Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2011, 08:47   #4
Piter1939
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Godzina 6.05
Porucznik von Rode ledwie zaczął przemowę do żołnierzy zgromadzonych na rynku gdy gwałtownie przeszkodził mu huk wybuchów dochodzących gdzieś z zachodu

-Na stanowiska!! –wydarł się porucznik

Był to jednak przedwczesny alarm okazało się, że zwiad który wcześniej wysłał porucznik został rozbity, ocalał tylko ciężko ranny sierżant Ritz. Sanitariusz stwierdził, że nie da rady go uratować ale przekazał porucznikowi ostatni meldunek sierżanta. Von Rode nakazał ludziom trwać na zajętych pozycjach.

Godzina 6.45
Gerter wraz z kilkoma towarzyszami zajmował już swe stanowisko ,dobrze ponad pół godziny, nic się nie działo a sierżant dobrze wiedział, że taki stan rzeczy źle wpływa na koncentracje żołnierzy. Nagle w przydrożnym rowie ,około 100 metrów na godzinie drugiej, dostrzegł przez chwile hełm…albo tak mu się zdawało, widoczność była fatalna. Nagle usłyszał szept Cesara:

-Panie sierżancie, ten cały nasz Franz z domku naprzeciwko, pokazuje nam przez okno jakieś dziwne znaki, może zechciałby pan sierżant spojrzeć…

Jego żołnierz pokazywał: idzie…a idą! W dół…rzut granatem. Teraz decyzja co dalej robić należała do Gertera

W tym samym czasie

Sierżant Winters znalazł się już, wraz ze swymi ludźmi w granicach dobrej widoczności. Nie dało rady czołgać się w rowie ze względu na wodę(chyba nikt nie chciał zamoczyć magazynków, sanitariusz opatrunków etc).Wszyscy poruszali się „kaczym chodem” a dół był na tyle głęboki, że i tak nie było szans ich spostrzec. Sierżant ostrożnie wyjrzał ,by zorientować się w sytuacji. Pod tym kątem nikt nie miał prawa ich zobaczyć, nie w taka pogodę, później problem mogła by być dwupiętrowa kamienica w oddali ale nawet nie wiadomo było czy jest obsadzona. Trochę jeszcze było do najbliższego budynku. Minusem obecnej sytuacji było to, że nie bardzo mógłby w tej chwili dać wsparcie kolegom, gdyby tego potrzebowali.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 27-04-2011 o 08:51.
Piter1939 jest offline