Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2011, 18:57   #5
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
W burdelu od półelfów było gęsto. Naprawdę. Chociażby zniewieściały właściciel stojący przy schodach. Albo wchodzący właśnie do przybytku Rainer Bane bogaty kupiec, niektórzy mówią, że numer jeden w gildii. Inni mówili, że rozprowadza narkotyki ale to tylko plotki. Kto by im wierzył? Chociażby kolejny (ale nie ostatni) metys w przybytku. Co prawda miał większe podstawy by oskarżać wpływowego mieszkańca niż plotki. Odnowienie kontaktów popłaciło. Zaraz przyjdzie mu się przekonać czy zyski mają chociaż szansę na przeważenie strat. Lekki uśmiech goszcząc na twarzy mieszańca jeszcze się poszerzył. Dreszczyk wywołany wejściem do gry robił swoje.
A jak wyglądał ten konkretny półelf? Wyglądał jakby mógł podać sobie z Banem dłonie. Ubierał się jak kupiec, chociaż bardziej z tych biednych ale pozujących na bogatych. Złoty sygnet nijak nie pasował do prostej, zielonej tuniki. Zresztą to był brak gustu (jakże charakterystyczny dla nowobogackich) sygnety już dawno wyszły z mody. Do tego złoto do zieleni? A widzieliście ten miecz a raczej zdobiona rękojeść miecza z ostrzem bardziej przystającym kordowi? Taką broń noszą pozerzy, którzy chcieli pokazać się z bronią ale irytowało ich długie, zahaczające o wszystko (i ciężkie) ostrze.
Taa... Brak gustu. Nowobogacki kupiec. Albo ubogi pozujący na takiego. Wielu tu takich było...
Metys komplementował właśnie elfkę tu pracującą naiwnie pewnie licząc na zniżkę dla tak przystojnego i dobrze wychowanego klienta. Wielu tu takich było i ten tonął w tłumie.

Wszyscy patrzyli na znanego kupca wchodzącego do domu publicznego. Jedni pewnie przytakiwali ze zrozumieniem i szukali jednocześnie wzrokiem jego ulubionej kurtyzany (różniącej się od dziwki ceną jaką się płaciło). Jeszcze inni doszukiwali się teorii spiskowych. Jego pobratymiec zaś ledwo zaszczycił go spojrzeniem.

Huknęło i to solidnie. Metys drgnął, oczy mu się zwęziły. Gdyby ktoś na niego zwrócił teraz uwagę zobaczyłby dwie rzeczy. Był trzeźwy i przyzwyczajony do różnych zaskakujących wydarzeń. Jedyną osobą, która poświęcała mu swoją uwagę była elfka.



Kurtyzana też ledwo drgnęła i się obejrzała. Zaraz wróciła spojrzeniem do niego i przybrała wystraszoną minę. Pozwoliła się uspokoić, objąć, ręce półelfa zagłębiły się pod spódnicę. Myślami (z trudem ale jednak) był gdzieś indziej. Zmuszał się do myślenia tak jak powinien. Tak by przeżyć.
Po pierwsze elfka się na nim poznała, kupiec powinien przeżyć ciężki szok.
Po drugie ktoś wywołał ten wybuch. Kto? Czyżby nieudany zamach na Bane.
Jego dłoń błądziła po ciele elfki gdy podjął decyzje.
- Pójdę sprawdzić piękna co to było. Nie bój się.
Czuł ciepło przylegającej do niego elfki, ciche słowa zostały wyszeptane mu do ucha.
- Elster się tym zajmie Til. Nie odchodź.
- Zaraz wrócę piękna. Nic Ci tu nie grozi.

Nie czekając na reakcje elfki delikatnie ale stanowczo odsunął jej ręce, pocałował i wstał.
Żałował trochę, elfka mu się podobała ale jeszcze nie było z nim tak źle żeby musiał płacić za seks. Podszedł szybko do właśnie rozchodzącego się tłumu. Historyjka zniewieściałego była tak spójna jak... coś bardzo niespójnego. Facetowi nie stawało więc użyli jakiegoś alchemicznego badziewia od którego dziwka znikła pośród huku i dymu. Normalnie kłamstwo pierwsza klasa. Na pijanych podziałało (chociaż według metysa bardziej podziałała wizja darmowych drinków). Nim tłum jeszcze się rozrzedził półelf przepchał się do Rainera.
Zręcznie sięgnął po ostrze ale nie to nieporęczne (i niesamowicie tępe) wiszące przy pasie ale znacznie mniejsze i ostrzejsze w rękawie. Przyłożył je do nerki kupca.
- Ktoś ze Złodzieji Cienia mógłby Ciebie Panie pchnąć i zostawić w tym ścisku. Jakby zrobił to umiejętnie z początku nikt by nawet nie zobaczył. Jak dobrze, że to ja trafiłem na Ciebie Panie.
Dziwki zaczęły subtelnie rozganiać tłum. Subtelność ma to do siebie, że jest wolna. Metys odstąpił od kupca chowając ostrze i odezwał się głośno naśladując akcent z Luskan.
- No Rainer brachu! Cóż za spotkanie! Napić się trzeba! Ty stawiasz psubracie.
Ciekawiła go reakcja mieszczanina, mogła metysowi wiele o nim powiedzieć. Przede wszystkim czy jest sens w to się pakować.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 02-05-2011 o 22:30.
Szarlej jest offline