Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2011, 15:35   #16
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W boku piekło zdecydowanie za bardzo, by mogło to sprawić choćby cień przyjemności. Mimo tego Ilian spróbował zignorować ból. Były ważniejsze sprawy, niż rozczulanie się nad sobą. Bandytów było trochę więcej, niż dwóch-trzech...
Wyrwał miecz z ciała rozbójnika, którego duszę wysłał przed chwilą do lepszego świata i rozejrzał się. Na szczęście jego pomoc nie była nikomu potrzebna. Jego towarzysze stali, w przeciwieństwie do bandytów, którzy wszyscy leżeli na ziemi. Dali sobie radę bez jego pomocy. Na szczęście.
Ulga sprawiła, że przestał się aż tak kontrolować i ignorowany ból wrócił ze zdwojoną siłą.
W tym momencie przypomniał sobie wcześniejsze słowa Tilien. Nie da się ukryć - wyprorokowała mu. Dobrze chociaż, że miejsce pomyliła.
Na szczęście ostrze nie uszkodziło nic ważnego. Tak przynajmniej podpowiadał mu organizm.
Rzucił miecz na ziemię i przyłożył dłonie do zranionego miejsca.
“Obrońco i Pasterzu Życia ześlij na mnie swe łaski”, poprosił.
Modlitwa była cicha, ale skuteczna. Spod palców Iliana spłynęło na ranę złoto-błękitne światło. Krew natychmiast przestała płynąć, a po ranie, jeśli dobrze czuł, nie został nawet najmniejszy ślad. Ból też zniknął.

Wołanie Tilien zwróciło jego uwagę na jednego ze zbirów. Opryszek żył jeszcze... Jako kapłan Ilian powinien ratować ludzkie życie. Może i ten bandyta, jeśli da mu się szansę, zmieni się? Albo chociaż zacznie żałować za swe winy?
Kolejna porcja leczniczej energii spłynęła tym razem na ranę rozbójnika, który od razu spojrzał na świat nieco trzeźwiejszym wzrokiem. Wizja śmierci oddaliła się nieco...
- Może szczerymi słowami ocalisz swe życie - zaproponował Ilian.
- Nie wierzę wam! Po tym co tu zrobiliście nie wierzę byście mnie, zbóje, mieli puścić
- Zbóje?
- Ilian był szczerze zdziwiony. - To chyba wy jesteście zbójami. Ale nie będziemy się spierać. Lorda nie obchodzi, kto pójdzie do piachu, a kto z was ucieknie. Byle napadu ustały. Masz więc wybór
- Co myślisz że ktoś tu jeszcze będzie napadał? Chyba na żalniku, na cmentarne hieny. Zabiliście nas... bez powodu.
- Mojego brata, Hugo. Strzałą, jak zbójcy!
- Nie daruję wam tego. Nie daruję, klnę się, że jeśli przeżyję, sprawię że odpokutujecie za swoje czyny!
- Bez powodu, powiadasz?
- Zdziwienie Iliana nie zmniejszyło się. - Ale skoro tak twierdzisz. W dodatku się odgrażasz. Tharivolu, zechcesz uczynić honor i posłać go w ślad za tamtymi? Powiadają, że nie należy pozostawiać za sobą wrogów. Żywych przynajmniej.
- Zabijesz bezbronnego? I polujesz na zbójów? Na piekło i szatany, świat oszalał. Żartowałem. Przecież jak mam was zabić, jak, ledwie do żywych wróciłem
- Bezbronny nie jesteś, a wszyscy słyszeliśmy twoje groźby. W dodatku żart był kiepski. Ale nie przejmuj się, po prostu wrócimy do sytuacji sprzed rozmowy. Rana w nodze i tak dalej. Nazwijmy to samobójstwem. Takim bardziej skomplikowanym.

Sięgnął po sztylet.
- No co wy, kurwa! To było nieporozumienie! Nie mam do was żalu! - Leżący zbój to nerwowo rozglądał się w poszukiwaniu broni, to biegał oczyma od oczu do oczu. - Miejcie litość! Nie zabijajcie, nic wam nie zrobię..., Błagam...
Ilian jakby nie słyszał. Przyłożył sztylet do nogi zbira.
- Tu będzie dobrze, prawda?

Ilian zerknął na Tharivola szukając potwierdzenia. Łotrzyk skinął głową i naraz otwarł usta do krzyku. Ilian zrozumiał, ale nie zdążył zareagować, cios pięścią spadł na jego szczękę posyłając go na bok. Uderzenie nie było silne, ale Ilian stracił równowagę.
Zbir odpełzł pół metra w tył.
- Kurwa! Nie pozwolę się zarżnąć jak wieprza! Tchórze! Dajcie mi broń i walczcie ze mną jak wojownicy!
 
Kerm jest offline