Wiktor:
Nie rozumiesz o czym rozmawiają, bo porozumiewają się w języku Jinjang - tym samym, który jest rodzimy dla wczorajszych i dzisiejszych najeźdźców. Dodatkowo podejrzanie się zachowują ponieważ obawiają się, że ktoś ich będzie rozumiał - rozglądają się i przysłuchują rozmowom innych. Oni ogółem wyglądają na mocno zmartwionych, a gdy zwrócili uwagę, że ich obserwujesz to nagle przerwali rozmowę, a jeden z nich powiedział: A więc jesteś lekarzem, tak? Upadłem wcześniej, gdy uciekaliśmy z podziemi między innymi z leszym aeromantą, który najwyraźniej jest szanowany w tym miasteczku. Mira (i Czcibór):
Wilkołak uniósł cię w powietrze i odgraża ci się. Co robisz? [macie porównywalną Zręczność (był test, czy Mira uniknie), ale Czcibór ma znacznie większą Budowę, a Mira Spryt i Percepcję]
Antoniusz:
Żołnierze przybyli z południowego skraju lasu. Zwróciłeś uwagę, że lubią uderzać we wroga w biegu, gdy standardowa taktyka walki Żołnierzy Lunakry to walka w zwarciu (pancerz nie pozwala na dużo biegania). Ci żołnierze wydają się jednak nie przejmować tym, że mają na sobie ciężkie zbroje. Wszyscy mają dziwne maski, które mogą mieć związek z Czarostwem. Dodatkowo za kościołem ktoś wzniecił spory ogień dzięki czemu granica lasu jest widoczna - żołnierze zniknęli jednak pomiędzy drzewami w mroku. Derwan:
Pozwolili ci wstać choć wciąż gotowi są zaszlachtować cię. To miasto jest złe. Przyszliśmy tu zniszczyć zło, ale z tego co wiemy to przynajmniej jeden nasz oficer jest wyznawcą zła. On i potwory, w które zamienili się wasi żołnierze gonili nas, ale dzięki temu tutaj wodnikowi wysadziliśmy schody. Niestety sami uwięzieliśmy się tu i nie mamy więcej bomb. - zwróciłeś uwagę, że wodnik wygląda znajomo i ma kilka... ubytków w ciele (tu i tam brakuje mięsa, choć rany są zasklepione). Wodnik nieodzywa się. Dante:
Po kilku chwilach potknąłeś się i prawie wywróciłeś, ale zdołałeś zachować równowagę. Ktoś rościągnął cienką linkę pomiędzy drzewami. Z krzaków wyszło trzech mieszkańców miasta, mają na sobie ubrania farmerów poplamione krwią. Idą w twoją stronę powoli i machają rękoma, żebyś ich nie atakował. Jeden z nich wskazuje na swoje zakrwawione usta (każdy z nich tak ma), chyba nie może mówić. Starzec nie jest zbyt daleko i ci powiedział: To twoi znajomi z Akademi? Niemir, Dargorad:
W momencie, gdy dotarliście do barykady przy kościele tamci zabili jeszcze jedną osobę, wy pokonaliście jeszcze jednego z nich. Dwóch żołnierzy próbowało wejść do kościoła, ale Brina ich zatrzymała odnosząc ciężkie rany. Wtedy wy przybyliście na miejsce i bez problemu Niemir zapalił przygotowaną wcześniej zasłonę z ognia. |