Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2011, 22:46   #43
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Argena nie miała wątpliwości, że zostali tu sprowadzeni w pewnym konkretnie określonym celu... Pytań było jednak wiele: w jakim celu? "Tu" czyli gdzie? I kto ich sprowadził(?), bo szarego ptaka podejrzewać o to nie mogła, zdaniem Argeny był on tu tylko posłańcem.
Kobiecie najbardziej nie pasował tutaj, sam portal. Nie rozgryzła zasad jego działania, a po tym jak przez niego przeszli, wydawał się być nieaktywny. Jak więc wrócą? Ptak otworzy im drogę??
- Gdzie jesteśmy? Gdzieś nas przeniosło, czy nie? - zapytał Dergo lekko zaniepokojonym głosem - Dokąd teraz? - dodał szybko.
- Jedziemy za tym ptakiem, szybko. Na koń - powiedziała kobieta wsiadając na swego konia - A jesteśmy, z pewnością w innym miejscu.
Młodzieniec i chochliki nie wyrażali sprzeciwu i natychmiast wykonali polecenie swej Pani.
- Skąd wiesz, Moja Pani Argeno? - spytał Dergo.
- Posągi są podobne, ale inne starsze. Drzewa inaczej wyglądają, tego pnia nie było - wskazała na nieomal gnijący, pokryty mchem kawał powalonego drzewa - I na błocie nie ma naszych śladów, które zrobiliśmy idą do portalu.
- Tak jasne, "waszych śladów" - powiedział jeden z koni i zarżał cicho, głosem całkowicie identycznym jak ten należący bo dosiadającego go chochlika, który przypadkiem pochylił się nad głową zwierzęcia.
- Zagu chyba nie chce dostać dziś kolacji - mruknęła głośno Argena, choć dowcip służącego nawet jej się spodobał... podobnie jak mina Dergo, gdy ten pomyślał, że koń umie mówić.
- Przepraszam, Pani - powiedział chochlik i ukłonił się nisko na przeprosiny.
- Już dobrze. To było nawet zabawne - powiedziała Argena, spoglądając na Dergo.

Nie zwlekając ani chwili dłużej, cały orszak ruszył za szarym ptakiem. Ten pojawiał im się między drzewami i zdecydowanie prowadził ich w jakimś kierunku.
Argena zauważyła też, że bransoleta nie ciągnie jej w stronę portalu od którego się oddalali. Dlaczego? Czyżby dlatego, że był nieaktywny? Kolejne pytania na które warto by uzyskać odpowiedź.
Po drodze Dergo zerkał na Argenę z wyrazem twarzy pełnym podziwu. Spostrzeżenia jakich dokonała jego wspaniała idolka gdy tu dotarli, były naprawdę trafne. Uczył się od niej wielu rzeczy.

Jechali tak bagienną ścieżką przez kilka minut, potem grunt zrobił się bardziej stabilny a otaczający ich teren można było spokojnie nazwać lasem.
Dergo rozglądał się z niepokojem na boki, ale Argena wiedziała, że nie powinni spotkać tu niczego groźniejszego niż ona... choć nie powiedziała tego swojemu boidudkowi. Ja ciekawił szum morza i odgłos fal, które słyszała od jakiegoś czasu.

W końcu, po kilkunastu kolejnych minutach jechania za tajemniczym szarym ptakiem, wyjechali z za drzew. Dostrzegli, że ptak nie prowadził ich już "za rączkę" i odleciał do swego siedliska, którym był także cel ich podróży.


- Jedziemy do tego zamku? - spytał młodzieniec.
- Dergo, ta budowla ma najwyżej pięć, czy sześć pokoi. Zamek to przesada. Ale tak, jedziemy właśnie tam.
Gdy dojechali pod zameczek, nie pozostało już nic innego jak tylko zapukać.
Argena zsiadła z konia, podeszła do drzwi i trzy razy mocno stuknęła kołatką w kształcie niezwykle grubej podkowy.
 
Mekow jest offline