Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2011, 00:01   #106
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Celny strzał oddany przez Jonasa w kierunku Otta zadziwił chyba niemal wszystkich walczących. Z rany, zadanej kupcowi, zamiast krwi buchnął dym. Kupiec złapał się za miejsce, w którym strzała weszła w ciało i krzyknął z bólu. Dym wydobywał się z jego rany zbierając się w czarną chmurkę nad waszymi głowami. Druga ze strzał, którą w kierunku kupca posłał elf, wbiła się w brzuch tłuściocha (zmieniłem lokację, ze względu na komplikacje związane z trafieniem w nogi). Strzał był na tyle mocny, że nawet dość gruby pancerz, w jaki odziany był Otto, nie stanowił dobrej ochrony. Raniony dwukrotnie upadł na ziemię, a dym jeszcze gęściej buchnął z jego ran, a po chwili również z ust, oczu i uszu. Wyglądało to tak, jakby coś, co siedziało w kupcu, pragnęło jak najszybciej opuścić umierającą ludzką powłokę.
Dym zebrał się nad wami formując bezkształtną masę.
Skalfkrag nie zważając na to, co dzieje się z Ottem, ruszył stawić czoła „Mułowi”. Być może także dlatego, że rada Hugo wciąż rozbrzmiewała w jego uszach. Gdy znalazł się w dostatecznej odległości, wystrzelił do Emila z kuszy. Bełt poleciał między walczącymi, a następnie wbił się z głuchym mlaskiem w ciało Emila. Niestety, po drodze drasnął jednego z bandytów, w tak niefortunnym momencie, że ten zaskoczony nie zdołał sparować ciosu, co doprowadziło do jego śmierci. „Muł” z wściekłością spojrzał w stronę krasnoluda –Ty pooookurczu!- zakrzyknął przepychając się między walczącymi i szarżując na khazada, a czynił to z nadzwyczajną wręcz szybkością. Dobiegłszy do Skalfkraga ciął swym mieczem z niebywałą wprawą prosto w jego nogę –Odrąbiee ci nogi jedna po druugiej, żebyś jeszcze bardziej skarlał! – syknął, a piana wściekłości napłynęła mu do ust.
WW: [Rzut w Kostnicy: 9]. Cios był bardzo silny, ostrze wbiło się głęboko w miesień. Obrażenia: [Rzut w Kostnicy: 9]+ 3 siła, -5 wytrzymałość, -1? zbroja na nogach= 6 . Możesz próbować parować cios.


W międzyczasie Herman ruszył do boju, chcąc przełamać szyk najemników atakujących obóz. Z okrzykiem na ustach rzucił się w wir walki uderzając swym korbaczem raz za razem, ku przerażeniu przeciwników. Celny cios rozłupał czaszkę jednego z halabardników, posyłając go do piachu. Rozległ się krzyk i lament, stojących w pobliżu wojowników, którzy upuścili swój oręż i rzucili się do ucieczki. Początkowo Herman myślał, że to z jego powodu, jednak spojrzawszy w górę z niepokojem dostrzegł przebrzydłą poczwarę, która poczęła formować się z dymu, który wyleciał z ciała Otta. Pomiot wijąc się w powietrzu zatoczył koło nad polem walki. Z czarnej masy zaczęły wyłaniać się szpony, z zakrzywionymi pazurami. Po chwili pojawiło się też coś na wzór głowy i paszczy z szeregiem cienkich, lecz wyglądających na ostre jak brzytwa, zębów. Stwór wylądował między szeregiem bandytów a najemników, przerywając tym samym bitwę. Wszyscy jak gdyby zapomnieli o potyczce i niczym w transie obserwowali stworzenie. Co niektórzy zaczęli uciekać. Pomiot był niedużej wielkości, wzrostem sięgał człowiekowi do kolan. Osiągnąwszy najwidoczniej pożądany wygląd, poczwara szybkim susem doskoczyła do jednego z halabardników, wbiła się szponami w jego ramiona, a zęby zatopiła w jego czaszce. Kłęby dymu wzbiły się z ciała plugastwa i zachowując się tak, jak gdyby były kierowane jego wolą, poczęły wnikać przez nozdrza i usta najemnika do wnętrza ciała, sam stwór zaś zaczął się jak gdyby kurczyć.

Na ten widok trans, w którym pogrążonych było większość walczących, najwidoczniej minął. Najemnicy przerażeni widokiem ich pana, z którego ciała wylazło „to coś” poczęli wycofywać się w kierunku bramy, aby oddalić się choć na trochę i wziąć nogi za pas. Część bandytów również rzuciła się do ucieczki.

Najemnik z potworem na głowie ruszył w kierunku Hermana, który znalazł się w pobliżu. Czarny dym rozlał się niczym ciecz na ręce trzymającej halabardę. Ręka uniosła się i zadała cios. Herman odruchowo przyszykował się na jego przyjęcie. Na szczęście, po krótkiej wymianie ciosów, Grundstein stał nadal bez szwanku i na dodatek inicjatywa leżała po jego stronie.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 28-04-2011 o 14:02. Powód: a takie tam błędy bo pisałem późno :D
Mortarel jest offline