Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2011, 11:24   #111
Koening
 
Reputacja: 1 Koening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodze
Pobudka nie należała do przyjemnych dla Galena . Wszystko drażniło wiedźmina . A to słońce świeciło za jasno , a to kroki zapewne zmywającego naczynia karczmarza za głośne . Nawet świergot ptaków za oknem był nie do zniesienia . I ten piekielny ból głowy…. Nie dawał spokoju . Łowca potworów wstał i spojrzał na swojego kompana który nie wyglądał za dobrze.


Zaraza… pomyślał , jeżeli wyglądam choć trochę podobnie jak Brego to wczoraj musiało być naprawdę źle .


Po czym łowca potworów wstał z naglącą potrzebą wypicia szklanki wody. Suszyło go okropnie.


Po względnym ogarnięciu swojej osoby Galen w towarzystwie Brega skierowali się w poszukiwaniu budynku Wójta . Poszukiwania nie okazały się wcale takie łatwe ponieważ wszystkie budynki we wsi wyglądały bardzo podobnie . Nie było widać żadnego wyróżniającego się domu . Jednak po zapytaniu się jednego z mieszkańców w końcu udało się określić cel . Gdy mutanci dotarli pod dom wójta zapukali do drzwi . Hałas wywołany stukaniem o drzwi domu doprowadzały Galena do szału . Naturalnie był to efekt wlanej w siebie w nadmiernej ilości gorzały . Nagle ze środka dało się usłyszeć głos mężczyzny .


-Czego?! Świt jest, psia twoja mać!

-Idę!


Po czym otworzył drzwi .
Oczom wiedźminów ukazał się średniego wzrostu człowiek o mętnym spojrzeniu .

-Witamy panie wójcie ! zagadnął Galen .

-Słyszeliśmy , od karczmarza , że jakiś problem z potworami macie .

- Nie znajdzie się może jakieś potworzysko do ubicia za rozsądną cenę ? Zapytał uśmiechając się najładniej jak mógł przy swoim wyglądzie i stanie .

-Nie tak, kurwa, głośno-jęknął.

-Pany wiedźminy, taa? No to ja wam powiem jedno. Nie stać mnie. Takie o!
A i potworzyska nie naprzykrzają się tak bardzo, jeśli tylko wieśniak jaki poza bramy nie wylezie.


Ale mam informacyję jedną, co prawdziwie nie jes bezpieczna. Nie jakiś utopiec plugawy, co trupa jakiego zeżre nocą-powiedział, po czym smarknął na ziemię.

-Powiadają, że skarb tam jest. Mówić dalej ?- zapytał.

- Kontynuuj ponaglił wiedźmin.

-Na Łukomorzu się wyprawiają rzeczy dziwne i takie, że aż trzącha na myśl samą.

-Podobnież same demony z otchłani najciemniejszych wylazły, a swojo bramę mają na Kudłatej Górze.
Niedobre się tam rzeczy dzieją. Czasem nas śmichy i chichoty stamtąd dobiegają, a straże mówią, że dałyby sobie fi...
-chrząknął.

-No, że by sobie ucieli... f... f... a fies by na to srał, jeśli ogień na Kudłicy się nie pali ogień ze piekieł samych!

- Interesował się tym może inny wiedźmin ? słyszałem że był tu taki.


-Ano był jakiś. Podobno, ale ja żem go nie widział... ekhem... chory byłem-dodał nieco gardłowo.

- A co do tego skarbu ... co to jest ? zapytał mutant.

-Skarb podobnież do wiedźm należy i to one biesy wszystkie przywołują, wokoło ognia, znaczy się bramy tej, tańcują i z demonami się bawią... Ohh, ale się bawią!

Tak mówią znaczy się. I jakie mikstury czarowe robią i dwóch skarbów strzegą.

Jeden to złota kuuuuuupa... no i nieustające dziewictwo-odchrząknął ponownie.

-Jeden z nich demony same chronić mają, a drugie... ekhem... przeciwnie wprost. Ale nie mówię które do którego!
Tak powiadają
-dodał na swoją obronę wójt .

-Dziwne jest to co powiadacie wójcie , ale może sprawdzimy to .

Po czym skłonił się niechlujnie i odwrócił naprędce .

- Bywaj - dodał już odwrócony plecami i poszedł w swoją stronę.

-Ale pany wiedźminy, jakby jaka wiedźma się zaplątała we liny, to ja ją bym przesłuchał chętnie. W dobrze pojętej opiece nad wioską !-odezwał się za nimi.

- Jeżeli ma być żywa przyprowadzona to nie za darmo Panie wójcie z uśmiechem odezwał się odwrócony Galen

-A... To niech już moja strata będzie.

- Przyprowadzimy tu kogo napotkamy za 100 monet Redańskiej waluty uczciwych nie oberżniętych - dodał wiedźmin nie ukrywając zadowolenia z przebiegu rozmowy . I nie czekając na odpowiedź poszedł dalej .

Parem metrów dalej Galen odwrócił się do towarzysz .

- Ja teraz idę poszukać jakiś składników na eliksiry . Nie mam zamiaru się nigdzie wybierać bez paru flakonów . Sądzę ,że w tej zatęchłej wiosce powinny się znaleźć jakieś składniki do kilku najpotrzebniejszych .
- Ty możesz iść ze mną lub popytać kilku miejscowych o Łukomorzę . Za często się tutaj o niej mówi . Podejrzewam , że tajemniczy wiedźmin o którym wspominały Krasnoludy też tam poszedł .


Galen zaczął zbierać wszystko co mogło mu się przydać do sporządzenia wywarów . Potrzebował składników do eliksirów Jaskółka , Kot , Grom , Puszczyk i jeżeli da radę także Zamieć. Gdy tylko zebrał odpowiednią ilość składników tego co było w pobliżu wiedźmin poszedł z powrotem do karczmy . Za resztę pieniędzy jakie mu zostały z wygranej z Krasnoludami zakupił kilka butelek czystego alkoholu i zapas sucharów na drogę po czym rozłożył cały swój sprzęt usiadł przy ciepłym ognisku i starannie przygotowywał mikstury .
 

Ostatnio edytowane przez Koening : 02-05-2011 o 16:14.
Koening jest offline