Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2011, 22:32   #125
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zaledwie kilkanaście metrów dalej jej bose stopy właśnie zanurzały się w wodzie, bawiąc się drobnymi falami docierającymi aż tutaj spod wodospadu. Resztę pięknie ukształtowanej kobiecej postaci krzew gęsty, aż nad lustro wody gałęzie pochylający zakrywał, jak gdyby na straży obyczajności czuwając.
Przez ułamki jedynie sekund Chris zastanawiał się, co wstąpiło w Samkhę, że nagle zaczęła się bawić w chowanego. Być może zaczęło robić się ciemno, ale nie aż tak, żeby musiał być kotem aby cokolwiek zobaczyć.
Dno obniżało się nieco i chwilę później, przy akompaniamencie pluszczącej z cicha, roztrącanej zgrabnymi nogami wody, oczom Chrisa ukazały się nieco wyższe partie owych kończyn. W końcu za krzaczkiem coś się trochę zaszamotało, by zaowocować pojawieniem się na gałązkach krigarskiej koszuli.
Być może krzaczek, do spółki z koszulą, miał tworzyć imitację parawanu, oddzielającego damską część plaży od męskiej, ale Chris nie bardzo miał zamiar się tym podziałem przejmować, przynajmniej jeśli chodzi o kwestie optyczne.
Samkha zrobiła jeszcze krok, gdy nagle wielkie, czarne cielsko wskoczyło do wody, z wielkim entuzjazmem ochlapując młodą niewiastę.


Niezbyt głośny, pełen zaskoczenia pisk potwierdził, iż, być może zamierzony, efekt został w pełni osiągnięty.
- Varjo, szaleńcu - łajała rozbrykaną jak szczenię, ogromną bestię. - Chcesz mnie utopić? - robiła wyrzuty śmiejąc się radośnie i odpychając od siebie wielkie łapy młócące w zapamiętaniu wodę. - Przestań... drapiesz mnie łajdaku! - Ton głosu absolutnie nie współgrał z obraźliwym znaczeniem słowa. Po chwili jednak, opędzanie się przed wilkiem chyba nieco zmęczyło zażywającą kąpieli dziewczynę. Kilkoma mocnymi pociągnięciami ramion, oddaliła się szybko od Varjo, odpływając ku wodospadowi. Został w tyle nie mając raczej ochoty na oddalanie się od brzegu. Samkha obejrzała się sprawdzając czy udało jej się pozbyć prześladowcy, a ujrzawszy Chrisa nad brzegiem, uśmiechnąwszy się szeroko, energicznie pomachała do niego ręką.

Chris przez dłuższą chwilę wpatrywał się w udającą syrenę Samkhę. Całkiem jakby zapomniała o tym, że jeszcze niedawno trzymała się od niego najdalej jak mogła. A teraz nagle zaczęła traktować go jak... jak brata?
Skrzywił się, dość daleki od zachwytu z takiej perspektywy kształtowania się relacji między nimi. Czy to było lepsze, niż chłód i niechęć? Może i lepsze, ale z pewnością bardziej prowokujące. Milsze dla oka i... niezdrowe dla serca.
Ale nie miał zamiaru odmawiać w sytuacji, gdy otrzymał taką porcję zaufania. Poza tym, póki Samkha znajdowała się w wodzie, dawka emocji będzie z pewnością mniejsza, niż tamtej nocy, w łaźni.

Woda, jak na jego gust, była zdecydowanie zbyt ciepła. Ale skoro nie zaczęła się gotować, to jeszcze nie było z nim tak źle. Zanurkował i popłynął w stronę pluskającej się w wodzie Samkhy.
Płynął dość ostrożnie. Nie obawiał się, by Samkha zechciała go utopić, ale stale miał w pamięci mieszkańca tutejszego jeziorka. Przymocowany do łydki nóż, z którym nie miał się zamiaru rozstawać nawet podczas kąpieli dodawał nieco pewności siebie, ale o ewentualnym ataku wolałby wiedzieć wcześniej.
- Czy mieszkają tu jakieś wodne panny, które zwabiają do siebie nieostrożnych wędrowców? - spytał.
- Kto wie czy gdzieś na dnie jeziora nie czai się boginka Ondyna - powiedziała tajemniczo przeciągając słowa. - Mówią, że ma upodobanie w młodzieńcach, którzy nad wody zabłądzą. Kusi ich urodą swoją, by ich zwabić w głąb toni i omamia tak, iż o oddechu zapomnieć są
gotowi - roześmiała się.
- Do płochych młodzieńców mi dość daleko - uśmiechnął się Chris. - Ale jeśli nie ustępuje ci urodą, to z pewnością niejeden dał się skusić. I niejeden da się jeszcze zwabić.
- Nie kuś losu Przybyszu. Ondyna może Cię usłyszeć. Choć doprawdy przyznaję, biegle władasz sztuką pochlebstwa. - Na głowę Chrisa spadła fontanna wody wzbudzona dłońmi dziewczyny.
Chris nie zdążył się uchylić. Trafiony tysiącami wodnych kropel bez słowa poszedł pod wodę. Po chwili na powierzchnię wypłynęło kilka pęcherzyków powietrza.
 
Kerm jest offline