Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2011, 17:36   #210
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po krótkiej chwili zastanawiania się, druidka przyzwała małą sforę psów złożoną z trzech osobników. Nie wyglądały specjalnie bojowo, więc może chociaż do tropienia się nadadzą...
Nie bardzo wiedząc w jaki sposób kazać im wywęszyć karwasze (wszak nie było w okolicy niczego, co mogłoby je przypominać węchem), elfka przystawiła im jeden z ocalałych złotych pucharów i kazała węszyć. Pieski prawie natychmiast z entuzjazmem wylądowały z nosami w trawie i zaczęły tropić.
Problem w tym, że jedynie obeszły małe jeziorko dookoła i wróciły do wozu, zadowolone iż znalazły pozostałe ocalałe kielichy. Chwilę później czar się skończył i zwierzęta wróciły na swój ojczysty plan egzystencji, zaś Elyra spojrzała bezradnie na Bareda.
- Czy mogłabyś - Bared potarł brodę - porozmawiać z tutejszymi zwierzętami? Może któreś coś widziało? Na przykład ten wilk?
- Znam zaklęcie, które to umożliwia
- odparła Elyra - jednak działa dość krótko. Jeśli zdecyduję się je rzucić tu i teraz to zapewne zdążę spytać tylko tego wilka.
- No to spróbujmy
- zdecydował Bared. Lepiej było zrobić coś, niż nic.

Elfka rzuciła na siebie zaklęcie i podeszła do wilka. Słowa, które wypowiadała były podobne do tego, jak dnia poprzedniego rozmawiała z nimfą, więc prawdopodobnie czar umożliwił jej używanie języka leśnych istot do komunikowania się ze zwierzętami.
Wilk, rzecz jasna, odpowiadał powarkiwaniami, wyciami, a czasem nawet skamlaniem. W pewnym momencie zwierzę leniwie wstało i wydało coś na kształt szczeknięcia zaczynając merdać ogonem. Druidka powiedziała do niego jeszcze dwa słowa, po czym zwróciła się do Bareda:
- Nic nie widział tej nocy. Ale zna miejsce, gdzie jakieś inne zwierzęta składują różne dziwne przedmioty, których zastosowania nie jest w stanie zrozumieć. - Uśmiechnęła się. - To znaczy nie da się tego zjeść. Lusterka, buty i tym podobne... możliwe że znajdą się tam wasze zguby. Jest gotów nas tam zaprowadzić.
- Z chęcią tam się z nim przejdę. I z tobą, Elyro
- odparł Bared z uśmiechem.
Elyra zdawała się nie zauważyć tego ostatniego stwierdzenia, mającego być komplementem. Po pierwszej części zdania Bareda była już w pełni zajęta wilkiem, który szczeknął raz jeszcze i zaczął leniwie iść w stronę lasu. Łotrzyk i druidka poszli zaraz za nim.
Wędrówka była krótka, acz niezwykle zawiła. Skręcali wiele razy, na szczęście przy dość charakterystycznych miejscach - duże głazy, powalone drzewa...
W końcu doszli do niedużego wgłębienia w terenie, obok którego wilk usiadł i patrzył to na nie, to na nich. A Bared prędko odkrył, że pod stertą liści i gałęzi jest faktycznie sporo rzeczy, których zastosowania nie jest w stanie zrozumieć. Sporo pogryzionych rzeczy... Fragmenty luster, brudne skrawki materiału, poszarpane liny i nici.
Pośród sterty śmieci odnalazł jednak przysłowiową perełkę. A dokładniej trzy perełki - dwa złote kielichy i karwasze łucznictwa, które im zginęły.
- Może takich miejsc w okolicy jest więcej? - zaczęła się zastanawiać druidka, kiedy upewnili się, że pozostałych rzeczy tam nie było. Jednak nie miała pojęcia w jaki sposób mogliby je znaleźć inaczej niż czekając do następnego dnia, aż znów będzie mogła rzucić takie zaklęcie.
Bared pokręcił głową, równocześnie ucieszony i rozczarowany.
- Nie możemy nadużywać gościnności tutejszych druidów - powiedział.
- Możesz mu podziękować w moim imieniu? - spytał, spoglądając na wilka.
- To nie takie trudne jak ci się wydaje, Baredzie. Wystarczy, że podrapiesz go za uchem - rzuciła druidka, prezentując wspomnianą czynność. Wilk momentalnie skulił się i przymrużył oczy. Wyglądało, że niespodziewana pieszczota bardzo mu się podoba, gdyż już po chwili leżał na grzbiecie z niewypowiedzianą prośbą "podrap mnie po brzuchu".
- On chyba by wolał, żebyś to ty go podrapała - powiedział Bared. - W końcu to mężczyzna.
Elfka westchnęła z lekkim zażenowaniem, co Bared nauczył się już odczytywać jako "znowu nie rozumie prostych rzeczy".
- To nie człowiek Baredzie, tylko wilk - wyjaśniła. - Jedyne płcie jakie rozróżnia to te wśród swojego gatunku.
- Skoro tak twierdzisz...
- powiedział. Po czym podrapał wilka w miejscu wskazanym przez Elyrę. Czy w skierowanym na nich spojrzeniu zwierzęcia nie było jednak trochę zawodu? Mimo wszystko zdawać się mogło, że pieszczota sprawia wilkowi przyjemność. mimo wszystko Bared nie był pewien, jak by się to skończyło, gdyby obok nie było Elyry. Z drugiej strony... W końcu byli w świętym gaju, gdzie zwierzęta mogły się zachowywać inaczej, niż w dzikiej puszczy.
- Musimy już iść - powiedział i jeszcze raz podrapał wilka, tym razem za uchem. Potem się wyprostował i spojrzał na Elyrę.
Druidka skinęła głową, po czym wrócili do obozu.
Jakiś czas później, już przy pakowaniu, Bared odkrył że coś ociera się o jego nogę... Nerwowo odwrócił się, sięgając jednocześnie po broń, tylko po to by odkryć że to ten sam wilk. Wrócił do nich. A może do niego?
Zwierzę radośnie merdało ogonem i miało wywieszony język, przez co wyglądało jakby się uśmiechało. Zakłopotanie łotrzyka wywołało chichoty druidki stojącej nieopodal.
- Ja też cię lubię - powiedział Bared, po czym przykucnął i ponownie podrapał wilka za uchem. - Wybierzesz się z nami na spacer? - spytał. - A może znalazłeś kolejne składowisko rupieci? - Nie przerywał pieszczoty.
Wilk postawił uszy do góry i zaczął jakby energiczniej machać ogonem, kiedy ręka Bareda sięgnęła ku niemu by go podrapać. Tak, zdecydowanie przywykł do towarzystwa łotrzyka... Jednak wyglądało na to, że nie znalazł drugiego składowiska rupieci.
- Wybierzesz się z nami na spacer? - Bared ponownie podrapał wilka za uchem. Zaczął się przyzwyczajać do zwierzaka. - Zjesz coś?
Jako że miś skonsumował całą szynkę Bared podsunął wilkowi chleb i kawał sera. Chlebem wilczysko wzgardziło, natomiast ser, po uprzednim starannym obwąchaniu i lekkim skrzywieniu pyska, trafił do wilczego żołądka.
Bared jeszcze raz pogłaskał wilka, a potem zabrał się za ciąg dalszy pakowania. Wilk przekręcił głową i zajęczał, jakby rozczarowany. Następnie... wskoczył na wóz i położył się na kocach.
- No to my jesteśmy gotowi - powiedział Bared, gdy Elyra usiadła na koźle i chwyciła za lejce.
 
Kerm jest offline