Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2011, 04:37   #56
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Jak się okazało, maszkara była bardziej żywotna niż można się było tego spodziewać po kimś, kto właśnie przeszedł amputację praktycznie całej ręki. Dodatkowo do zabawy przyłączył się wojownik, który całkiem celnie pokazał, że mimo wszystko coś potrafi. Oczywiście Dirith nie zamierzał oddawać całej zabawy innym, i kiedy tylko piekliszcze znalazło się w zasięgu jego łapy po raz kolejny zdzielił ją ciosem zadanym na odlew. Tym razem może i obyło się bez urwanych kończyn, jednak siła tego ciosu znowuż nie była taka mała gdyż odepchnęła przeciwniczkę w stronę brzegu. Jak się chwilę potem okazało, wprost pod spadający głaz zepchnięty przez kogoś znajdującego się na zboczu. Okazało się to jednak za mało, aby ostatecznie ubić nieumarlaka, czy też w tym przypadku nieumarlaczkę, tak więc tygrysołak wziął głębszy oddech i zanurkował nie zamierzając zostawić niedokończonej sprawy szamoczącej się na dnie pod głazem. Kiedy był już na dnie, nie zamierzał się cackać i wyciągnął prawą łapę łapiąc swój cel za szyję. Jednakże podczas chwytania po wewnętrznej stronie dłoni uformował ostrza, które znacząco ułatwiło zadanie oderwania nieumarłej głowy, która została oddzielona od szyi poprzez mocniejsze ściśnięcie łapy na szyi co rozcięło trochę mięśni na tyle, że reszta została bez trudu rozerwana gdy tygrysolak odbił się od dna, a dokładniej głazu leżącego na przeciwniczce i wypłynął na powierzchnię. Co prawda głowę wypuścił po drodze, gdyż w żadnym wypadku nie zamierzał zabierać jej na pamiętkę. Dodatkowo podczas wynurzania się wchłonął ostrze, które z resztą było na pewno niewidoczne dla innych we wnętrzu dłoni a teraz już było dosłownie we wnętrzu dłoni i ręki gdzie miało pozostać dopóki nie byłoby niezbędne podczas kolejnej walki.
Zatem po zakończeniu walki rozpoczętej w jaskini, a przynajmniej tak przekonany był Dirith, czas było wydostać się z tego bajora i w końcu ruszyć dalej do miasta w którym Silversting najpewniej miał swoją siedzibę. A więc czym prędzej Dirith popłynął do brzegu na który wdrapał się całkiem sprawnie dzięki swym pazurom, które bez trudu znalazły oparcie w skalnych szczelinach. W połowie drogi likantro zaczął się jednak przemieniać w swoją drowią postać. Jego sylwetka zaczęła chudnąć aż ze skóry wyłoniło się ubranie, futro natomias zostało przez skórę wchłonięte, nogi przybrały już normalny kształt elfich tak samo jak dłonie oraz głowa. Jedyne co pozostało bez większych zmian, to oczy, oraz czarna karnacja skóry, która wcześniej była poprzecinana tygrysimi pręgami, a teraz białymi tatuażami znajdującymi się dokładnie w miejscach gdzie wcześniej znajdowały sie owe białe pręgi.
Następnie Dirith rozejrzał się przyglądając się krótko ludziom, którzy znajdowali się w jaskini. Nie powiedział jadnak nic, ani nie tracił dalej czasu, tylko ruszył dość żwawym krokiem w stronę miasta.

***

Idąc przez wieś, mroczny elf tylko przelotnie rzucił okiem na gapiących się na niego wieśniaków, jednak nie zawracał sobie nimi głowy. Bardziej zastanawiało go ile czasu zajmie mu wyperswadowanie strażnikom, że jako mroczny elf na prawdę nie posiada przy sobie broni i będzie mógł wejść do miasta. Dlatego też kiedy ujrzał znużone i zaskoczone oblicza strażników wypalił jeszcze zanim ci zdążyli zacząć standardowe przesłuchiwania wstępne pod tytułem "a teraz cie prześwietlimy dokładnie, bo mi się nudzi i masz pecha być jednym z niewielu wchodzących do miasta".
- Ani broni, ani tym bardziej nic do oclenia przy sobie nie posiadam. - Powiedział dość spokojnym, aczkolwiek raczej nie znoszącym sprzeciwu tonem podczas gdy zatrzymywał się przed podchodzącymi nieco przedstawicielami władz.

Strażnicy spojrzeli po sobie.
- Cel wizyty w mieście?
- Wejście, załatwienie moich spraw i wyjście, tak samo jak chyba każdy odwiedzający jakiekolwiek miasto? - stwierdził z lekkim sarkazmem zadając to retoryczne pytanie. Co prawda nie zamierzał się chwalić, że zamierza zabić Silverstinga, ani każdego kto stanie mu na drodze, jednak też nie zamierzał tłumaczyć byle strażnikowi, zatem odwrócił się tak aby zaraz wyminąć przeszkodę, która okazywała się mimo wszystko napastliwa.
- A dokładniej? - nalegał strażnik.
CHyba jakiÅ› rasista...
- Wejście, znalezienie osoby do której tu przyszedłem, załatwienie swoich interesów, które z resztą w żaden sposób nie dotyczą straży, ani tym bardziej krawężników stojących przy bramie i wyjście. Tak więc nie zamierzam marnować więcej czasu, za mocno mi sie spieszy. - stwierdził pewnym siebie tonem nadal nie znoszącym sprzeciwu, po czym ruszył już normalnym tempem do środka nie zwracając na reakcję strażników, którym dość dobitnie dał znać gdzie jest ich miejsce. Co prawda może i nie było to najlepsze rozwiązanie, gdyż w wielu przypadkach takie postawienie sprawy skończyło by się jeszcze dokładniejszym przesłuchiwaniem kłopotliwego jegomościa, jednak na szczęście strażnicy odpuścili i nie zatrzymywali go już dłużej. Co prawda spory udział miała w tym reszta grupy z którą szedł, lub też zawsze mogłoby się zdarzyć tak, iż owi strażnicy nie chcieli zbytnio niepokoić mrocznego elfa, żeby samemu nie nagrabić sobie kłopotów.
Nie mniej jednak nie zmieniało to faktu, że Dirith w końcu był w mieście w którym gdzieś znajdowała się pracownia tego przeklętego maga, który właśnie był w posiadaniu księgi zawierającej sporo technicznych szczegółów dotyczących jego osoby i która była mu niezbędna jeśli chciał dalej prowadzić na sobie eksperymenty mające na celu zrobienie z niego jeszcze lepszej maszyny do zabijania.. to jest jeśli zamierzał zakończyć je sukceszem, gdyż na porażkę i jakieś nieprzewidziane mutacje nie mógł sobie zbytnio pozwolić, tudzież nie chciał sprawdzać jak słaby może się stać jeśli nie uda mu się odpowiednio dobrać składników.
Tak więc mroczny wlf szybko rozejrzał się po okolicy w poszukiwaniu jakiś wież, lub wysokich budynków poza zamkiem, które mogłyby świadczyć iż rezyduje w nich mag, Gdy już to zrobił zamierzał oczywiście w pierwszej kolejności je odwiedzić i rozejrzeć się nieco. A nuż owy właściciel ogłaszałby wszem i wobec kto jest właścicielem danej wierzy przez umieszczenie swojego nazwiska na jakimś szyldzie lub w podobny sposób. Jednakże póki co nie zamierzał jeszcze o nikogo wypytywać, gdyż nie chciał na siebie póki co zwracać dużej uwagi. A jak wiadomo, praktycznie każdy osobnik który ni z tego ni z owego zaczyna się o coś wypytywać praktycznie zawsze zwraca na siebie uwagę. Czy to osoby której szuka, czy też innych ciekawych person, jednak z uwagi na to, iż Dirith chciałby wziąć Silverstinga z zaskoczenia, po prostu musi jakimś cudem się opanować i postarać się w miarę dyskretnie dowiedzieć potrzebnych mu rzeczy aby zamierzany atak był faktycznie przeprowadzony z zaskoczenia.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline