Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-04-2011, 15:58   #11
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
- Może coś im się stało? - sapnęła wreszcie do ucha Ilianowi.
Głupio byłoby doczekać się spełnienia paskudnych życzeń, jakie słała rankiem Tharivolowi.

- Tak po cichu? Dwie osoby? - Ilian miał co najmniej wątpliwości jeśli chodzi o szanse takiego właśnie przebiegu zdarzeń. Z drugiej strony... Los lubił bywać złośliwy, a łotrzyk, pełen czarnych myśli, mógł sprowokować nieszczęście... - Poza tym słyszysz bandytów - kontynuował myśli. - Nie rozmawialiby tak swobodnie, gdyby zauważyli kogoś.

- Może lepiej sprawdzić? - Tilien nie dawała za wygraną, wyraźnie gramoląc się do wstawania.

- Siadaj - syknął cicho Ilian, chwytając ją za ramię. Prawie za ramię, bo odrobinę się spóźnił i ręka troszkę mu się ześlizgnęła.
Tilien popchnięta lekko, klapnęła z powrotem na pupę, przeciągle spojrzawszy najpierw na dłoń, która jak przyklejona przylegała przez chwilę do jej biustu, a potem na jej posiadacza.
Ilian, chociaż powinien, ani nie przeprosił, ani nawet nie zarumienił, pozostawiając widocznie tę ostatnią czynność (ewentualnie) swej partnerce. Niedoczekanie.
Nie miała pojęcia co się z nim od jakiegoś czasu dzieje. Jakby coś w niego wstąpiło. Zaczynało ją to trochę zastanawiać, budząc lekki niepokój o porządek panujący pod jego rozczochraną grzywką.
- Miarkuj się Il, bo się rozpraszasz - warknęła ostrzegawczo. - Za chwilę będziemy mieli coś do zrobienia.

Ilian, spoglądając na Tilien, pomyślał, że bywają przyjemniejsze sposoby spędzania czasu, niż podżynanie komuś gardła czy pakowanie w jego brzuch bełtu. Ale skoro miał się nie rozpraszać... Z pewnym jakby ociąganiem (i zdecydowanie z opóźnieniem) zabrał dłoń.
- Pewnie masz i rację... - przytaknął.

- Nie chciałabym ci później jakiegoś żelastwa z tyłka wyciągać - mruknęła pojednawczo.

Ilian uśmiechnął się. Bez wielkiego entuzjazmu. Usiadł pozornie wygodniej, ale gotowy był do natychmiastowego ruszenia.

___________________
10, 9, 3
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 23-04-2011, 19:37   #12
 
Shooty's Avatar
 
Reputacja: 1 Shooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodze
Tharivol w pozycji kucznej szybko przemykał przez zarośla, nie chcąc zostać przedwcześnie wykrytym. Co prawda, wiedział, że kiedyś kres przygód łotrzyka nadejdzie, a los odpowie mu najbardziej szyderczym z uśmiechów, ale nie był głupi. Nie zamierzał ułatwiać przeznaczeniu roboty.

Jednak po kilkunastu krokach elf domyślił się, że równie dobrze mógłby jeszcze robić pajacyki i machać chorągwią, a zbójcy i tak by go nie zauważyli. Jak gdyby nigdy nic siedzieli sobie przy ognisku, zapewne opowiadając zbereźne żarty o chędożeniu brodatych dziewic. Wyszło na to, że niewiele się pomylił.

Przechwalanki, przechwalanki i jeszcze raz przechwalanki... Rasa ludzka była o tyle dziwna, że nie mogła się powstrzymać od masy historii prawdziwych tylko w głowie opowiadających. Ci tutaj zbytnio nie odstawali od stereotypów, prezentując - o dziwo! - nawet niższy poziom niż reszta gatunku.

Mimo to jego słuch uchwycił jedną ważną rzecz. Za chwilę zbójnicy rozstawią warty i jeśli drużyna chce wykorzystać element zaskoczenia to muszą się sprężyć. Półelf, swoim zwyczajem, przyklęknął na jedno kolano, kryjąc się za krzakami i wyciągnął kuszę. Miał nadzieję, że tropicielka nie przysnęła i zdecyduje się w końcu zawiadomić pozostałych.

___________________
1, 5, 19
 
Shooty jest offline  
Stary 23-04-2011, 22:52   #13
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Oczekiwanie przedłużało się. W końcu nawet Ilian zaczął się nieco denerwować i zastanawiać, ileż to czasu może zająć obejście niezbyt znowu wielkich ruin, nawet jeśli się to robi bardzo powoli i bardzo ostrożnie. Może jednak pomysł z rozdzieleniem się nie był aż taki dobry, jak mu się zdawało na samym początku?

Nie okazując niepokoju przyglądał się uważnie ruinom, usiłując dostrzec jakiekolwiek zmiany, oraz wypatrzyć jak najlepszą drogę, pozwalającą ich dwójce na niezauważalne dotarcie pod resztki murów, a potem wejście do środka bez zwrócenia na siebie uwagi rozbójników.

Po chwili przeniósł wzrok na Tilien, co, nie wiedzieć czemu, spotkało się z kolejnym, pełnym niesmaku spojrzeniem dziewczyny.
Na Stwórcę Elfów... Co się z tą dziewczyną stało? Tyle razy na nią patrzył i nigdy nie wywoływało to takiej reakcji. Skąd zatem ta zmiana?
Najgorsze chyba było to, że przebywając przede wszystkim w jej towarzystwie nie miał zbyt wielu okazji by zapoznać się z takimi czy innymi reakcjami innych dziewczyn. Może by trzeba nadrobić zaległości?

Zastanawiając się nad skomplikowaną budową kobiecych umysłów odsunął gdzieś w głąb własnego myśli związane z oczekującym na nich zadaniem.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-04-2011, 23:00   #14
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Tilien usiłowała opanować wewnętrzny dygot. To prawda, że już raz zabiła człowieka, ale to była zupełnie inna sytuacja. Wtedy musiała bronić siebie i przyjaciela. Najlepszego jaki zdarzył jej się w życiu. A teraz? To prawda, mieli do czynienia z mordercami i bydlakami, ale nie zmieniało to faktu, że właśnie mieli na nich zapolować. Zabić za pieniądze. Obrzydlistwo. Na zmianę planów było już jednak trochę zbyt późno. Teraz należało zadbać o to, by wszystko poszło według planu... i żeby żadne z ich czwórki przypadkiem nie oberwało zbyt mocno.

Rozmyślania nie pozbawiły ich czujności i nie udało im się przegapić chwili, gdy najpierw w obozowisku zbójców przycichły rechoty i pokrzykiwania, a tuż potem w powietrzu rozległo się przeciągłe “krret krret”. Potem drugi raz.

Ilian był na nogach zanim ‘derkacz’ odezwał się po raz trzeci. Tilien, również gotowa do wyruszenia, czekała na kolejny sygnał. Jeszcze nie zdążył przebrzmieć do końca, gdy opuścili bezpieczne schronienie wśród drzew. Tak szybko jak mogli, ruszyli przez odkryty kawałek terenu, chcąc jak najszybciej znaleźć się pod murem. Tilien z naciągniętym łukiem, Ilian z gotową do strzału kuszą.
Nikt nie krzyknął, gdy szli widoczni jak na dłoni, mimo zachowywanej ostrożności. Nikt do nich nie strzelił. Dopadli do resztek muru i uspokajając bijące serca skryli się za nim.
Tilien uniosła dłonie do ust. Cykanie świerszcza...
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 27-04-2011, 10:30   #15
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Kleszcze obławy zostały zamknięte, zawarły się wokół obozowiska bandytów wyraźnie obwieszczając swoim „krret krret” i „ccccyt”, że wszyscy są gotowi. Gotowi byli tak bardzo, że wręcz czuli drżenie napiętych do granic wytrzymałości mięśni. Ile można w końcu było trzymać naciągniętą cięciwę łuku? Jak długo można było wstrzymywać się z atakiem? Wszak musiał on nastąpić szybko, przed wystawieniem wart…

- Kurwa! Gorące! Sparzyłem się… - marudził jeden z posłanych ku szałasowi po kocioł zbójców. Zerkająca na wszystko zza rozłożystej kępy paproci Daeri zrozumiała w jednej chwili, że lepszej okazji mieć nie będą. No chyba że się zbóje pośpią, lub pachnącą strawą strują. Nie chcieli jednak przecie liczyć i czekać tak długo. Nie mieli prawa, bo wnet zostali by wykryci. Wstała powoli. Świadoma tego, że jest widoczna jak na dłoni. Naciągnięta do oka cięciwa musnęła jej policzek wraz ze spoczywającą na niej brzechwą szaropiórej strzały, ale wszystko to trwało tylko ułamek chwili. Spośród sześciu zbójców dwóch poszło po kociołek, dwóch innych leżało póki co. Jeden z dwóch siedzących przy ognisku rozpalonym na środku zrujnowanego dziedzińca podniósł się otwierając usta do krzyku. Drugi siedział do niej tyłem więc jej nie zobaczył …

Strzała pomknęła z cichym sykiem w chwili, kiedy otwarł usta do krzyku. Miast krzyku wyrwał się mu z gardła dziwny, nieludzki skrzek a on sam tryskając szkarłatem z przestrzelonej gardzieli runął na plecy. Bełt wystrzelony przez Tharivola przemknął przez dziedziniec w miejscu gdzie jeszcze ułamek wcześniej stał ten zabity przez tropicielkę. Złodziejaszek zaklął z cicha, ale niczym to było wobec krzyków zaatakowanych zbójców.

- Na ziemię kurwa! Kryć się chłopaki! Z tyłu, od bagien strzelają kurwy! – dwaj leżący na dziedzińcu nie podnieśli się rozsądnie. Jeden skrył się za przywleczonym jako siedzisko pniakiem, drugi wpełzł za drgające jeszcze ciało kumotra. – Trzymaj się Hiden, trzymaj się chłopie, wyjdziesz z tego… - słychać było jak pociesza wystawianego jak tarcza kompana. Trzeci, ten który siedział tyłem do strzelców, padł plackiem na ziemię i pełzł by skryć się za drugim pniakiem. Dwaj z kociołkiem z krzykiem rzucili się ku szałasowi porzucając sagan ze strawą na ziemi. Biegli…

Ilian pierwszy wyskoczył zza murku i mało myśląc strzelił do tego bliżej, niższego. Czy to jednak zbyt długo miał w rękach napiętą kuszę tracąc koncentrację na próbie skrytego podejścia, czy też zwyczajnie spudłował, tak czy siak bełt pomknął nad dachem szałasu wyraźnie chybiając celu. Zbój dopadł już długich włóczni ustawionych w piramidę i złapał jedną z nich. Uśmiechnął się złym uśmiechem. – Jesteś kurwa mój, skurwysynu! – warknął. W tej właśnie chwili zza murku wychyliła się Tilien. Uśmiech spełzł z twarzy zbója, kiedy dostrzegł mknącą mu na spotkanie strzałę. Dostał kiedy był w połowie skoku w bok. Zakręcił się w piruecie upadając na omszałe kamienie. Włócznia wyleciała mu z dłoni. Tilien sięgnęła do kołczana po drugą strzałę, dostrzegając kątem oka nadlatujący pocisk. Ilian nie miał jej szczęścia. Ciśnięta przez drugiego zbója włócznia uderzyła go w bok. Na szczęście. Poczuł żar, kiedy jej ostrze orało jego ciało przebiwszy się przez skórę skórzanego pancerza, ale nie tracił czasu na biadolenie. Musiał dopaść zbója nim ten rzuci drugą, bo że rzucać potrafi, to było pewne.

- Już kurwa jesteście martwi! – ryknął jeden ze zbójców, zza pniaka. Jednak nic więcej nie robił bezpiecznie skryty w swej kryjówce. Daeri szybko nałożyła kolejną strzałę na cięciwę i wymierzyła w miejscu, gdzie trójka zbójców się skryła. Kątem oka widziała szarżę Iliana. Teraz tylko musiała dla swej strzały znaleźć cel…

Dostrzegła twarz zbója tylko przez ułamek chwili. W momencie, kiedy wychylił się zza pniaka by ocenić zagrożenie. Strzeliła, ale tym razem chybiła znacznie. Tharivol nie zdążył napiąć kuszy. Zbój dostrzegł to i rycząc – Brać ich! – skoczył rzucając się z dwoma dobytymi nożami do szarży. Daeri wiedziała, że ma nikłe szanse wydobycia kolejnej strzały, ale z łukiem czuła się pewniej. Dziesięć kroków. Siedem. Pięć…

Zdążyła w chwili, kiedy zbój uniósł do góry ramię z nożem. Wiedział, że nie dopadnie jej. Że musi zaryzykować. Chciał rzucić. Nie zdążył. Strzała powstrzymała go w pół kroku wbijając mu się w pierś do pół swej długości. Tylko zdążył zakrakać nim zwalił się na pysk. Daeri usłyszała podbiegającego do niej Tharivola w chwili, kiedy naraz wyrosło przed nią dwóch zbójów. Dwóch uzbrojonych w noże mścicieli. Którzy nie mieli zamiaru brać jeńców…

Ilian dopadł zbója za późno, dopiero gdy ten miał już w rękach włócznię. Obawiał się nawet czy aby nie zdąży i ten weń cisnąć tym niebezpiecznym orężem, ale ten drugi był wyraźnie słabszy we władaniu tą bronią. Jego pech. Kapłan nie zdążył zdjąć z pleców tarczy. Z mieczem w ręku zaatakował płaskim cięciem, ale wnet musiał się cofnąć przed zdradzieckim sztychem w brzuch. Bok palił go żywym ogniem.

- Zdechniesz, wiesz o tym? – zbój uśmiechnął się krzywo, oblizał nerwowo spierzchnięte wargi i skoczył. Coś w jego spojrzeniu ostrzegło Iliana. Zbił pchnięcie w bok i z całego zamachu, zyskując piruetem który oglądany być mógł jedynie na arenach w pozorowanych walkach a w życiu nie miał prawa się zdarzyć, ciął w plecy mijającego go, zaskoczonego wszystkim zbója. Ten próbował się jeszcze osłonić ramieniem, ale miecz bez trudu rozrąbał mięso i kość przedramienia człeka i uderzył go w bark z ledwie osłabioną mocą. Zbój z rykiem runął na ziemię i próbował odtoczyć się od Iliana, ale ten dobił go sztychem w pierś w który włożył sporo siły. Dopiero wyrwawszy miecz przyłożył dłoń do zranionego boku dostrzegając szkarłatną posokę. Był poważniej ranny niż mu się zdawało…

Tharivol cisnął bezużyteczną kuszą w twarz jednego z atakujących tropicielkę zbójów wytrącając go z impetu. Syknął dobyty miecz i sztylet. Zdążył stanąć u jej boku nim zbója zaatakowali. A gdy byli już naprawdę blisko wyszedł im na spotkanie.

Styl walki ulicznej różni się od pojedynków wieloma rzeczami. Podstawową rzeczą w takiej walce zawsze jednak był spryt, oszustwo i blef. Chleb powszedni złodzieja. Tharivol wiedział, że w starciu z dwójką zbójów nie ma szans. Nie w otwartym boju. Mógł jedynie zwodzić ich do czasu aż reszta nadbiegnie mu na pomoc. Zbóje biegnący ku niemu zdawali się też tak myśleć wściekle wyszczerzając zęby na widok mikrego przeciwnika, który stanął im naprzeciwko. Pierwszy zaatakował ten z pałką. Szerokim, silnym zamachem chciał roztrzaskać ramię łotrzyka pewny swego. Jednak człowiek wychowany na ulicy, uciekający na co dzień przed ciosami pałek i halabard strażników, wie z całą pewnością jak wydobyć się z takich tarapatów. Tharivol wiedział. Skulił się i przemknął pod nadlatującą pałką niebezpiecznie zbliżając się do rosłego zbója. Ten wyraźnie wcale się tym nie przejął. – Urwę ci łeb cherlaku! – warknął po czym spróbował złapać złodziejaszka. Potężna jak bochen chleba prawica schwyciła powietrze. Łotrzyk przemknął za plecy zbója a ostrze skrytego za przedramieniem sztyletu przejechało po pachwinie zbója. Nie poczuł tego nawet i właśnie zaczął się obracać, kiedy nagła słabość spowolniła jego ruchy. Drugi zbój krzyknął coś dostrzegając fontannę krwi, która tryskała z uda walącego się bandyty. Tharivol podrzucił sztylet pewnym ruchem i chwycił go za ostrze. Zbój miał doń z pięć kroków. Biegł. Daeri zdążyła nałożyć kolejną strzałę a Tilien jedynie mierzyła okolicę obserwując ją zza grotu swej strzały. Szukała celów bo do walczących z tropicielką i łotrzykiem strzelać nie zamierzała. Mogła by trafić niechcący kompanów.

Ciśnięty sztylet zafurkotał w powietrzu w chwili, kiedy na spotkanie ze zbójem pomknęła strzała. To był moment. Sztylet wbił się pewnie i miękko, prosto w oczodół grzęznąc w czaszce atakującego zbója po trzonek. Strzała trafiła martwego zbója w pierś. Ostatni bandyta zwalił się na ziemię nie wydając z siebie żadnego głosu.

- Zabiłeś mnie chuju… zabiłeś… zabiliście nas wszystkich… - szeptał trzymający się za udo, półleżący zbój. Gasł a wokół niego rosła i czerwieniła się plama posoki. Przecięta tętnica udowa zwykle zabijała szybko. I w miarę bezboleśnie. Zbój miał przed sobą jeszcze kilka, może kilkanaście uderzeń serca życia. I tak więcej niż jego kompani…


.
 
Bielon jest offline  
Stary 27-04-2011, 15:35   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W boku piekło zdecydowanie za bardzo, by mogło to sprawić choćby cień przyjemności. Mimo tego Ilian spróbował zignorować ból. Były ważniejsze sprawy, niż rozczulanie się nad sobą. Bandytów było trochę więcej, niż dwóch-trzech...
Wyrwał miecz z ciała rozbójnika, którego duszę wysłał przed chwilą do lepszego świata i rozejrzał się. Na szczęście jego pomoc nie była nikomu potrzebna. Jego towarzysze stali, w przeciwieństwie do bandytów, którzy wszyscy leżeli na ziemi. Dali sobie radę bez jego pomocy. Na szczęście.
Ulga sprawiła, że przestał się aż tak kontrolować i ignorowany ból wrócił ze zdwojoną siłą.
W tym momencie przypomniał sobie wcześniejsze słowa Tilien. Nie da się ukryć - wyprorokowała mu. Dobrze chociaż, że miejsce pomyliła.
Na szczęście ostrze nie uszkodziło nic ważnego. Tak przynajmniej podpowiadał mu organizm.
Rzucił miecz na ziemię i przyłożył dłonie do zranionego miejsca.
“Obrońco i Pasterzu Życia ześlij na mnie swe łaski”, poprosił.
Modlitwa była cicha, ale skuteczna. Spod palców Iliana spłynęło na ranę złoto-błękitne światło. Krew natychmiast przestała płynąć, a po ranie, jeśli dobrze czuł, nie został nawet najmniejszy ślad. Ból też zniknął.

Wołanie Tilien zwróciło jego uwagę na jednego ze zbirów. Opryszek żył jeszcze... Jako kapłan Ilian powinien ratować ludzkie życie. Może i ten bandyta, jeśli da mu się szansę, zmieni się? Albo chociaż zacznie żałować za swe winy?
Kolejna porcja leczniczej energii spłynęła tym razem na ranę rozbójnika, który od razu spojrzał na świat nieco trzeźwiejszym wzrokiem. Wizja śmierci oddaliła się nieco...
- Może szczerymi słowami ocalisz swe życie - zaproponował Ilian.
- Nie wierzę wam! Po tym co tu zrobiliście nie wierzę byście mnie, zbóje, mieli puścić
- Zbóje?
- Ilian był szczerze zdziwiony. - To chyba wy jesteście zbójami. Ale nie będziemy się spierać. Lorda nie obchodzi, kto pójdzie do piachu, a kto z was ucieknie. Byle napadu ustały. Masz więc wybór
- Co myślisz że ktoś tu jeszcze będzie napadał? Chyba na żalniku, na cmentarne hieny. Zabiliście nas... bez powodu.
- Mojego brata, Hugo. Strzałą, jak zbójcy!
- Nie daruję wam tego. Nie daruję, klnę się, że jeśli przeżyję, sprawię że odpokutujecie za swoje czyny!
- Bez powodu, powiadasz?
- Zdziwienie Iliana nie zmniejszyło się. - Ale skoro tak twierdzisz. W dodatku się odgrażasz. Tharivolu, zechcesz uczynić honor i posłać go w ślad za tamtymi? Powiadają, że nie należy pozostawiać za sobą wrogów. Żywych przynajmniej.
- Zabijesz bezbronnego? I polujesz na zbójów? Na piekło i szatany, świat oszalał. Żartowałem. Przecież jak mam was zabić, jak, ledwie do żywych wróciłem
- Bezbronny nie jesteś, a wszyscy słyszeliśmy twoje groźby. W dodatku żart był kiepski. Ale nie przejmuj się, po prostu wrócimy do sytuacji sprzed rozmowy. Rana w nodze i tak dalej. Nazwijmy to samobójstwem. Takim bardziej skomplikowanym.

Sięgnął po sztylet.
- No co wy, kurwa! To było nieporozumienie! Nie mam do was żalu! - Leżący zbój to nerwowo rozglądał się w poszukiwaniu broni, to biegał oczyma od oczu do oczu. - Miejcie litość! Nie zabijajcie, nic wam nie zrobię..., Błagam...
Ilian jakby nie słyszał. Przyłożył sztylet do nogi zbira.
- Tu będzie dobrze, prawda?

Ilian zerknął na Tharivola szukając potwierdzenia. Łotrzyk skinął głową i naraz otwarł usta do krzyku. Ilian zrozumiał, ale nie zdążył zareagować, cios pięścią spadł na jego szczękę posyłając go na bok. Uderzenie nie było silne, ale Ilian stracił równowagę.
Zbir odpełzł pół metra w tył.
- Kurwa! Nie pozwolę się zarżnąć jak wieprza! Tchórze! Dajcie mi broń i walczcie ze mną jak wojownicy!
 
Kerm jest offline  
Stary 27-04-2011, 22:32   #17
 
Shooty's Avatar
 
Reputacja: 1 Shooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodzeShooty jest na bardzo dobrej drodze
Tharivol przetarł krew z ostrza dopiero co używanego sztyletu. To, że przed chwilą zaciukał nim na śmierć kilkoro rosłych bandytów nie robiło na nim żadnego wrażenia. I tak, z rozkazu Lorda, w końcu ktoś by to zrobił. Mimo to złoto piechotą nie chodzi. Dobrze, że byli to oni.

Łotrzyk zauważył, że Ilian zdecydował się uleczyć jednego ze zbójów, aby ten był w stanie odpowiedzieć na kilka ich pytań. Zresztą, odpowiedziałby tak czy siak. Grunt to dobra groźba, a tych Tharivol miał w zanadrzu jeszcze na szwadrony takich jak ten.

W końcu po kilku stęknięciach ze strony bandyty i spokojnych wypowiedziach kapłana, wierzący sięgnął po drastyczne środki. Wyjąwszy ostrze, przyłożył je do nogi przeciwnika, szukając potwierdzenia w spojrzeniu Tharivola. Ten przytaknął głową, ale w tym samym momencie zobaczył, że zbójca szykuje się do uderzenia. Niestety, nie zdążył poinformować o tym Iliana.

Siła ciosu wytrąciła go z równowagi, a agresor odskoczył w tył.
- Kurwa! Nie pozwolę się zarżnąć jak wieprza! Tchórze! Dajcie mi broń i walczcie ze mną jak wojownicy!

Łotrzyk chwycił pewniej sztylet, zerkając ukradkiem na pozostałych.
- Według mnie mamy dwa wyjścia. Albo zakurwimy go na miejscu, pozostawiając tylko resztki, albo zdecydujemy się coś z niego wyciągnąć - torturami. Równa walka nie ma sensu. Dość już dzisiaj wycierpieliśmy, a i ja nie mam ochoty na rycerskie pojedynki.
 
Shooty jest offline  
Stary 28-04-2011, 00:07   #18
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Cały świat ograniczył się do kropel potu spływającego po plecach i prostych wyborów. Napięła łuk.
Tak lub nie.
Zbój po lewej? Nie.
Ten obok? Tak.
Napiąć mocniej? Nie.
Teraz? Tak.
Trafisz? Tak!

Zaraz potem obozowisko zaroiło się od pocisków, wrzasków i przekleństw. Daeri, mając swój łuk, czuła się nieustraszona. Dostrzegła kapłana, tuż obok Tilien oddała celny strzał.
- Psia jucha – mruknęła z zazdrością Daeri na widok upadającego przeciwnika i ponownie napięła cięciwę. Jak na złość – nie trafiła. I to jak! To pewnie nagły zryw wiatru…
Gdy zbój, chyba największy i najgroźniejszy z całej bandy, zmierzał w jej stronę, tropicielka nie była w stanie się ruszyć. Patrzyła tylko bezradnie.
- Ratunku! Na pomoc! – chciała krzyknąć, ale nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Zaraz zginie, bogowie łaskawi, zginie tutaj, rozwleczona tymi przerażającymi nożami!
Jednak dłoń, jakby sama, sięgnęła po kolejną strzałę. Tropicielka nie musiała nawet mierzyć.
Drań zwalił się na ziemię, ale zaraz wyrosło na za nim dwóch następnych.
Już miała brać nogi za pas, gdy skądś wyleciała kusza i uderzyła jednego w głowę.
Równie niespodziewanie zjawił się półelf i rozpoczął taniec.

Było już po wszystkim. Serce wciąż tłukło się w piersi, palce bolały od długiego napinania cięciwy. Ilian postanowił zachować przy życiu ocalałego przeciwnika. Tropicielka ogarnęła wzrokiem obozowisko.
Zabiła. Zabiła i nie czuła się z tym jakoś specjalnie źle. Bandyci zasłużyli na karę, a od jeleni odróżniało ich niewiele. Gdyby sytuacja się odwróciła, z pewnością takie łotry nie miałyby litości.
Wtem hałas wyrwał ją z zamyślenia , czyżby jeniec chciał uciec?
- Kurwa! Nie pozwolę się zarżnąć jak wieprza! Tchórze! Dajcie mi broń i walczcie ze mną jak wojownicy!

- Głupiec, ale odważny. To twój więzień Ilianie. – odparła Daeri i zaczęła przeliczać strzały.




===========

19, 18, 12,
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Imuviel jest offline  
Stary 28-04-2011, 09:34   #19
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Widziała, jak zamierzającemu się na Iliana bydlakowi usta układają się w sposób sugerujący jednoznacznie, jakimi epitetami posługiwał się w stosunku do zbliżającego się kapłana. Kiedy raczył wreszcie zauważyć wymierzony w siebie grot, mina nieco mu się wydłużyła. Nie dała mu czasu na unik. Trafiony jej strzałą zakręcił się jak fryga, zanim padł na ziemię. Już nie wstał.
Niewiele jednak brakowało, żeby sama też nie wstała. Ledwo się wywinęła przed spotkaniem z nadlatującą włócznią, kątem oka dostrzegając grot innej, rozorującej bok Iliana. Serce w niej zamarło...

Szlag by to! Niewiele brakowało.
Tilien była na siebie zła. Więcej - wściekła wprost. Uczepiło się jej jakieś fatum. Niemal uchwyciła na cel jednego z bandziorów, kiedy na linię strzału wlazł jej Tharivol. Zakotłowało się trochę. Nie mogła zdjąć żadnego ze zbójów nie ryzykując, że przypadkiem postrzeli Daeri lub dokonującego cudów w unikach złodziejaszka. Inni walczyli, a ona stała jak dupa w krzaczorach. Wodząc łukiem to tu, to tam, czekała nie wiadomo na co, zamiast chwycić za miecz i pobiec w ślad za Ilianem. Zanim to zrobiła, było już po sprawie.

- Cholerny głupcze! - wrzasnęła Tilien, widząc sączące się spod palców przyjaciela strużki krwi. - Musiałeś dać się zranić tylko po to, żebym teraz miała wyrzuty sumienia! - napadła na Iliana jak wcielenie furii. Już się nie bała. Skoro stał o własnych siłach, był też w stanie zaradzić swoim problemom. Tym bardziej wyprowadziło ją to z równowagi. Co będzie, jeśli kiedyś dostanie zbyt mocno. Nie starczy mu sił, albo czasu, by zwrócić się o pomoc do patrona. Co wtedy?! Całe napięcie kilku ostatnich chwil poszło w gwizdek. Po prostu musiała się na kimś wyżyć. Odreagować.

Wygrali. Przeżyli. To się tak naprawdę teraz liczyło. Rozejrzała się po pobojowisku Sześć ciał spoczywało w kałużach krwi. Chwila. Jeden jeszcze chyba żył. Mamrotał coś zaciskając ręce na buchającej krwią ranie. Kawał chłopa, choć szepczące przekleństwa wargi zbielały mu śmiertelnie, a ciało, choć potężne drżało konwulsyjnie. Brakowało mu niewiele. Szkoda...
- Ilian! - zawołała przyklękając przy umierającym zbójcy. - Ten jeszcze żyje. - Wymacała odpowiednie miejsce wciskając w nie całą pięść. Krwotok nieco ustał. - Pośpiesz się. Zaraz się wykrwawi...

***

Tilien słuchała, zdając sobie coraz wyraźniej sprawę, że coś tu jej nie gra. Ale kiedy Ilian zarobił cios w szczękę wkurzyła się. Skoczyła stając za głową czołgającego się w pyle łajdaka. Zadźwięczała stal wydobywana z pochwy, a po chwili skóra na szyi leżącego u jej stóp draba, ugięła się mocno pod ostrzem jej miecza.
- Daeri, wal w niego jeśli tylko się ruszy. - Była gotowa przyznać jej rację w kwestii osądu charakteru zbója, co nie zmieniało faktu, że coś trzeba było z nim zrobić zanim obije twarze im wszystkim. - Il, Tharivol dajcie jakieś sznury! - Wydawanie poleceń przychodziło jej jak zwykle dość łatwo.
- A ty gadaj, co tu robiliście? Łapaliście motylki?! - zakpiła. - Ty śmiesz żądać honorowej walki? Sam dopiero co podrzynałeś gardła na gościńcu wszarzu! Brać go! A ty ani drgnij, bo nie ręczę za siebie. - Po spalonej słońcem skórze szyi zbója spłynęła wąska czerwona strużka.

Sznurów w obozie było pod dostatkiem. Gdy pozostała trójka pilnowała bandytę Ilian odszukał i przyniósł cały ich pęk. Z wyraźną satysfakcją podszedł z boku do leżącego (nie miał zamiaru oberwać kopniaka) i rzucił jedną linę Tharivolowi...
Jako że dość trudno stawiać opór mając ostrze na gardle, po chwili bandzior był unieruchomiony.


____________________
20, 1, 1
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)

Ostatnio edytowane przez Lilith : 28-04-2011 o 09:43.
Lilith jest offline  
Stary 05-05-2011, 23:28   #20
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Unieruchomienie zbira poszło łatwo. Nie stawiał oporu od chwili, kiedy zrozumiał, że kres jego żywota nie nastąpi tu i teraz. Że wciąż ma czas. Że jeśli zadowoli swoich gnębicieli…

- A ty gadaj, co tu robiliście? Łapaliście motylki?! – zakpiła Tilien. - Ty śmiesz żądać honorowej walki? Sam dopiero co podrzynałeś gardła na gościńcu wszarzu! Brać go! A ty ani drgnij, bo nie ręczę za siebie.

Nie drgnął. Pozwolił się niczym baran związać i już po chwili mogli z powodzeniem skryć oręż na podorędzie. Już nie był im groźny. Podobnie jak jego kompani, zimni, leżący na dziedzińcu ruin.

***

- Jak psy leżą, choć każdy człek prawy by im pochówku nie odmówił… - mruknął związany więzień. Zbędnie przypominając o swej osobie. Ilian pierwszy spojrzał nań znad płomienia rozpalonego mocniej ogniska. Miało się ku wieczorowi i czas był najwyższy na wieczerzę. Fakt jednak pozostawał faktem, poległych zbójców po przeszukaniu i pozbawieniu wszystkiego co coś warte, pozostawili w miejscu w którym legli. Jakieś to takie było… nieludzkie.

- Zawrzyj ryj! – warknęła Tilien, która najwięcej miała w sobie energii. Może dla tego, że w trakcie walki nie miała okazji by wykazać się swoimi, rzekomymi, umiejętnościami. Może rozpierała ją energia a może zwyczajnie lubiła się znęcać nad związanymi jeńcami? Nie znali się na tyle, by móc odpowiedzieć na to pytanie z całą pewnością.

- Macie gości… - warknął jeniec, lekceważąc słowa Tilien, jakby mając je za nic. Oni jednak również wnet usłyszeli nadchodzących, małą grupę. Nie kryjącą się najwidoczniej nadmiernie ze swoim podejściem…

***

Symeon i Zarena mieli świadomość, że mogą zastać w miejscu ku któremu zmierzali, wyłącznie trupy. Mieli tę świadomość, bo zwiedzieli się o tym jakie to zadanie przydzielił ich kompanionom pan na Kurniku, Lord Malcolm Derogey „Skąpcem” zwanym. Polowanie na zbójców nigdy nie należało do rzeczy łatwych a już w Kniei Otulisko mogło oznaczać prawdziwe kłopoty. Spieszyli się zatem ile sił świadomi tego, że dwudniowe opóźnienie trudno będzie kompanom wytłumaczyć. Tym bardziej w takich okolicznościach, kiedy każda osoba była na wagę złota. Spieszyli się. Jednak kiedy zapadał zmrok a oni idąc leśną głuszą i nikłym tropem kompanów przez leśną gęstwinę, poczuli przemożny lęk, że być może przybyli zbyt późno.

W chwilę dostrzegli ruiny skąpane w blasku ognia. A zaraz potem poczuli zapach krwi…

***

Pomimo tego, że nadchodzący bardzo się starali, usłyszeli ich. Może sprawił to ponury nastrój, a może coś innego. Zgromadzeni przy ognisku w jednej chwili zrozumieli, że dla nadchodzących widoczni będą jak na tarczy. Ogień oświetlał ich wyraźnie. Na gaszenie go było za późno a w chwili obecnej bardziej oślepiał ich niż nadchodzących. Kolejna głupota…

- No, chyba że to Inni. Duchy które tu w ruinach po kilkakroć nas nawiedziły i zabrały kilkoro z naszej kompani… - mruknął wyraźnie zadowolony więzień. Próbujący najwidoczniej zatruć ich serca choć na pożegnanie.

- Pysk! – syknęła Tilien nagiego miecza sztych wspierając na gardle więźnia. Ten zamilkł w jednej chwili. Oręż w jednej chwili zalśnił w rękach kompanów. Tylko, zważywszy na zapalony ogień, mieli świadomość, że może być na wszystko już za późno…

***

Zarena i Symeon podchodzili niezwykle skrycie. Mieli świadomość, że od skuteczności tego co robią zależeć może życie wszystkich. Może ich kompania wpadła w ręce jakiego zbójcy? A może jakiego degenerata? A może…

Kiedy ujrzeli skąpane w blasku ogniska ruiny poczuli ulgę. To byli ich druhowie. Wreszcie udało im się ich dogonić!

[…]
 
Bielon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172