Kierownica w dłoniach, pupa na udach Douglasa. Jego policzek przy jej policzku i pojazd ruszający do przodu. I droga przed Vicky!
Trudno powiedzieć co dla panny von Strom było rozkoszniejsze, władza nad pojazdem czy też nad mężczyzną obejmującym ją w pasie.
Vicky przygryzła ząbkami dolną wargę i prowadziła pojazd w skupieniu przez dwie no może trzy-cztery minuty. Jednak po tym czasie odwróciła wzrok od drogi i zerknęła na Douglasa, którego policzek ocierał się o jej policzek.
- Kłujesz... - rzekła mu z uśmiechem.
-Kusisz.-odpowiedział Douglas całując kącik ust dziewczyny i pilnując by nie taranowała kolejnych drzew na drodze.-
Zdecyduj się dzikusko, czego pragniesz bardziej prowadzenia pojazdów czy moich pieszczot. - Kiedy to ty przytulasz się do mojego policzka i kłujesz... go... - podniosła obie dłonie do jego brody i przesunęła palcami aby pokazać mu, o które miejsca na jego twarzy jej chodzi -
Wczoraj nie kułeś... -Nie miałem czasu się ogolić.- jedna dłoń Douglasa nadal kierowała pojazdem, druga natomiast nieobyczajnie zacisnęła się na dekolcie dziewczyny, masując delikatnie jej pierś.
- Ale...kłujesz... - mruknęła dziewczyna i zmarszczyła czoło nad czymś się intensywnie zastanawiając. Poderwała się gwałtownie z jego kolan wykrzykując przy tym:
- Zaraz wracam! Poczekaj! - pędem opuściła sterówkę.
-Szalona dziewczyna.-mruknął Maverick przejmując sterowanie pojazdem.
Wróciła po paru minutach dzierżąc w dłoniach...
I siadając ponownie na kolanach Douglasa powiedziała uśmiechając się do niego.
- To ty sobie nie przerywaj prowadzenia automobilu... a ja cię w tym czasie ogolę, aby nie marnować już więcej czasu i abyś nie kłuł. - wzięła pędzelek i rozsmarowała mydło potwarzy mężczyzny a potem dziarsko brzytwę w dłoń.
Douglas zatrzymał pojazd i spojrzał na Vicky.-
Goliłaś już kogoś? - Yhm... chciałam kiedyś ogolić sobie piersi, ale tatko mnie przekupił Bellą i nie ogoliłam. Ale nogi sobie golę sam zobacz. - rzekła podkasując spódnicę, odchylając się do tyłu tak, aby unieść ją pod sam nos Douglasa.
- Widzisz jakie gładkie? -Muszę się upewnić.- palce Douglasa zaczęły wędrować po nodze dziewczyny, muskał nimi najpierw skórę łydki, potem uda. Coś mu długo schodziło to badanie palcami uda Vicky.
- Sam widzisz. Ja nie kłuję. Teraz czas na ciebie. - rzekła pouczającym tonem dziewczyna i usiadła mu na kolanach tak, że objęła go udami a sama była zwrócona do niego przodem. Ponownie umoczyła pędzelek w miseczce z wodą, przesunęła nim po mydle i zaczęła mydlić mu policzki, które miała zamiar golić.
-No, ty nie kłujesz... Ty kusisz.- mruczał Douglas wędrując dłońmi po udach angielki i zapuszczając się palcami głęboko pod suknię.
Ręka Vicky wędrująca z brzytwą tuż przed jego oczami zadrżała pod wpływem pieszczoty jaką obdarzyły ją palce mężczyzny.
- Nie bój się będę ostrożna... - zapewniła dziewczyna lekko zdyszanym głosem.
-Zanim zaczniesz mnie golić, może byś się przyznała, do tego że wrażliwa na pieszczoty jesteś.-droczył się z nią Douglas wędrując dłońmi wyżej, muskając ją palcami w okolicy koronkowych majteczek i po pupie.
- Sam się o tym przekonasz.... -odparła mu z przekorą Vicky i przesunęła brzytwą po policzku kierując ostrze w stronę szyi.
-Kochana z ciebie dziewuszka, choć... dzika.-mruknął Douglas nieruchomiejąc, także pod spódnicą dziewczyny.
- Yhm... - mruknęła mu na to Vicky i odchyliła się do tyłu aby wytrzeć brzytwę w płótno, które ze sobą przyniosła z łazienki. Potem ponownie przytuliła się do jego piersi i kolejny raz przejechała nią po policzku mężczyzny. I tak raz koło razu przesuwała odsłaniając jego ogolony policzek.
- Jeden już... teraz drugi. - rzekła łapiąc go palcami za nos i odwracając mu głowę tak aby lepiej widzieć drugi policzek, który zamierzała golić. Douglas posłusznie dawał się golić, starając się nie rozpraszać dziewczęcia. Wszak miała brzytwę.
- Lubisz jak cię ktoś goli? -spytała Vicky z uwagą obserwując ruch brzytwy na jego twarzy i znów przygryzając wargę ząbkami w skupieniu.
-Lubię, jak mi siedzisz na kolanach i jak cię mogę dotykać, całować, pieścić. No i lubię jak się uśmiecham panno von Strom.-odparł szczerze Douglas.
- Auć! Auć! Auć! Po coś poruszył brodą? Zacięłam Cię! - wykrzyknęła zdenerwowana dziewczyna pospiesznie przytykając do jego policzka mokre płótno, aby zatamować krwawienie.
- Może Ci jakąś żyłę uszkodziła? Boooooooli? - spytała zerkając na niego czy nie blednie.
-Bez przesady... tylko trochę boli.- mruknął Douglas, oplatając dłońmi pod suknią pośladki Vicky i pytając.-
I jak mi wynagrodzisz fakt, że mnie zraniłaś? - Czemu mam wynagradzać, jak to twoja wina? Ja bym nie zacięła jakbyś nie poruszył brodą.- odrzekła mu na to dziewczyna odsuwając płótno od twarzy aby zerknąć czy przestał krwawić.
-W takim razie...sam ...wezmę sobie zadośćuczynienie.-twarz Douglasa przysunęła się do twarzy Vicky, usta pochwyciły czubek jej nosa, a dłonie nadal harcujące pod suknią, masowały jej uda. Szepnął żartobliwie całując ją po nosku, a potem po podbródku.-
Jesteś w mojej mocy panienko.
Na szczęście krwawienie na policzku było powierzchowne.
Vicky roześmiała się na to stwierdzenie i uspokojona tym, że zacięcie było niewielkie i przestało krwawić, cmoknęła go w usta i oświadczyła:
- Maaaaaaaaaaam... brzytwę i nie zawaham się jej użyć. -To użyj jej do rozpięcia sobie koszuli.- odparł Douglas wędrując dłonią po koronce jej bielizny.-
Nosisz mój prezent dzikusko? - Ooooooooo... o tym nie pomyślałam... - mruknęła w odpowiedzi Vicki i przesunęła brzytwą po koszuli Douglasa odcinając przy tym po kolei guzik po guziku.
- Myślisz, że pierś też powinnam ci ogolić? - spytała wplatając palce we włoski na piersi mężczyzny.
-Myślę dzikusko, że powinnaś mnie pocałować.- odparł Douglas wyciągając dłonie spod sukni i w odwecie rozpinając jej koszulę.
- Zapewne masz rację. - rzekła z przekornym błyskiem w oku i przytuliła usta do jego piersi głośno go cmokając.
- Pocałowałam! -To teraz moja kolej.- delikatnie pchnąwszy Vicky, do tyłu, Douglas spowodował, że dziewczyna plecami opierała się o kierownicę. A on sam nachylił się nad jej piersiami i zaczął lubieżnie całować i pieścić językiem, to co wystawało ponad bieliznę panny von Strom.
Vicky wygięła się prowokująco w kierunku pieszczących ją ust mężczyzny, dłońmi chciała przesunąć po jego barkach, zapominając przy tym że nadal dzierży brzytwę, na szczęście przecinając nią koszulę mężczyzny tylko lekko drasnęła go w ramie... lekko lecz, boleśnie.
-Uważaj z tą brzytewką dzikusko.- zareagował Douglas, nie tak nerwowo jak powinien. Przerwał jednak całowanie mówiąc.-
Wiesz... jesteś takim słodkim smakołykiem, że chciałoby się ciebie lizać i kąsać...cały czas. -Lepiej mnie nie dotykaj. Skończę w spokoju golenie i ci gardła niechcący przy tym nie podetnę. - westchnęła zrezygnowana dziewczyna zerkając na powiększającą się plamę krwi na jego rękawie.
- Siądź grzecznie - dodała pochylając się nad rozcięciem, aby sprawdzić czy ta rana również jest niegroźna jak ta na policzku.
-No nie wiem... może ja wolę cię tu pozbawić odzieży.- zamyślił się Douglas z żartobliwym uśmieszkiem na twarzy.-
Gdy jesteś golutka, tak uroczo się rumienisz. - Ale jak będę golutka... to mi z zimna strasznie rączki zaczną drżeć. -odrzekła my Vicky i uniosła ponownie brzytwę przed jego oczy demonstrując mu naocznie jak będą drżały.
-Już ja cię rozgrzeję, moja dzikusko.-jakoś Douglas tym się nie przejął.
- A wiesz... jak mnie rozgrzejesz to w spoconej dłoni, brzytwa może zacząć się ślizgać. -odrzekła mu na to rezolutnie Vicky i cmoknęła go przy tym w usta.
-Zabiorę ci tę brzytwę, porwę do pokoju i uczynię moją... przytulanką.odparł Maverick żartobliwie. Po czym spytał.-
A w którym pokoju zamierzasz spędzić dziś noc? - W tym właściwym...- odrzekła mu na to przesuwając w skupieniu powoli brzytwą po jego twarzy aby dokończyć golenie i aby przy tym nie stracił jednak za dużo krwi.
- A czemu pytasz? Czyżbyś planował sobie inną przytulankę na moje miejsce przygruchać. -spytała zatrzymując naglę brzytwę przyciśniętą do jego szyi i patrząc mu z uwagą w oczy.
-A co.. chcesz być moją przytulanką? Czy z twych słów wynika, że ten właściwy pokój, to będzie mój pokój?- spytał z uśmiechem Maverick patrząc Victorii w oczy.-
A może masz kaprys bym cię umył jak wczoraj?-przesunął palcem po obrzeżu stanika dziewczyny.-
Takiego skarbu, jak ty... nie wypuszcza się tak łatwo z łapek.
A i Douglas nie chciał przeżyć kolejnej sceny zazdrości.
- Tak...tak... zapewne każdemu zerwanemu przez siebie kwiatuszkowi to mówisz. -odrzekła mu na to Vicky ponownie biorąc się za golenie. Maverick nie odpowiedział, czekając cierpliwie aż dziewczyna skończy. Dopiero, gdy golenie się zakończyło, a brzytwa była z dala od jego ciała, rzekł.-
Mam cię o rękę poprosić? Czy to przerwie wypominanie mi moich kochanek?
Vicky podniosła się z jego kolan i nalała na dłoni płynu po goleniu i tak obficie skropionymi dłońmi przesunęła po jego twarzy nie zważając na jego syki kiedy płyn wżarł się w zacięty policzek. Mruknęła przy tym z wyraźną obrazą w głosie:
- Nie chcę mieć męża takiego... jak matkę. Już ona i jej kochankowie mi wystarczą. - i odwróciła się aby wyjść ze sterówki.
A Douglas ruszył za nią i złapawszy ją o tyłu w pasie przycisnął do siebie. Wargami zaczął całować szyję i policzki.-
No i co ja mam z tobą zrobić, dzikusko. I tak ci źle. I tak ci niedobrze. - To nie ja poleciałam z pierwszym uśmiechającym się do mnie młodzieńcem, pokazywać mu... ekhem... automobil. - rzekła wzruszając ramionami przy tym.
-Ale to ty udajesz, że ci na mnie nie zależy.-mruknął Douglas pomiędzy namiętnymi pocałunkami składanymi na jej szyi i niemniej energicznym wsuwaniem dłoni pod jej spódnicę i pieszczenie palcami jej uda.
-
Kiedy mi zależy...- wyszeptała -
... abyś mnie dowiózł do Londynu tak jak obiecałeś. - dodała pospiesznie.
-Tylko do Londynu. A potem mnie... porzucisz?- mruczał Douglas dociskając drapieżnie do siebie angielkę i muskając dłońmi jej majteczki, by potem bezwstydnie zsunąć je na jej uda, korzystając z tego, że sukienka ukrywała ten bezwstydny akt. Ustami pieścił szyję i uszko Vicky.-
A mnie zależy na tym byś... się uśmiechała, byś się do mnie tuliła. Byś miała te iskierki w oczach.
Odwróciła się w jego ramionach, przytuliła mocno do niego i unosząc się na palcach pocałowała namiętnie, a odrywając usta od ust mężczyzny wyszeptała:
-Może i jestem młoda, nie doświadczona i... ale nie jestem głupiutka Doug... teraz ci zależy, a może teraz ci się tak po prostu wydaje - i przesunęła dłonią po jego policzku smutno się uśmiechając. -
Wiem... jak to jest jak... starają się o ciebie, bo jesteś posagiem. Wiem jak to jest jak proszą cię o rękę, nie czu... - zamilkła i oparła czoło o jego pierś.
Tymczasem majtki dziewczyny, opadły na kostki, a dłoń Douga znalazła się na gołej pupie. Którą powoli, acz stanowczo masował. Drugą dłonią przyciskając dziewczynę do siebie. Westchnął cicho.-
Co ja z tobą mam dzikusko. Ciągle muszę cię pocieszać. - Nie ciągle... od czasu do czasu zaspokajasz swoją.. chuć - odrzekła mu na to Vicky przypominając sobie jak Marta określała takie zapędy mężczyzn.
-Tylko swoją? A tobie to przypadkiem się nie podobało? - zaśmiał się Douglas, dając delikatnego klapsa w goły pośladek dziewczyny.
- To nie ja ciebie pozbawiam ciągle bielizny i nie ja ciebie... dotykam w czułym miejscu - jej dłonie zaprzeczyły temu wsuwając się pod spodnie mężczyzny i obejmując jego dowód na to, że jej pragnie. Zacisnęła na nim swoje palce i przesunęła nimi powoli zerkając jak na to zareaguje.
Vicky...- jęknął cicho Douglas, drżąc pod jej dotykiem.-
Bo stracę panowanie... trzymaj paluszki w innym miejscu. - Jak ty... zabierzesz swoje. - odszepnęła mu na to dziewczyna przesuwając ponownie zaciśniętą dłonią po nim. I z ciekawością zataczając kółko opuszkiem palca na samym szczycie.
-Problem w tym, że... to co robisz, jest bardzo przyjemne. A to co ja... tylko przyjemne.- wydyszał mężczyzna. Po czym spytał.-
Chyba nie chcesz bym zaspokoił teraz tobą, mej chuci? - Sam mówiłeś, że nie możemy marnować czasu. - odrzekła Vicky tym razem przesuwając swoje dłonie w dół i dodała
- Skąd wiesz, że to co robisz jest tylko przyjemne, a nie bardzo przyjemne? -Tu mnie masz.-uśmiechnął się Douglas, masując dłonią pośladek dziewczyny i cmoknąwszy ją w czoło dodał.-
Niemniej, nie tylko mam na ciebie ochotę. Ja cię bardzo lubię dzikusko. Zwłaszcza gdy się uśmiechasz. - Tak jak Bellę...? Czy tak jak kwiatuszki na pikniku? - spytała próbując zachować powagę i nie przerywając wędrówki swoich dłoni po nim.
-Nie. Znacznie bardziej.-odparł Douglas całując drapieżnie jej usta i szyję, drżąc z pożądania, które w nim perfidnie budziła.
Odwzajemniała pocałunki i próbując uspokoić przyspieszony oddech spytała:
- Skąd wiesz, że bardziej i jak to bardziej się objawia? - i czując jak drży w jej dłoniach zaczęła z jeszcze większym zaangażowaniem go pieścić. Jej oczy zabłyszczały, jak sobie uświadomiła, iż to jej dotyk sprawia, że stojący przed nią mężczyzna jest taki... rozpalonym drżący i zarazem twardy jak skała. I że nie tylko on potrafi sprawić, że jej oddech przyspiesza, że jej ciało drży i płonie, ale jej dotyk na nim również.
-Vicky... nie potrafię myśleć, gdy tak...- odparł Douglas wędrując ustami po jej szyi, a dłońmi próbując dobrać się do zapięcia sukni Victorii. Dziewczyna miała wrażenie, że paluszkami przesuwającymi się po wystającej części ciała zawładnęła pożądaniem Douglasa.
- Czy to jest tak samo przyjemne dla ciebie jak i dla mnie? wyszeptała dziewczyna z zaciekawieniem słyszalnym w głosie i ponownie przesunęła palcami w górę tym razem dotykając go lekkimi muśnięciami opuszków palców i uśmiechając się przy tym z zaciekawieniem obserwując twarz Douglasa.
-Wiesz... to nie czas i miejsce...na takie badania.- jęknął cicho Douglas poddając się dotykowi i niewoli jej palców.-
Ale... tak.
Mężczyzna przymknął oczy zapominając na moment pozbawieniu dziewczyny kolejnej części garderoby. Oddychał szybko i nerwowo, lekko się tuląc do Vicky..
- Yhm... mówisz, że nie czas? - wyszeptała mu Vicky w ucho delikatnie muskając je swoim oddechem i ponownie przesuwając palcami w dół a następnie zaciskając je na nim w górę, zatoczyła kolejne kółeczko na jego szczycie i... wysunęła pospiesznie ręce spod spodni i zwiała przez drzwi sterówki śmiejąc się na głos. Nie poszło to zgrabnie, bo zaplątawszy się we własne majtki, potknęła się wystawiając swoje uroki w kierunku zaskoczonego mężczyzny. Ale podciągnąwszy garderobę uciekła niczym łania. Miała tyle nowości do przemyślenia, do zbadania, do poznania...
Zaś Douglas jej nie gonił. Uśmiechnął się i zasiadł za sterem pojazdu. Cieszył się, za każdym razem, gdy widział dobry humor u tej dziewczyny.