Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2011, 17:10   #41
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Część 1

Kierownica w dłoniach, pupa na udach Douglasa. Jego policzek przy jej policzku i pojazd ruszający do przodu. I droga przed Vicky!


Trudno powiedzieć co dla panny von Strom było rozkoszniejsze, władza nad pojazdem czy też nad mężczyzną obejmującym ją w pasie.
Vicky przygryzła ząbkami dolną wargę i prowadziła pojazd w skupieniu przez dwie no może trzy-cztery minuty. Jednak po tym czasie odwróciła wzrok od drogi i zerknęła na Douglasa, którego policzek ocierał się o jej policzek.
- Kłujesz... - rzekła mu z uśmiechem.
-Kusisz.-odpowiedział Douglas całując kącik ust dziewczyny i pilnując by nie taranowała kolejnych drzew na drodze.- Zdecyduj się dzikusko, czego pragniesz bardziej prowadzenia pojazdów czy moich pieszczot.
- Kiedy to ty przytulasz się do mojego policzka i kłujesz... go... - podniosła obie dłonie do jego brody i przesunęła palcami aby pokazać mu, o które miejsca na jego twarzy jej chodzi - Wczoraj nie kułeś...
-Nie miałem czasu się ogolić.- jedna dłoń Douglasa nadal kierowała pojazdem, druga natomiast nieobyczajnie zacisnęła się na dekolcie dziewczyny, masując delikatnie jej pierś.
- Ale...kłujesz... - mruknęła dziewczyna i zmarszczyła czoło nad czymś się intensywnie zastanawiając. Poderwała się gwałtownie z jego kolan wykrzykując przy tym: - Zaraz wracam! Poczekaj! - pędem opuściła sterówkę.
-Szalona dziewczyna.-mruknął Maverick przejmując sterowanie pojazdem.
Wróciła po paru minutach dzierżąc w dłoniach...


I siadając ponownie na kolanach Douglasa powiedziała uśmiechając się do niego.
- To ty sobie nie przerywaj prowadzenia automobilu... a ja cię w tym czasie ogolę, aby nie marnować już więcej czasu i abyś nie kłuł. - wzięła pędzelek i rozsmarowała mydło potwarzy mężczyzny a potem dziarsko brzytwę w dłoń.
Douglas zatrzymał pojazd i spojrzał na Vicky.-Goliłaś już kogoś?
- Yhm... chciałam kiedyś ogolić sobie piersi, ale tatko mnie przekupił Bellą i nie ogoliłam. Ale nogi sobie golę sam zobacz. - rzekła podkasując spódnicę, odchylając się do tyłu tak, aby unieść ją pod sam nos Douglasa. - Widzisz jakie gładkie?
-Muszę się upewnić.- palce Douglasa zaczęły wędrować po nodze dziewczyny, muskał nimi najpierw skórę łydki, potem uda. Coś mu długo schodziło to badanie palcami uda Vicky.
- Sam widzisz. Ja nie kłuję. Teraz czas na ciebie. - rzekła pouczającym tonem dziewczyna i usiadła mu na kolanach tak, że objęła go udami a sama była zwrócona do niego przodem. Ponownie umoczyła pędzelek w miseczce z wodą, przesunęła nim po mydle i zaczęła mydlić mu policzki, które miała zamiar golić.
-No, ty nie kłujesz... Ty kusisz.- mruczał Douglas wędrując dłońmi po udach angielki i zapuszczając się palcami głęboko pod suknię.
Ręka Vicky wędrująca z brzytwą tuż przed jego oczami zadrżała pod wpływem pieszczoty jaką obdarzyły ją palce mężczyzny. - Nie bój się będę ostrożna... - zapewniła dziewczyna lekko zdyszanym głosem.
-Zanim zaczniesz mnie golić, może byś się przyznała, do tego że wrażliwa na pieszczoty jesteś.-droczył się z nią Douglas wędrując dłońmi wyżej, muskając ją palcami w okolicy koronkowych majteczek i po pupie.
- Sam się o tym przekonasz.... -odparła mu z przekorą Vicky i przesunęła brzytwą po policzku kierując ostrze w stronę szyi.
-Kochana z ciebie dziewuszka, choć... dzika.-mruknął Douglas nieruchomiejąc, także pod spódnicą dziewczyny.
- Yhm... - mruknęła mu na to Vicky i odchyliła się do tyłu aby wytrzeć brzytwę w płótno, które ze sobą przyniosła z łazienki. Potem ponownie przytuliła się do jego piersi i kolejny raz przejechała nią po policzku mężczyzny. I tak raz koło razu przesuwała odsłaniając jego ogolony policzek. - Jeden już... teraz drugi. - rzekła łapiąc go palcami za nos i odwracając mu głowę tak aby lepiej widzieć drugi policzek, który zamierzała golić. Douglas posłusznie dawał się golić, starając się nie rozpraszać dziewczęcia. Wszak miała brzytwę.
- Lubisz jak cię ktoś goli? -spytała Vicky z uwagą obserwując ruch brzytwy na jego twarzy i znów przygryzając wargę ząbkami w skupieniu.
-Lubię, jak mi siedzisz na kolanach i jak cię mogę dotykać, całować, pieścić. No i lubię jak się uśmiecham panno von Strom.-odparł szczerze Douglas.
- Auć! Auć! Auć! Po coś poruszył brodą? Zacięłam Cię! - wykrzyknęła zdenerwowana dziewczyna pospiesznie przytykając do jego policzka mokre płótno, aby zatamować krwawienie. - Może Ci jakąś żyłę uszkodziła? Boooooooli? - spytała zerkając na niego czy nie blednie.
-Bez przesady... tylko trochę boli.- mruknął Douglas, oplatając dłońmi pod suknią pośladki Vicky i pytając.-I jak mi wynagrodzisz fakt, że mnie zraniłaś?
- Czemu mam wynagradzać, jak to twoja wina? Ja bym nie zacięła jakbyś nie poruszył brodą.- odrzekła mu na to dziewczyna odsuwając płótno od twarzy aby zerknąć czy przestał krwawić.
-W takim razie...sam ...wezmę sobie zadośćuczynienie.-twarz Douglasa przysunęła się do twarzy Vicky, usta pochwyciły czubek jej nosa, a dłonie nadal harcujące pod suknią, masowały jej uda. Szepnął żartobliwie całując ją po nosku, a potem po podbródku.-Jesteś w mojej mocy panienko.
Na szczęście krwawienie na policzku było powierzchowne.
Vicky roześmiała się na to stwierdzenie i uspokojona tym, że zacięcie było niewielkie i przestało krwawić, cmoknęła go w usta i oświadczyła: - Maaaaaaaaaaam... brzytwę i nie zawaham się jej użyć.
-To użyj jej do rozpięcia sobie koszuli.- odparł Douglas wędrując dłonią po koronce jej bielizny.-Nosisz mój prezent dzikusko?
- Ooooooooo... o tym nie pomyślałam... - mruknęła w odpowiedzi Vicki i przesunęła brzytwą po koszuli Douglasa odcinając przy tym po kolei guzik po guziku. - Myślisz, że pierś też powinnam ci ogolić? - spytała wplatając palce we włoski na piersi mężczyzny.
-Myślę dzikusko, że powinnaś mnie pocałować.- odparł Douglas wyciągając dłonie spod sukni i w odwecie rozpinając jej koszulę.
- Zapewne masz rację. - rzekła z przekornym błyskiem w oku i przytuliła usta do jego piersi głośno go cmokając. - Pocałowałam!
-To teraz moja kolej.- delikatnie pchnąwszy Vicky, do tyłu, Douglas spowodował, że dziewczyna plecami opierała się o kierownicę. A on sam nachylił się nad jej piersiami i zaczął lubieżnie całować i pieścić językiem, to co wystawało ponad bieliznę panny von Strom.
Vicky wygięła się prowokująco w kierunku pieszczących ją ust mężczyzny, dłońmi chciała przesunąć po jego barkach, zapominając przy tym że nadal dzierży brzytwę, na szczęście przecinając nią koszulę mężczyzny tylko lekko drasnęła go w ramie... lekko lecz, boleśnie.
-Uważaj z tą brzytewką dzikusko.- zareagował Douglas, nie tak nerwowo jak powinien. Przerwał jednak całowanie mówiąc.-Wiesz... jesteś takim słodkim smakołykiem, że chciałoby się ciebie lizać i kąsać...cały czas.
-Lepiej mnie nie dotykaj. Skończę w spokoju golenie i ci gardła niechcący przy tym nie podetnę. - westchnęła zrezygnowana dziewczyna zerkając na powiększającą się plamę krwi na jego rękawie. - Siądź grzecznie - dodała pochylając się nad rozcięciem, aby sprawdzić czy ta rana również jest niegroźna jak ta na policzku.
-No nie wiem... może ja wolę cię tu pozbawić odzieży.- zamyślił się Douglas z żartobliwym uśmieszkiem na twarzy.-Gdy jesteś golutka, tak uroczo się rumienisz.
- Ale jak będę golutka... to mi z zimna strasznie rączki zaczną drżeć. -odrzekła my Vicky i uniosła ponownie brzytwę przed jego oczy demonstrując mu naocznie jak będą drżały.
-Już ja cię rozgrzeję, moja dzikusko.-jakoś Douglas tym się nie przejął.
- A wiesz... jak mnie rozgrzejesz to w spoconej dłoni, brzytwa może zacząć się ślizgać. -odrzekła mu na to rezolutnie Vicky i cmoknęła go przy tym w usta.
-Zabiorę ci tę brzytwę, porwę do pokoju i uczynię moją... przytulanką.odparł Maverick żartobliwie. Po czym spytał.- A w którym pokoju zamierzasz spędzić dziś noc?
- W tym właściwym...- odrzekła mu na to przesuwając w skupieniu powoli brzytwą po jego twarzy aby dokończyć golenie i aby przy tym nie stracił jednak za dużo krwi. - A czemu pytasz? Czyżbyś planował sobie inną przytulankę na moje miejsce przygruchać. -spytała zatrzymując naglę brzytwę przyciśniętą do jego szyi i patrząc mu z uwagą w oczy.
-A co.. chcesz być moją przytulanką? Czy z twych słów wynika, że ten właściwy pokój, to będzie mój pokój?- spytał z uśmiechem Maverick patrząc Victorii w oczy.-A może masz kaprys bym cię umył jak wczoraj?-przesunął palcem po obrzeżu stanika dziewczyny.-Takiego skarbu, jak ty... nie wypuszcza się tak łatwo z łapek.
A i Douglas nie chciał przeżyć kolejnej sceny zazdrości.
- Tak...tak... zapewne każdemu zerwanemu przez siebie kwiatuszkowi to mówisz. -odrzekła mu na to Vicky ponownie biorąc się za golenie. Maverick nie odpowiedział, czekając cierpliwie aż dziewczyna skończy. Dopiero, gdy golenie się zakończyło, a brzytwa była z dala od jego ciała, rzekł.-Mam cię o rękę poprosić? Czy to przerwie wypominanie mi moich kochanek?
Vicky podniosła się z jego kolan i nalała na dłoni płynu po goleniu i tak obficie skropionymi dłońmi przesunęła po jego twarzy nie zważając na jego syki kiedy płyn wżarł się w zacięty policzek. Mruknęła przy tym z wyraźną obrazą w głosie: - Nie chcę mieć męża takiego... jak matkę. Już ona i jej kochankowie mi wystarczą. - i odwróciła się aby wyjść ze sterówki.
A Douglas ruszył za nią i złapawszy ją o tyłu w pasie przycisnął do siebie. Wargami zaczął całować szyję i policzki.-No i co ja mam z tobą zrobić, dzikusko. I tak ci źle. I tak ci niedobrze.
- To nie ja poleciałam z pierwszym uśmiechającym się do mnie młodzieńcem, pokazywać mu... ekhem... automobil. - rzekła wzruszając ramionami przy tym.
-Ale to ty udajesz, że ci na mnie nie zależy.-mruknął Douglas pomiędzy namiętnymi pocałunkami składanymi na jej szyi i niemniej energicznym wsuwaniem dłoni pod jej spódnicę i pieszczenie palcami jej uda.
- Kiedy mi zależy...- wyszeptała -... abyś mnie dowiózł do Londynu tak jak obiecałeś. - dodała pospiesznie.
-Tylko do Londynu. A potem mnie... porzucisz?- mruczał Douglas dociskając drapieżnie do siebie angielkę i muskając dłońmi jej majteczki, by potem bezwstydnie zsunąć je na jej uda, korzystając z tego, że sukienka ukrywała ten bezwstydny akt. Ustami pieścił szyję i uszko Vicky.-A mnie zależy na tym byś... się uśmiechała, byś się do mnie tuliła. Byś miała te iskierki w oczach.
Odwróciła się w jego ramionach, przytuliła mocno do niego i unosząc się na palcach pocałowała namiętnie, a odrywając usta od ust mężczyzny wyszeptała: -Może i jestem młoda, nie doświadczona i... ale nie jestem głupiutka Doug... teraz ci zależy, a może teraz ci się tak po prostu wydaje - i przesunęła dłonią po jego policzku smutno się uśmiechając. - Wiem... jak to jest jak... starają się o ciebie, bo jesteś posagiem. Wiem jak to jest jak proszą cię o rękę, nie czu... - zamilkła i oparła czoło o jego pierś.
Tymczasem majtki dziewczyny, opadły na kostki, a dłoń Douga znalazła się na gołej pupie. Którą powoli, acz stanowczo masował. Drugą dłonią przyciskając dziewczynę do siebie. Westchnął cicho.-Co ja z tobą mam dzikusko. Ciągle muszę cię pocieszać.
- Nie ciągle... od czasu do czasu zaspokajasz swoją.. chuć - odrzekła mu na to Vicky przypominając sobie jak Marta określała takie zapędy mężczyzn.
-Tylko swoją? A tobie to przypadkiem się nie podobało? - zaśmiał się Douglas, dając delikatnego klapsa w goły pośladek dziewczyny.
- To nie ja ciebie pozbawiam ciągle bielizny i nie ja ciebie... dotykam w czułym miejscu - jej dłonie zaprzeczyły temu wsuwając się pod spodnie mężczyzny i obejmując jego dowód na to, że jej pragnie. Zacisnęła na nim swoje palce i przesunęła nimi powoli zerkając jak na to zareaguje.
Vicky...- jęknął cicho Douglas, drżąc pod jej dotykiem.-Bo stracę panowanie... trzymaj paluszki w innym miejscu.
- Jak ty... zabierzesz swoje. - odszepnęła mu na to dziewczyna przesuwając ponownie zaciśniętą dłonią po nim. I z ciekawością zataczając kółko opuszkiem palca na samym szczycie.
-Problem w tym, że... to co robisz, jest bardzo przyjemne. A to co ja... tylko przyjemne.- wydyszał mężczyzna. Po czym spytał.-Chyba nie chcesz bym zaspokoił teraz tobą, mej chuci?
- Sam mówiłeś, że nie możemy marnować czasu. - odrzekła Vicky tym razem przesuwając swoje dłonie w dół i dodała - Skąd wiesz, że to co robisz jest tylko przyjemne, a nie bardzo przyjemne?
-Tu mnie masz.-uśmiechnął się Douglas, masując dłonią pośladek dziewczyny i cmoknąwszy ją w czoło dodał.-Niemniej, nie tylko mam na ciebie ochotę. Ja cię bardzo lubię dzikusko. Zwłaszcza gdy się uśmiechasz.
- Tak jak Bellę...? Czy tak jak kwiatuszki na pikniku? - spytała próbując zachować powagę i nie przerywając wędrówki swoich dłoni po nim.
-Nie. Znacznie bardziej.-odparł Douglas całując drapieżnie jej usta i szyję, drżąc z pożądania, które w nim perfidnie budziła.
Odwzajemniała pocałunki i próbując uspokoić przyspieszony oddech spytała: - Skąd wiesz, że bardziej i jak to bardziej się objawia? - i czując jak drży w jej dłoniach zaczęła z jeszcze większym zaangażowaniem go pieścić. Jej oczy zabłyszczały, jak sobie uświadomiła, iż to jej dotyk sprawia, że stojący przed nią mężczyzna jest taki... rozpalonym drżący i zarazem twardy jak skała. I że nie tylko on potrafi sprawić, że jej oddech przyspiesza, że jej ciało drży i płonie, ale jej dotyk na nim również.
-Vicky... nie potrafię myśleć, gdy tak...- odparł Douglas wędrując ustami po jej szyi, a dłońmi próbując dobrać się do zapięcia sukni Victorii. Dziewczyna miała wrażenie, że paluszkami przesuwającymi się po wystającej części ciała zawładnęła pożądaniem Douglasa.
- Czy to jest tak samo przyjemne dla ciebie jak i dla mnie? wyszeptała dziewczyna z zaciekawieniem słyszalnym w głosie i ponownie przesunęła palcami w górę tym razem dotykając go lekkimi muśnięciami opuszków palców i uśmiechając się przy tym z zaciekawieniem obserwując twarz Douglasa.
-Wiesz... to nie czas i miejsce...na takie badania.- jęknął cicho Douglas poddając się dotykowi i niewoli jej palców.-Ale... tak.
Mężczyzna przymknął oczy zapominając na moment pozbawieniu dziewczyny kolejnej części garderoby. Oddychał szybko i nerwowo, lekko się tuląc do Vicky..
- Yhm... mówisz, że nie czas? - wyszeptała mu Vicky w ucho delikatnie muskając je swoim oddechem i ponownie przesuwając palcami w dół a następnie zaciskając je na nim w górę, zatoczyła kolejne kółeczko na jego szczycie i... wysunęła pospiesznie ręce spod spodni i zwiała przez drzwi sterówki śmiejąc się na głos. Nie poszło to zgrabnie, bo zaplątawszy się we własne majtki, potknęła się wystawiając swoje uroki w kierunku zaskoczonego mężczyzny. Ale podciągnąwszy garderobę uciekła niczym łania. Miała tyle nowości do przemyślenia, do zbadania, do poznania...
Zaś Douglas jej nie gonił. Uśmiechnął się i zasiadł za sterem pojazdu. Cieszył się, za każdym razem, gdy widział dobry humor u tej dziewczyny.
 

Ostatnio edytowane przez abishai : 27-04-2011 o 13:18. Powód: kwestia kłucia:P
abishai jest offline