Wyprawa śladami rozlanej krwi okazała się czystą stratą czasu. Nie dość, że nie dowiedział się, kto, lub co straciło rękę, to nawet nie zdołał odkryć, czy ranny stwór zdołał oddalić się sam, czy też miał jakichś towarzyszy, którzy udzielili im pomocy.
Ze średnio szczęśliwą miną wrócił do reszty kompanii, by wnet usłyszeć kolejną nowinę.
- Mamy jeszcze trzecią możliwość - powiedział. - Siedzieć cicho i czekać, aż wszyscy sobie pójdą. Ale ja byłbym za drugim rozwiązaniem. Może wreszcie się dowiemy, o co tu chodzi.
Usiadł wygodnie pod ścianą czekając na decyzje pozostałych. |