Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2011, 23:13   #14
Raxe
 
Reputacja: 1 Raxe nie jest za bardzo znany
Kilka minut po godzinie siedemnastej dotarła pociągiem na paryski dworzec północny. Kiedy opuściła budynek, widok kawiarenek skąpanych zachodem słońca, gwar ulicznego korku i wszechobecny francuski język, sprawiły, że wreszcie poczuła się jak w domu. Miała ochotę na długi spacer, ale podróż była zbyt męcząca, dlatego zeszła do podziemi, wybierając metro i linię numer 10, prowadzącą wprost do Portu de la Tournelle. Stąd wolnym krokiem dzieliło ją zaledwie kilka minut od ukochanego miejsca. Tarasy ozdabiane doniczkami zasadzonych tulipanów i cyklamen, szereg wysokich i smukłych drzew prowadziły pod numer 3, Rue du Cardinal Lemoine, małego mieszkanka na poddaszu. Cioteczka Phanny właśnie zamykała swoją restaurację Chez Rene, gdzie Ester z rana zajadała się świeżo wypiekanymi bagietkami zaś na kolację wybierała omleta ze szparagami. Kiedy starsza kobieta ujrzała ją w drzwiach, klasnęła w dłonie, czule uścisnęła i zaciągnęła do opowieści przy kilku smakołykach. Godzinę później, Ester wylądowała na miękkim łóżku, rozglądając się po swoim pokoju. Ściany pokrywała beżowa tapeta zdobiona klonowymi liśćmi, a liczne obrazy z martwą naturą były typowe dla stylu francuskich mieszkań. W pierwszym pomieszczeniu po lewej stronie od drzwi, mieściły się okiennice z widokiem na dachy paryskich budynków. Zaraz obok miał swoje miejsce, sporych rozmiarów sekretarzyk, na którym leżały rozrzucone zeszyty, kałamarz z piórem i ołówki. Było również miejsce na sprzęt nowszej technologii, typu przenośny komputer. Po przeciwnej stronie stała drewniana komoda, półka uginająca się od książek i albumów oraz łóżko z egzotycznymi zdobieniami. Tam gdzie była wolna przestrzeń, została skutecznie wypełniona pudełkami notatek, koszami suszonych kwiatów i owoców, dzierganymi poduszkami w jasnych kolorach. Łukowate przejście pokryte wmurowanymi cegłami, prowadziło do niewielkiej kuchni z przestronnym oknem i najbardziej przydatnymi urządzeniami. Całość była utrzymana w barwach piasku, leśnych owoców i greckich pomarańczy. Skromna łazienka znajdowała się obok pokoju z osobnym wejściem.
Do pełni szczęścia, brakuje mi tylko kota – pomyślała, po czym zaparzyła sobie mocną herbatę i spisała do notesu wszystkie miejsca, które zamierzała odwiedzić następnego dnia. Zadzwoniła jeszcze do Marie, koleżanki ze studiów umawiając się na spotkanie, a potem naciągnęła puchaty koc i zasnęła.

Słońce już dawno wzeszło, kiedy otworzyła oczy. Wzięła szybki prysznic i wybiegła w pośpiechu. Na dole cioteczka wcisnęła jej kilka maślanych rogalików - croissant, a w kawiarence naprzeciw kupiła białą kawę z łyżeczką cukru i oddała się w wir poszukiwań. Przemierzyła Narodową Bibliotekę, a także dwie inne, na Sorbonie i Bibliotekę im. Św. Genowefy, obie bowiem zawierały liczne manuskrypty i pokaźne zbiory książek. W pomniejszych zamówiła wszystko, co wiązało się z historią Zakonu. Pamiętała dobrze słowa profesora Charlesa „W obliczu nowych wyzwań, nowych faktów, człowiek zaczyna dostrzegać to, czego wcześniej nie był w stanie”.
Wracając do domu, zajrzała jeszcze do antykwariatu prowadzonego przez Andre, starszego pana, a właściwie przyjaciela, zakochanego w nietypowych antykach i wielogodzinnych rozmowach. Po wejściu do środka, zapach parzonej kawy pobudzał wszystkie zmysły.
- Monsieur Andre? Monsieur Andre? - nawoływała go i zaglądała pomiędzy regały, a on zawsze odpowiadał - Bonjour, mademoiselle - i prawił komplementy o jej pięknych oczach i uśmiechu. Często zasiadali przy niewielkim stoliku w końcu pomieszczenia, gdzie przy ciasteczkach wsłuchiwała się w opowieści o morskich podbojach, za czasów kiedy był marynarzem. Tym razem wstąpiła poprosić o pomoc, obiecał podzwonić i odezwać się za kilka dni.

Nie zamierzała odpowiadać na pytania zawarte w otrzymanych materiałach, chciała znaleźć coś więcej, dotrzeć do źródła.
Moje życie znów nawiedzą bezsenne noce - uśmiechnęła się i udała w kierunku Rue du Cardinal Lemoine...
 
Raxe jest offline