Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2011, 14:41   #17
ZelieL
 
Reputacja: 1 ZelieL nie jest za bardzo znany
Wszystko szło tak jak zaplanował, dobył miecza i wykonał ukośne cięcie. Głowa poleciała ciało zaczęło się motać w objęciach śmierci wzniecając tumany kurzu pośmiertną serią z kałacha. Wszystko co działo się później było przepełnione zbyt wysokim poziomem adrenaliny we krwi. Czarnowłosy rzucił się przed siebie, chwycił noże kuchenne, które specjalnie ułożył w tamtym miejscu i skierował się w stronę najbliższego korytarza. W trakcie znikania w ciemnym zaułku rzucił za siebie nóż, który o dziwo przebił się przez kamizelkę. *o jasna cholera, mam dzisiaj jedno szczęście w nieszczęściu za drugim* pomyślał po usłyszeniu słów przeciwnika, który został ugodzony nożem, nożem jasna cholera?! Sam nie mógł uwierzyć, że mu się udało. Pozostały mu 3 noże, Katana, skrzypce, bandaże, zapalniczka i jakieś proszki na ból głowy. McGuyver z niego nie był więc postanowił, że zaryzykuje. Rzucił pozostałe 3 noże w stronę rannego, miał nadzieje, że dzięki kurzowi przeciwnik nie zauważy lecących ostrzy i zostanie ugodzony chociaż jednym z nich tak żeby zmusiło go to wystrzelenia kolejnej serii po ścianach, tak żeby wznieciło to kolejne tumany kurzu i dało mu choć kilkanaście sekund więcej na ucieczkę. Miał coraz mniej czasu, a przeciwnicy się mnożyli. Mnożyli jak pierdoleni Żydzi. Po rzutach nożami automatycznie wystrzelił przed siebie, biegnąc w stronę końca korytarza myślał tylko o jednym. Wywarzyć ostatnie drzwi i się tam zaczaić. Jak uda mu się chociaż jednego więcej ubić to będzie dobrze. I chociaż taka gimnastyka nie służyła ranie na jego plecach to nie miał wyboru. Jeszcze w trakcie biegu próbował zdjąć płaszcz, który po wyłamaniu drzwi miał robić za zmyłkę. Jak tylko usłyszy przeciwników blisko drzwi które wywarzył płaszcz pofrunąć miał w na przeciwną stronę pomieszczenia aby ich zmylić dając mu kilka cennych sekund na dobycie miecza ukryciu się w cieniu pomieszczenia tak aby może jakimś cudem uniknąć serii z karabinów, tak aby w jakiś sposób zaskoczyć chociaż jednego przeciwnika poderżnąć mu gardło, wykorzystać go jako tarcze i może w jakiś sposób użyć jego broni na przeciwnikach. Plan godzien szaleńca, ale kimże w tej chwili mógł być Alex? Rzucił się na komando uzbrojone po zęby. Już to, że zabił jednego i zranił drugiego było cudem. Co prawda w Japonii musiał się rozprawiać z gorszymi śmieciami, ale tam miał chociaż czym walczyć, a tu nie bardzo. Miał nadzieje, że chociaż część z przeciwnikiem jako tarczą wypali.
 
ZelieL jest offline