Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2011, 13:48   #541
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mariposa wywodów krasnoluda nie słuchała, zbytnio podziwianiem krajobrazu zajęta. Gdy jednak wyjechali z lasu, a ich oczom ukazały się otwarte przestrzenie, oglądanie krajobrazu zeszło na drugi plan. Pierwszy zajęło słońce, które uparcie ku ziemi się kierowało i ani myślało zwolnic.
- Jak myślicie? Znajdzie się tu gdzieś karczma jakaś czy pod gołym niebem będzie trzeba obóz rozbić? - zapytała, przy czym po tonie jej głosu wywnioskować było można, że ta pierwsza opcja niezbyt jej pasuje.
- Jeśli karczma będzie - odezwał się Drunin - to jeno zjeść coś się da i wypić, ale o noclegu to zapomnij, panienko.
- Jak dobrze pójdzie - powiedział Derrick - to w stodole nam miejsca użyczą. A jak niegościnni będą, to lepiej będzie nawet w las jechać, niż w czyimś ogródku noc spędzić. Różni ludzie różne zdanie na temat własności cudzej mają, a awantura czy łby rozwalone nijak nam potrzebne nie są.
Co innego sklejać rozwalone przez kogoś głowy, co innego samemy rozwalać, a potem jeszcze składać do kupy.
Przez chwilę nic nie mówiła zastanawiając się nad opcjami, które mieli do wyboru.
- Stodoła brzmi całkiem przyjemnie - oznajmiła po owym milczeniu. - O ile się nam uda.
- Uda się, bo Rivijczycy na każdy grosz łasi - stwierdziła Liliel. - Jeno dobrze by było dwie stodoły mieć, bo Drunin chrapie okrutnie, a Gurd niewiele lepszy. Dobrze, że chociaż ty, Derricku, od tej przypadłości jesteś wolny.
Drunin roześmiał się, docinkiem półelfki nijak się nie przejmując, a Gurd tylko ręką machnął. Nie dziwota - chrapanie nie przeszkadza zwykle chrapiącemu, ale inni mogą mieć ze spaniem kłopoty, gdy kto koło nich niczym drwal piłuje.


Do wieczora godzina dobra (zdaniem Mariposy) jeszcze została, gdy Liliel nagle zatrzymała swojego wierzchowca.
- Przerwę robię. Tam - pokazała kierunek - jeziorko jest małe. Jak się w wiosce zatrzymamy, to o kąpieli mowy nie będzie.
Krasnoludy mruczeć coś zaczęły, głównie Drunin, na temat nadmiernego zamiłowania niektórych do czystości, ale półelfka nie słuchała.
- Derricku - zwróciła się do medyka - popilnujesz, by nas nikt nie podglądał, jak kąpieli będziemy zażywać.
Spojrzała na Mariposę jakby sugerując, że to ona słowem ‘my’ została objęta.
- Kto niby miałby nas podglądać? Przecież nikogo w pobliżu nie widać - zdziwiła się Mariposa. - Poza tym Derrick pewnie też na kąpiel ma ochotę... Po co czas marnować?
Liliel oczy z Mariposy na Derricka przeniosła, a potem znów na elfkę spojrzała. Potem pokręciłą głową. Najwyraźniej kąpiel damsko-męska z udziałem Mariposy niezbyt jej odpowiadała.

Skręcili nieco w bok, by za daleko nie musieć chodzić, a potem, zostawiwszy wierzchowce pod bacznym okiem krasnoludów (które o kąpieli nawet słyszeć nie chcieli) i Derricka (który pewnie kąpieli by zażył, ale nie przy niechęci półelfki) ruszyły obie niewiasty w stronę trzcin, co jeziorko od drogi nieco odgradzały.


Brzeg do najpiękniejszych nie należał, szuwarami różnymi porośnięty, ale woda była - na oko przynajmniej, kryształowa.
Półelfka, która z racji pogody pięknej już dawno swój czerwony kubrak zdjęła, zrzuciła szybko koszulę, biust kształtny na promienie słońca zniżającego się wystawiając. Potem buty zdjęła i spodnie zaczęła ściągać.
Mariposa niepewnie nieco zerknęła na kobietę, po czym wzruszyła ramionami i sama do rozbierania się zabrała. W przeciwieństwie do Liliel spodni nie nosiła, przez co starczyło rzemienie rozwiązać i przez głowę przełożyć sukienkę. Odrzuciwszy ją na bok zabrała się do zdejmowania bielizny, w której wszak kąpać się nie zamierzała. Swoboda jaką dało pozbycie się okowów stroju znacznie humor elfki poprawiła. Zerknęła ciekawie w stronę półelfki by porównać swoje drobne, wciąż bardziej dziewczęce niż kobiece atrybuty porównać. Mina nieco jej zrzedła na widok większego niż jej rozmiaru biustu kobiety. A przecież figury miały podobne... Czy prawdą było to, co powiadali, że z mężczyznami kontakty bliższe na wielkość biustu wpływały? Będzie musiała później zagadnąć Derricka, który wszak medykiem był, więc o takich sprawach wiedzieć pewniejsze rzeczy powinien.

Czekając aż Liliel zakończy pozbywanie się odzienia, ostrożnie wodę stopą sprawdziła by o jej temperaturze się przekonać. Zadowolona wycofała się nieznacznie po czym rzuciwszy psotne spojrzenie w stronę towarzyszącej jej półelfki, wzięła rozbieg i skoczyła w locie kolana podkulając.
Liliel tuż za nią do wody skoczyła, bryzgi wody w niebo posyłając, tudzież ku Mariposie, na którą kropel garść spadła.

Chwilę później do Mariposy, która beztrosko pluskała się w przeźroczystej wodzie, nagle podeszła Liliel.
- Umyj mi plecy, a ja potem umyję tobie - zaproponowała.
- Ja... Ja sobie poradzę sama - wyjąkała.
- Nie żartuj! - półelfka przejawiła coś na kształt uporu. - Nigdy siostra czy przyjaciółka pleców ci nie myła? Obróć się i nie uciekaj.
- Oczywiście że tak - oburzyła się elfka, po czym jakby skruszona dodała nieco ciszej - Właściwie to nie...
Mimo pewnej ochoty na przeprowadzenie takiej próby pokręciła głową. Gdyby to był kto inny, a nie Liliel, to może jeszcze, ale półelfka... Chyba jednak nie.
Liliel wzruszyła tylko ramionami.
- Nie to nie - rzekła.
Widać na mycie pleców miała jednak ochotę, albo i tak wodę kochała, bo ledwo Mariposa z wody wyszła i przyodziała się nieco, półelfka przywołała Derricka.
Mariposa wcale podglądać ich nie zamierzała. I głowę by dała, że to był czysty przypadek, iż spojrzała na tamtych akurat wtedy, gdy dłoń Derricka zawędrowała na miejsce, którego nijak plecami nazwać nie można było.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-04-2011 o 13:49.
Kerm jest offline