Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2011, 23:31   #6
Vaka
 
Vaka's Avatar
 
Reputacja: 1 Vaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodzeVaka jest na bardzo dobrej drodze
Takuma

- A teraz zrobimy tak - powiedział wyciągając przed siebie drugą dłoń z nieopatrznie skradzioną wcześniej sakwą - rzucę sakwę na bruk, odwrócę się, pójdę w swoją stronę i więcej się nie zobaczymy, dobrze?
Słowa zawisły w powietrzu tak samo jak i dłoń z mieszkiem pełnym srebrnych monet. Każda ze stron wypatrywała oznak jakiekolwiek ruchu. Nikt nie był pewien, czy sytuacja się uspokoiła, czy też to tylko chwila wytchnienia, która zaraz wybuchnie. Potrzebna była tylko iskra.
Pierwszy który przerwał ten bezruch był Cahir. Powoli odsunął się. Takuma zwrócił wzrok w jego stronę. Patrzył się na niego przez chwilę, po czym schował nóż za pas. Wziął głęboki oddech. W powietrzu czuć było nikły zapach pieczonego ciasta.
– Nie mogę Ci tego obiecać, bo nie wiem gdzie będę jutro. Ale za to mogę obiecać, że nie podniosę na nikogo rękę do końca tej rozmowy... Pierwszy. dopowiedział. Zwrócił się w stronę swego nowego kompana i rzekł do niego – Więc teraz chcę się dowiedzieć dokładnie co się właśnie wydarzyło. Kto mnie wynajął? Kim Ty jesteś? Kim oni są? I w zależności od Twojej odpowiedzi, czemu ukradli moje bądź też nasze pieniądze? I dlaczego ściga mnie straż? – ostatni e pytanie skierował Takuma już nie do Cahira, a do dwójki stojącej naprzeciwko.
- Mogę od razu odpowiedzieć Ci na ostatnie pytanie. Tych dwóch pierwszy raz widzę w życiu. Nie wiem kim są i czego chcieli. Zaś kim jestem ja? Moje imię to Cahir, jestem łowcą potworów.- powiedziawszy to, Cahir wysunął lekko do przodu pierś. I zaraz po tym rzekł - Tak jak i Ty.
Takuma zlustrował Cahirowa. Ten mierzący przeszło 6 i pół stopy mężczyzna rzeczywiście wyglądał na tego za kogo się podaje. Na potężnym torsie spoczywał gruby miedziany łańcuch, pilnujący by wielki, topornie wykonany miecz nie zleciał na ziemię. Cahir wyglądał na osobę, która była w stanie władać tym oto narzędziem, które najpewniej służyło kiedyś jakiemuś nader inteligentnemu trollowi. Takuma zaczął się przyglądać uważniej jego posturze i rysą twarzy. „W tym człowieku jest coś nieludzkiego.” pomyślał. „Nie ma żadnych blizn”.
- Zaś odnośnie pieniędzy i zadania. Kilka chwil temu, nim to cały Hhghar się rozpocz...
- Co? – Takuma przerwał mu w połowie zdanie.
- Hhghar. To piekło. W języku waszych Dawnych Bogów. Skąd znasz to słowo człowieku? odpowiedział milczący do tej pory elf Arivald.
- Jak to skąd znam to słowo? Znam je. Tak mówi się w moich stronach. – odpowiedział Cahir, będąc lekko zmieszany pytaniem.
- A skąd pochodzisz?
- Ze wschodu.
- A więc to stąd ten dziwny akcent. Nie pochodzisz z naszych ziem. Wróć jednak do swojej odpowiedzi. – Takuma włączył się do rozmowy.
- Jakiej odpowiedzi? – spytał zdziwiony Cahir.
W tym rozległ się głos uderzających o siebie monet. Sakiewka z monetami leżała na ziemi, trzy stopy od mężczyzny który miał je jeszcze przed chwiłą w dłoni.
- Mówiłeś kto Cię wynajął. – powiedzał milczący do tej pory Volfryd de Vregele.
- Ach, tak. Więc w tej karczmie zaczepił mnie mężczyzna i spytał się czy jestem łowcą potworów. A że jestem, to i powiedziałem mu, że tak. Poszliśmy do alkierza, tego samego w którym mieliśmy przyjemność się poznać i tam powiedział mi, że zapłaci mi za ubicie pewnego stwora. Stwora, którego sam nie widział. Pokazał mi tą sakiewkę i powiedział, że dostanę jeszcze dwa razy tyle. Dopiero w połowie jego opowieści, gdy spytał się o mnie coś wyjawił Twoje imię. A że pieniądź dobry, to i sobie pomyślałem, że mogę nawet i być Dawnym Królem.
Ponownie zapadła cisza. Wspomnieine Dawnego Króla w tych czasach zawsze zdawało się stężać atmosferę. Każdy miał swoje zdanie na temat tego co się wydarzyło.
- ...no więc i nie poprawiłem go. – Cahir ponownie przerwał ciszę.
- Dobrze. Rozumiem, że chcesz mi powiedzieć, że ktoś wynajął Ciebie... to znaczy mnie, bym zabił jakąś bestię? Za tyle pieniędzy? Gdzie tu jest haczyk?
Cahir spojrzał się po zebranych. Przełknął ślinę.
- Haczyk jest w tym, że ta bestia, to podarunek Alfonso Ruryka dla nowego Króla.
Trzeci raz zapadła cisza. Słowa ponownie zawisły w powietrzu.
 
__________________
For extra credit, mention that the loneliness of the Ents makes you sad.
Vaka jest offline