Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2011, 20:03   #61
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Późne Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Sevryk zdawał się nie zdawać do końca sprawy co właśnie zaszło. Sairus nie mógł wejść na ścieżkę, ale on traktował to jako iluzję. Nadia wyglądała jednak na zaniepokojoną.

-Jesteś pewien?- spytała z niedowierzaniem, ale nie śmiała zaprzeczać bo nie znała się na magii.

-Może zawołam Sybillę?- dodała.

Tymczasem sfinks zaczął krążyć wokół Sairusa, przyglądając mu się. Niedźwiedź cicho warczał ale nie ważył się podejść. Widać darzył sfinksa albo wielkim szacunkiem albo strachem. Łotrzyk nie słyszał co mówią ci którzy stoją na ścieżce.

-Może dobijemy interesu? Co ty na to człowieku? Zawrzemy pakt, umowę. Wiem wiele, znam słowa które mają moc, znam sekrety które są poza zasięgiem większości śmiertelników.- odezwał się w końcu po raz kolejny.

Spojrzał łotrzykowi prosto w oczy co sprawiło że ten poczuł się niezbyt przyjemnie, jakby sfinks nagle poznał wszystkie sekrety, które chował głęboko w sobie, niektóre nawet przed sobą samym. Sfinks wiedział rzeczywiście dużo, więcej niż Sairus zapewne by chciał.

-Sprawa jest dość prosta –po chwili dodał, krążąc dookoła łotrzyka. Nadia i Sevryk wszystko słyszeli, dla nich sfinks znikał gdy powinien być na ścieżce i pojawiał po chwili z drugiej strony. Cały czas jednak jego głos unosił się w powietrzu.

-Jedno pytanie za jedną przysługę. W zależności od pytania przysługa może być poważniejsza… hmmm… - zaczął się zastanawiać - Możemy uczynić z tego grę, dawno nie miałem okazji… za każdym razem będziesz mógł odpowiedzieć na zagadkę aby uniknąć wykonania przysługi. Co ty na to?- spytał ponownie sfinks.

-Idę po Sybillę- tym razem to nie było pytanie, Nadia ruszyła w stronę drzwi i zniknęła w nich. Ani sfinks ani łotrzyk nie zareagowali w żaden sposób na jej słowa.


~*~


Późne Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Kiedy Ricry i Constantino zeszli ze ścieżki ta natychmiast zniknęła. Nie mieli jednak innego wyboru niż udać się do wieży, oprócz powrotu do miasta. Śnieg powoli sypał z matowo-szarego nieba, nie był zbyt uciążliwy, ale obniżał znacząco widoczność. Drzewa uginały się pod białym puchem, a pomiędzy nimi słuchać było jakieś szmery. Ktoś ich obserwował.

Para zaczęła się rozglądać, ale nic nie zobaczyła. Powoli przedzierali się przez śnieg do wieży, zerkając na boki, ostrożnie stawiając stopy. Jednak szmery trzymały cały czas dystans, czekały…


Drzwi do wieży zdobił jakiś dziwny znak, lśniąca runa.


-Nie znam tego symbolu…- ciszę przerwał Constantino. Zbliżył się nieco i runa nieco straciła blask. Głuchy trzask wypełnił las, jakby mechanizm się jakiś uruchamiał. Drzwi się otworzyły.

Wieża wypełniona była najróżniejszymi przedmiotami. Była tam potężna maszyna parowa z trzema kryształami unoszącymi się na w czymś co przypominało spory słój. Były tam stoły alchemiczne, jakieś laski i w kącie spory okrąg z taką samą, tylko większą, runą na środku.

Dźwięk skrzydeł wypełnił wieżę, z sufity zaczęły spadać czarne pióra, zanim jednak spadły na ziemię, jeszcze w powietrzu, spalały się w błękitnych płomieniach. Nagle zza sufitu pojawił się wielki czarny kruk. Pikował prosto w stronę okręgu, ani na chwilę nie tracąc szybkości i gdy już był w przy ziemi… nadal pędził w stronę okręgu. Czarne pióra wypełniły wieżę natychmiast spalając się, kruk leżał martwy, zmiażdżony siłą uderzenia, na okręgu. Z ciemności pojawił się czarny pies, doberman, o trzech głowach. Dwie po bokach zaczęły pożywiać się ciałem kruka. Środkowa przemówiła.

-Dawno tu nikogo nie było.. widać nie opuścili to miejsce. Wielka szkoda…. - odparł jakby w zamyśleniu. Głos miał chropowaty, ale jednocześnie coś sprawiało że pierwsze wasze skojarzenie było z mniej lub bardziej anonimowym szlachcicem na jakimś sejmiku.

-Wybaczcie temu staremu głupcowi sentymentalizm… jestem Naberius, zwany Szczerzącym się Psem. Pełnię tutaj rolę kogoś w rodzaju nauczyciela, czy inaczej instrukcji obsługi…- rozejrzał się wokół. Środkowa głowa zaczęła jeść, ta z prawej teraz mówiła. Głos miała taki sam jak poprzednio.

-Magia zdaje się wyczerpywać… jeśli macie pytania to szybko je zadawajcie. Za 5 minut zniknę… chyba że któryś z was mnie przyzwie.- dodał szczerząc ostre, pełne resztek z kruka zęby.
 
Qumi jest offline