Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2011, 12:25   #20
asiootus
 
Reputacja: 1 asiootus nie jest za bardzo znanyasiootus nie jest za bardzo znany
Sarai była nieco przerażona całą sytuacją. Nikt, do kogo pukała, dzwoniła nie otworzył. Może usłyszeli coś, co się działo na dole, z drugiej strony nie wiedziała, jak dźwięk niesie się w takim budynku. Musiała założyć, że ludzie bali się. Z drugiej strony nie otwieranie drzwi było dość często powodem, dla których bandyci wtargali do domu. Bo się wkurzyli. Jak się im otwierało, zwykle aż tyle problemów nie sprawiali. No i drzwi razem z zamkiem pozostawały całe. Zakładając, że i tak wejdą, po ich wyjściu zostanie chociaż trochę tej normalności w postaci drzwi.
Zrezygnowała z pukania i oparła się o ścianę. Łzy nachodziły jej do oczu, panikowała. Naprawdę nie miała pojęcia, co powinna zrobić. Liliana była obok, na dole ludzie z kałachami, a ona zamknięta na górze, bez możliwości ucieczki.
Dlaczego wszystko, co złe, trafiało się właśnie jej?

Nagle usłyszała jakiś łomot za rogiem korytarza. Nie była pewna, co to mogło być, prawdopodobnie coś niebezpiecznego, ale być może możliwość ich ratunku, dlatego musiała iść zobaczyć. Nie była osobą odważną, ale teraz… nie miała innej możliwości, prawda? Nie mogła ot tak, po prostu tu stać.
Kiedy doszła i zobaczyła co tam jest, sama nie wierzyła własnym oczom. Ten chłopak poszedł gdzie indziej! Nie mógł być tutaj! Nie mógł! Chciała się wycofać, zamknąć oczy, spowodować, że osobnik zniknie, ale zobaczyła nasiąkniętą krwią koszulę chłopaka. Następnie jej wzrok przykuł samurajski miecz, zupełnie jak na starych filmach, ale otrząsnęła się. Nie był to czas na myślenie i analizowanie. Trzeba było mu pomóc.
- Nic nie mów. Uciskaj ranę! - odpowiedziała płynnie po rosyjsku, kiedy ten prosił o pomoc. Oczywiście, nie mógł poprosić normalnie, musiał od razu oferować coś w zamian. Jego stan był poważny, on był cały brudny. Musiała coś zrobić, chociaż nie była w tym najlepsza. Znaczy, pracowała w szpitalu jako wolontariuszka, ale do cholery, była fizykiem jądrowym. To, że widziała kilka zabiegów, nie znaczyło, że potrafi uratować komuś życie. Ale musiała spróbować.
Natychmiast zostawiła go i pobiegła do torby, gdzie wcisnęła butelkę spirytusu, jeszcze przed paniczną ucieczką. Nie miała więcej, jeśli chodzi o środki do opatrywania. Musieli znaleźć się w szpitalu, ale należało udzielić pierwszej pomocy.
Wróciła po chwili. Złapała jego koszulę i odsłoniła brzuch, gdzie była rana. Było tam cholernie dużo krwi, nie sadziła, że chłopak może przeżyć. Sekundy znów były godzinami, a ona miała krew na rękach - nie raz to widziała, ale nie uczestniczyła nigdy w akcji. Ona była od roznoszenia jedzenia, przynoszenia leków, przebierania. Odsunęła jego rękę i polała ranę i okolice jej alkoholem. To musiało boleć i to naprawdę. Ale nie było innego wyjścia. Tym jedynym bandażem owinęła ranę wokół i zacisnęła bardzo mocno. Czuła, że lepiej byłoby jakby kiedykolwiek przeszła kurs pierwszej pomocy.
- Nie ma wyjścia, muszę zaprowadzić cię do szpitala - powiedziała. - Mam nadzieję, że nie wda się zakażenie, a nikt tu nie chce nam pomóc… Jedną ręką obejmij mnie, drugą uciskaj ranę. Mocno. Jeśli dotrzemy do szpitala, przeżyjesz. Ja i tak nic więcej tutaj nie mogę zrobić.
Spróbowała mu pomóc wstać i zaprowadzić do windy, mówiąc Lilianie, żeby szła za nimi.
 

Ostatnio edytowane przez asiootus : 30-04-2011 o 12:34.
asiootus jest offline