Nadzieje Zachariasa na znalezienie czegoś lub kogoś interesującego, okazały się płonne. Pod ścianą leżała tylko stara, cuchnąca i zakrwawiona szmata. Zapach poplamionego płaszcza z czymś się Zachariasowi kojarzył. Niziołek przez chwilę węszył pochylony nad znaleziskiem, po czym nagle się wyprostował.
- Śmierdzi niczym stary kocur, którego ktoś przypadkowo wrzucił do balii z pomyjami albo może jak pies, od lat nie myty i nie szczotkowany - orzekł. Z pewnością był to zapach futra, niziołek nie wiedział tylko jakiego zwierzęcia. - Ciekawe, ciekawe... Cóż to za kreatura była...
Gdy wrócili do domku, który wybrali na miejsce tymczasowego pobytu, pozostali już się w nim urządzili. Szkoda, że w kominku nie płonął ogień, a w garze nie bulgotała zupa. Zacharias aż oblizał się na myśl o zupie. O tak, z chęcią zjadłby dobrego krupniku... Niestety jakiekolwiek plany kulinarne zostały zniszczone przez elfa, który oznajmił obecność goblinów w okolicy. I to dziwacznych goblinów, gdyż wedle słów Raela szły one z białą flagą, ogólnie uznanym symbolem nieagresji.
- Dobra. To ja lecę zobaczyć co i jak. Siedźcie tutaj i się nie wychylajcie za bardzo - Zacharias aż podskoczył z radości, gdy górnik zaproponował go do zwiadu. - No chyba żebym bardzo krzyczał, wtedy przybiegnijcie czym prędzej z pomocą.
- To gdzie dokładnie one są? - zapytał jeszcze elfa i już go nie było. Podążał zgodnie z wytycznymi udzielonymi mu przez Raela, starając się być jak najmniej widocznym. Szedł niemal przyklejony do ściany, w ręku mocno ściskając siekierę. Tak na wszelki wypadek, bo gdyby został zauważony to przecież nie miał zamiaru walczyć, a brać czym prędzej dupę w troki. |