Celny strzał oddany przez Jonasa w kierunku Otta zadziwił chyba niemal wszystkich walczących. Z rany, zadanej kupcowi, zamiast krwi buchnął dym. Kupiec złapał się za miejsce, w którym strzała weszła w ciało i krzyknął z bólu. Dym wydobywał się z jego rany zbierając się w czarną chmurkę nad waszymi głowami. Druga ze strzał, którą w kierunku kupca posłał elf, wbiła się w brzuch tłuściocha
(zmieniłem lokację, ze względu na komplikacje związane z trafieniem w nogi). Strzał był na tyle mocny, że nawet dość gruby pancerz, w jaki odziany był Otto, nie stanowił dobrej ochrony. Raniony dwukrotnie upadł na ziemię, a dym jeszcze gęściej buchnął z jego ran, a po chwili również z ust, oczu i uszu. Wyglądało to tak, jakby coś, co siedziało w kupcu, pragnęło jak najszybciej opuścić umierającą ludzką powłokę.
Dym zebrał się nad wami formując bezkształtną masę.
Skalfkrag nie zważając na to, co dzieje się z Ottem, ruszył stawić czoła „Mułowi”. Być może także dlatego, że rada Hugo wciąż rozbrzmiewała w jego uszach. Gdy znalazł się w dostatecznej odległości, wystrzelił do Emila z kuszy. Bełt poleciał między walczącymi, a następnie wbił się z głuchym mlaskiem w ciało Emila. Niestety, po drodze drasnął jednego z bandytów, w tak niefortunnym momencie, że ten zaskoczony nie zdołał sparować ciosu, co doprowadziło do jego śmierci. „Muł” z wściekłością spojrzał w stronę krasnoluda
–Ty pooookurczu!- zakrzyknął przepychając się między walczącymi i szarżując na khazada, a czynił to z nadzwyczajną wręcz szybkością. Dobiegłszy do Skalfkraga ciął swym mieczem z niebywałą wprawą prosto w jego nogę
–Odrąbiee ci nogi jedna po druugiej, żebyś jeszcze bardziej skarlał! – syknął, a piana wściekłości napłynęła mu do ust.
WW: [Rzut w Kostnicy: 9]. Cios był bardzo silny, ostrze wbiło się głęboko w miesień.
Obrażenia: [Rzut w Kostnicy: 9]+ 3 siła, -5 wytrzymałość, -1? zbroja na nogach= 6 .
Możesz próbować parować cios.
W międzyczasie Herman ruszył do boju, chcąc przełamać szyk najemników atakujących obóz. Z okrzykiem na ustach rzucił się w wir walki uderzając swym korbaczem raz za razem, ku przerażeniu przeciwników. Celny cios rozłupał czaszkę jednego z halabardników, posyłając go do piachu. Rozległ się krzyk i lament, stojących w pobliżu wojowników, którzy upuścili swój oręż i rzucili się do ucieczki. Początkowo Herman myślał, że to z jego powodu, jednak spojrzawszy w górę z niepokojem dostrzegł przebrzydłą poczwarę, która poczęła formować się z dymu, który wyleciał z ciała Otta. Pomiot wijąc się w powietrzu zatoczył koło nad polem walki. Z czarnej masy zaczęły wyłaniać się szpony, z zakrzywionymi pazurami. Po chwili pojawiło się też coś na wzór głowy i paszczy z szeregiem cienkich, lecz wyglądających na ostre jak brzytwa, zębów. Stwór wylądował między szeregiem bandytów a najemników, przerywając tym samym bitwę. Wszyscy jak gdyby zapomnieli o potyczce i niczym w transie obserwowali stworzenie. Co niektórzy zaczęli uciekać. Pomiot był niedużej wielkości, wzrostem sięgał człowiekowi do kolan. Osiągnąwszy najwidoczniej pożądany wygląd, poczwara szybkim susem doskoczyła do jednego z halabardników, wbiła się szponami w jego ramiona, a zęby zatopiła w jego czaszce. Kłęby dymu wzbiły się z ciała plugastwa i zachowując się tak, jak gdyby były kierowane jego wolą, poczęły wnikać przez nozdrza i usta najemnika do wnętrza ciała, sam stwór zaś zaczął się jak gdyby kurczyć.
Na ten widok trans, w którym pogrążonych było większość walczących, najwidoczniej minął. Najemnicy przerażeni widokiem ich pana, z którego ciała wylazło „to coś” poczęli wycofywać się w kierunku bramy, aby oddalić się choć na trochę i wziąć nogi za pas. Część bandytów również rzuciła się do ucieczki.
Najemnik z potworem na głowie ruszył w kierunku Hermana, który znalazł się w pobliżu. Czarny dym rozlał się niczym ciecz na ręce trzymającej halabardę. Ręka uniosła się i zadała cios. Herman odruchowo przyszykował się na jego przyjęcie. Na szczęście, po krótkiej wymianie ciosów, Grundstein stał nadal bez szwanku i na dodatek inicjatywa leżała po jego stronie.