie.
Przy bramie wejściowej stał rosły rycerz. Zatrzymywał on podróżnych, przeszukiwał i zaznajamiał z zasadami panującymi w mieście, oraz z karami za nie przestrzeganie tych właśnie zasad. Nie ominęło to również Irga i Cassandry. Po paru „uprzejmościach” wymienionych przez rycerza oraz Irga, zostali przepuszczeni i mogli wejść do miasta.
Droga na rynek zajęła im jakieś 30 minut, zdążyło się już zupełnie ściemnić gdy stanęli u stóp centralnej wieży. Kryształy dawały mocne światło, oświetlające wieżę i rynek. Dopiero teraz mogli ocenić prawdziwe gabaryty tych budowli. Były naprawdę potężne, nawet Irg musiał przyznać się do błędu widząc rozmiar i rodzaj kamienia, z jakich je zbudowano.
Zaczęli się rozglądać za jakąś karczmą, nie szukali długo. Po prawej stał okazały budynek, z wielkim szyldem na którym widniał kufel pełen piwa. Irg wykupił dwa pokoje, degustację alkoholi postanowił przełożyć na jutro.
-To ja od jutra rana zajmę się biblioteką- zapewniła Cassandra
-Jesteś pewna, że cię wpuszczą?- zapytał krasnolud
-Spokojnie, mam tu pewne znajomości.- odpowiedziała kobieta i uśmiechnęła się znacząco, po czym odeszła do swojego pokoju.
Irg został jeszcze chwilę aby poobserwować ludzi w karczmie. Było tu trochę inaczej niż w zwykłych karczmach. Oprócz typowych obdartusów i opijusów, było tu wielu ludzi w szatach, najprawdopodobniej magów.
W końcu i jego dopadło zmęczenie i postanowił iść spać. Miał zamiar pozostać w tym mieście dzień, czy dwa. Możliwe, że Cassandra znajdzie coś o Koronie, choć za bardzo nie był o tym przekonany. Poza piciem, Irg uznał że warto by było w karczmie wypytać o tę zarazę i ewentualnie jakąś inna trasę na Przesmyk Wiatru.